5/5
02-12-2021 o godz 17:54 przez: agenora | Zweryfikowany zakup
Świetna, lekka, idealna na smutne grudniowe wieczory
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
04-12-2023 o godz 14:26 przez: Dariusz Bernaciak | Zweryfikowany zakup
Super!! Jestem mile zaskoczony.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
22-02-2022 o godz 16:21 przez: Małgorzata Chmielewska | Zweryfikowany zakup
Cudna,wciągająca,rewelacja.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
05-04-2019 o godz 10:05 przez: psduszek | Zweryfikowany zakup
Stary autor a tu coś nowego
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
07-11-2021 o godz 15:01 przez: Magdalena | Zweryfikowany zakup
Wesoły kryminał
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
16-02-2023 o godz 21:17 przez: Izabela Krasowska | Zweryfikowany zakup
Super zabawa
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
18-07-2023 o godz 09:04 przez: sandra | Zweryfikowany zakup
♥️♥️♥️
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
09-09-2021 o godz 14:37 przez: Anonim
Ta recenzja została usunięta, ponieważ jej treść była niezgodna z regulaminem
5/5
08-04-2018 o godz 20:27 przez: Dominika Stryszowska
Dziś postanowiłam że nie będę pisać o fabule, a tylko o swoich odczuciach, bo już dawno nie byłam tak zaskoczona. Zamawiając Trupa byłam dość sceptycznie nastawiona co do treści, bo Aneta Jadowska kojarzy mi się z czymś bardziej ambitnym niż rozrywkowy kryminał. A wiecie, czasem ktoś silący się na lekkość ugładza temat i robi się zbyt łatwo. Czy moje zaskoczenie było pozytywne? Lato. Morze. Dokładniej Ustka. Magda Garstka wybiera się na poranny spacer plażą. A tu trup. Tak zaczyna się kryminał. Wydaje się banalne? Oprócz domniemanego morderstwa, odkryjemy niejedną tajemnice rodzinną, otrzemy się o świat sztuki, skosztujemy najlepszych usteckich krówek, odwiedzimy klub ze striptizem i popilnujemy jednorożców. Będzie przyjemnie, momentami refleksyjnie, a wszystko to utrzymane w zabawnej atmosferze wakacji. Historia Magdy Garstki jest nietuzinkowa, przezabawna, ale nie głupia czy infantylna. Dawno już nie śmiałam się tak jak przy opisach pilnowania jednorożców, które były tak cudownie ironiczne! Bardzo mi się podobał humor i sarkazm autorki, który w serii o Nikicie był raczej niedostrzegalny. Polecam wszystkim, którzy szukają książki lekkiej, ale nie głupiej i oderwanej od rzeczywistości. Idealna na słoneczne niedzielne popołudnie. PS. Drugi tom na szczęście "się pisze", bo ja potrzebuje więcej Garstków!
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
10-01-2018 o godz 19:05 przez: Okoń w sieci
Trup na plaży to tylko pretekst do innych sekretów rodzinnych. A te, jak się okazuje, były tak starannie zamiatane pod dywan i upychane po szafach, że przetrwały niejedno pokolenie. Na szczęście prawda zawsze wychodzi na jaw, nawet ta najbardziej bolesna i nawet odkrywana na własną rękę przez młodą Magdalenę Garstkę. Czy to seria niefortunnych zdarzeń doprowadza do rozwiązania zagadki z trupem na plaży, czy może nic nie dzieje się bez przyczyny? Czytelnik nie dostaje zbyt prędko odpowiedzi, bo Aneta Jadowska umiejętnie dawkuje napięcie. Dorzucam do tego plus za lekkość języka. Plus za nieirytującą główną bohaterkę (a mam wrażenie, że ostatnio jest to nie lada wyczyn). I najważniejszy dla mnie - za puentę i wartościowe sensy. No i ten klimat małego miasteczka. W towarzystwie usteckich krówek nawet trup wydaje się być subtelny. Jak sama autorka deklaruje, napisała powieść taką, którą sama zawsze chciała przeczytać. Po przeczytaniu lektury wierzę, że faktycznie zrobiła to z iście nieskrywaną pasją. Doceniam tym bardziej za odwagę w odcinaniu gatunkowej pępowiny.
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
1/5
05-01-2018 o godz 20:50 przez: Anonim
No, sorry, ale obok Chmielewskiej to nawet nie stało... Po co reklamować, że to w stylu Chmielewskiej? Żeby się w grobie przewróciła?
Czy ta recenzja była przydatna? 1 3
4/5
20-07-2018 o godz 22:19 przez: martucha180
A gdzie właściwie jesteście? Ty i trup? Nie ma to jak zacząć powieść od mocnego „trupiego” akcentu. I to o piątej rano! Ale skoro latem lubi się o tej porze spacerować po usteckiej plaży i podziwiać wschód słońca, to można podziwiać również zwłoki mężczyzny, obijającego się o falochron. Policja wkracza do akcji, sprawę przejmują policjanci ze Słupska. Ale, ale… jest jeszcze mała, znaczy się niska wzrostem (tylko 155 cm), Magdalena Garstka, znajdowaczka trupów. Już od przedszkola bawiła się w detektywa i to zostało w niej do dziś. Mimo próśb wujka, babci, a nawet sierżanta sztabowego Straszewskiego Mini Garstka nie odpuszcza, prowadzi śledztwo na własną rękę. Dowody same wchodziły mi w ręce. Mini Garstka traktuje sprawę jak własną. Naczytała się kryminałów, naoglądała się seriali kryminalnych i wykorzystuje swoją wiedzę, tworząc czasami zbyt daleko idące hipotezy. Ale ta 23-latka po cichu rozgryza sprawę, postępując jak prawdziwy detektyw czy policjant śledczy. Byłam pod wrażeniem, jak się wzięła za sprawę, jak się przygotowała do własnego śledztwa, co robiła krok po kroku. Czasem przydają się plotki stugębne, rozchodzące się po Ustce lotem mewy, stare znajomości lub łatwość nawiązywania kontaktu z ludźmi. Potrafi też podejść wujka policjanta i wyciągnąć od niego informacje. Dociekliwość to pierwsze imię bohaterki, drugie to odwaga, zaś trzecie inteligencja. Dodałabym jeszcze czwarte – wplątywanie się w kłopoty. Ciekawa osóbka, choć mnie najbardziej spodobała się kreacja dziarskiej babci. Intuicja to jest ten prymitywny rozum, który wyłapuje kontekst szybciej, niż kulturowy mózg zdąży przeanalizować dane. Intuicja przydaje się nie tylko w czasie śledztwa. Wakacje w pełni, wszędzie turyści i Magda się nie obija. Na co dzień pracuje w pensjonacie babci i w kawiarni. Spotyka różnych ludzi i musi czasami niektórych klientów sprowadzić na ziemię, dosłownie i w przenośni. Bywa to zabawne, ale i groźne. Można się pośmiać w trakcie lektury, można się przerazić, upić czy nasprzątać, wziąć udział w wieczorze panieńskim czy pospacerować plażą. Niektóre sugestywne opisy wpływają na zmysły czytelnika, któremu nie tylko wyobraźnia działa, ale i węch, czasami śmierdzi. Autorka rozbudowała warstwę obyczajowo-społeczną i poruszyła bardzo ważny problem społeczny. Ukazała go realistycznie, momentami może się wydawać, że aż za bardzo, ale takie jest właśnie życie – pełne kolorów, także tych ciemnych. Co garść Garstek, to nie jedna. Garstków ci tutaj dostatek, a rodzina to podstawa. Magda robi za Sherlocka, jej kuzynka Monika za Watsona, wujek Marek to rasowy policjant, jego żona nauczycielka, babcia Maria to żywotna staruszka, która ma niecodzienne pomysły i realizuje swoje marzenia, a w międzyczasie prowadzi pensjonat, ciocia Tamara to artystka fotografik, która ma niezłe oko i ciągle tęskni, nie tylko za Magdą, którą wychowywała. I jest jeszcze jeden Garstka… także policjant… To nieżyjący ojciec Magdy. Pojawia się on tylko dla niej i rozmawiają o różnych sprawach. Ciekawa familia, która chowa kilka trupów w szafie. A one z czasem wyłażą same lub ktoś im otwiera drzwi. Jednego wręcz trzeba wyciągać siła, bo tak się zasiedział! Dlaczego? Bowiem Garstki trzymają swoje tajemnice blisko siebie i potrafią nimi żonglować. Niektóre czytelnik sam odgadnie przy wnikliwym czytaniu, inne mogą nieco zaskoczyć, ale w sumie nie ma ich tak wiele, jakby mógł sugerować tytuł książki. Znalazłaś to, czego szukałaś? Bohaterka znalazła, ja też, tylko że ja znacznie więcej. Niestety, wyłapałam kilka błędów językowych (np. „wypełzłam się zza kontuaru”), choć ogólnie do stylu nie mam zastrzeżeń, bo powieść sama się czytała. Znalazłam też jeden błąd ortograficzny. Tak już mam, że błędy obniżają wartość książki w moich oczach. Za to dla mnie plusem są nazwy własne wymyślone przez autorkę. Pensjonat „Mała Niedźwiedzica” kryje w sobie moc pod pozorem niewielkości. Jak wielką moc? O tym przekona się czytelnik w trakcie lektury, jedne scena wydaje się wręcz niewiarygodna, ale człowiek potrafi zebrać w sobie siły, gdy los go do tego zmusza. Sierżant Straszewicz straszył nie tylko nazwiskiem, ale przede wszystkim spojrzeniem, wyglądem i zawodowymi możliwościami. Nazwisko Garstka ma także metaforyczny wydźwięk. Dobrze rozłożyć problem na części składowe, by zobaczyć, który dokładnie fragment jest jego sednem. Trup na plaży i inne sekrety rodzinne to powieść niewielkich rozmiarów – kryminał z rozbudowanym tłem obyczajowo-społecznym, w którym nie tylko liczy się rozwiązanie zagadki kryminalnej i odkrycie sekretów Garstków, lecz także siła rodziny i chęć niesienia pomocy ludziom w potrzebie. To książka na jedno popołudnie, która zmusza do chwili refleksji, lecz nie jest pozbawiona lekkości i humoru. Emocji nie brakuje, kręcą się jak na karuzeli. Jestem ciekawa, co też autorka wymyśli dla Madzi w drugim tomie serii Garstki z Ustki.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-02-2018 o godz 18:56 przez: Świat Książkoholiczek
Magdalena Garstka skończyła studia i dzięki namowom swojej babci powraca do rodzinnej nadmorskiej Ustki. Tam zatrudnia się w kawiarni oraz pomaga babci w prowadzeniu pensjonatu. Pewnego dnia, podczas rannego pobytu na plaży, Garstka znajduje... trupa. Jako córka policjanta nie może nie pobawić się w detektywa, gdy śledztwo utknęło w martwym punkcie. Okazuje się bowiem, że martwy mężczyzna był gościem pensjonatu babci Magdy. Dziewczyna rozpoczyna dochodzenie i okazuje się, że ze sprawą mogą mieć związek jednorożce, striptizer oraz pewien wąsacz... Gdy tylko dowiedziałam się, że jedna z moich ulubionych autorek fantastyki tymczasowo przerzuciła się na kryminał, wiedziałam, że muszę przeczytać Trupa.... Szczęśliwie, nowo nawiązana współpraca błyskawicznie mi to umożliwiła, doręczając książkę jeszcze przed spotkaniem autorskim w Katowicach. W dniu, kiedy kurier dostarczył mi niewielką paczkę zawierającą tyle radości, od razu zabrałam się za czytanie. I przepadłam! Skończyłam wtedy na 170 stronie tylko po to, by mieć co czytać następnego dnia. Co konkretnie mnie tak zachwyciło? Wielowątkową kryminalno-obyczajową historię poznajemy z perspektywy głównej bohaterki, Magdaleny. Dzięki wielu retrospekcjom przedstawionym na początku, możemy zorientować się w sytuacji rodzinnej Garstków. Czasem właśnie to zajmuje całą naszą uwagę, spychając intrygę kryminalną na boczny tor. Nadaje to powieści ogromną lekkość, albowiem całość jest okraszona humorem, dzięki czemu nie wisi nad nami widmo znalezionego w morzu trupa. Magdalena Garstka jest świeżo upieczoną absolwentką studiów humanistycznych i po napisaniu pracy licencjackiej, za namową babci wraca do rodzinnej Ustki. Właśnie tam ponownie spotyka się z rodziną, wracają też wspomnienia zmarłego ojca. Okazuje się jednak, że zwariowana i pozytywna rodzina Garstków ma w szafie kilka trupów, o których Magda nie miała zielonego pojęcia. Bohaterowie powieści Jadowskiej sprawiają wrażenie istniejących naprawdę i nie wątpię, że gdy przyjadę do Ustki, zacznę szukać jakiegoś śladu Garstków. Urzekło mnie także przywiązanie głównej bohaterki do rodzinnego miasteczka oraz metamorfoza, jaka w niej zaszła po kilku tygodniach tam spędzonych. Podczas lektury zaprzyjaźniłam się z Magdą i wraz z nią odkrywałam kolejne tajemnice jej rodziny i innych mieszkańców Ustki. Nie zapominajmy również o Arturze, który niewątpliwie podbije serca niektórych czytelniczek. Aneta Jadowska nie mogła lepiej wybrać miejsca akcji na kryminał. Małe, nadmorskie miasteczko w środku sezonu stwarza niezliczone możliwości wyjaśnienia tajemniczej zbrodni. Doskonale został przedstawiony letni, morski klimat Ustki, która nie straciła swojego małomiasteczkowego charakteru, gdzie każdy wszystko wie o innych. Bardzo spodobało mi się także samo prowadzenie śledztwa przez Magdalenę - nie stanowiło to jej priorytetu, zajmowała się tym w wolnym czasie, przez co kryminał nabrał obyczajowej lekkości. Książka jest przesycona humorem, który dodatkowo sprawia, że czyta się ją błyskawicznie i każdą scenę można sobie dokładnie wyobrazić z najdrobniejszymi szczegółami i utarczkami słownymi bohaterów. Język, którym posługuje się Jadowska jest bardzo lekki i przyjemny, dzięki czemu przez powieść się wręcz płynie. Dokładnie tak, jak zapewnia opis z tyłu, tę powieść może czytać wiele pokoleń i jestem pewna, że każdy będzie się przy niej bawił tak samo dobrze. Potencjalny odbiorca jest tu uniwersalny - zarówno pod względem wieku, jak i gatunku. Okładka jest minimalistyczna, ale idealnie oddaje ducha powieści. Na pierwszy rzut oka może sprawiać wrażenie lekko przybrudzonej, ale właśnie taki był zamiar Magdaleny Babińskiej, która ją zaprojektowała. Muszę się jednak niestety troszkę przyczepić do samego wydania - w jednej z kwestii nie ma spacji między wyrazami, a jeden z akapitów został napisany inną czcionką. Nie wiem, czyja to wina, ale dla niektórych czytelników może to być problem. Polecam tę książkę wszystkim lubiącym komedie kryminalne z obyczajową nutką oraz tym, którzy po tej recenzji wiedzą, że chcieliby poznać zwariowaną rodzinę Garstków. Ines de Castro
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
18-08-2018 o godz 07:18 przez: Magdalena Senderowicz
Uwielbiam twórczość Anety Jadowskiej, naprawdę. Jestem wielką fanką urban fantasy, a to chyba jedyna polska autorka, która tworzy w tym nurcie naprawdę dobre historie. Pokochałam Dorę Wilk, uwielbiam Witkacego, a Nikita całkowicie rozwala system. Z drugiej strony jestem też wielbicielką wszelakich kryminałów i chętnie sięgam po większość tytułów, jakie pojawiają się na polskim rynku. O Trupie na plaży usłyszałam chyba jeszcze zanim pojawił się on w zapowiedziach wydawniczych, na jednym ze spotkań z Anetą Jadowską. I już wtedy wiedziałam, że w ciemno po niego sięgnę. Jednak czy i tym razem twórczość jednej z moich ulubionych pisarek mnie urzekła? Choć doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że wiele ludzi narzeka na nasze polskie wybrzeże, to ja jestem jego ogromną fanką. Znaczy mnie ogólnie wystarczy dać kawałek dzikiej plaży i ten niesamowity widok, gdzie łączy się morze i niebo. Uwielbiam – po prostu nie ma dla mnie wspanialszego krajobrazu. Wiem, że jest wiele piękniejszych miejsc na ziemi, do których można się wybrać, aby go doświadczyć, ale jednak do Morza Bałtyckiego mam pewien sentyment. I tak też się złożyło, że będąc na urlopie w Trójmieście zabrałam ze sobą kryminał Anety Jadowskiej. Na szczęście sama żadnego trupa na plaży nie znalazłam, ale kto wie, może gdybym była w Ustce, a nie w Gdyni… Główną bohaterką powieści jest Magdalena Garstka, która po ukończeniu studiów licencjackich powraca do rodzinnej Ustki. Podejmuje prace w pensjonacie swojej babci, w Wielkiej Niedźwiedzicy, ale po godzinach postanawia rozwiązać zagadkę tajemniczego trupa, którego znajduje podczas porannego spaceru po plaży. Choć jej wujek, który jest policjantem, nakazuje jej trzymać się z daleka od tej sprawy, to Magda jednak szuka własnych wskazówek, zwłaszcza wtedy, gdy okazuje się, że owy trup był gościem pensjonatu jej babci. Tak oto Magda Garstka zostaje detektywem i chociaż komuś wybitnie zależy na tym, aby opuściła Ustkę, to dziewczyna nie daje za wygraną. Łączy ze sobą kolejne poszlaki, aż w końcu odkrywa pewne sekrety rodzinne, które wydają się być powiązane ze zmarłym… Zdecydowanie spodobało mi się to, że Magda Garstka nie jest postacią wyidealizowaną. To normalna, prosta dziewczyna, która po prostu miała pecha i znalazła trupa. Zwyczajna studentka, która dopiero poszukuje swojego miejsca w życiu. Bardzo rodzinna, choć niestety jej rodzice zmarli, gdy była dzieckiem. Podobało mi się to rodzinne ciepło, relacje panujące pomiędzy bohaterami, te uroki Ustki, te momenty, w których główna bohaterka wspominała pewne miejsca i wydarzenia z nimi związane. Jednak sam motyw detektywistyczny nie urzekł mnie już tak bardzo, tak naprawdę to jest bardzo, ale to bardzo lekki kryminał, bardziej przypominający w moim odczuciu powieść obyczajową, w której tylko przewijają się pewne elementy kryminału, a właściwie to chyba bardziej po prostu zwyczajnej powieści detektywistycznej. Bardzo lubię styl Anety Jadowskiej, ale mimo wszystko nie do końca ta powieść przypadła mi do gustu. Zdecydowanie bardziej wolę się zagłębiać w urban fantasy w jej wykonaniu, niż taką zwyczajną, ciepłą historyjkę. Nie napiszę, że jest zła, bo to nie o to tutaj chodzi – to po prostu niezupełnie moje klimaty, które całkowicie by mnie porwały. Do tej pory znałam Anetę Jadowską tylko z jednej strony i nie zaprzeczę, że poznanie jej w nowym wydaniu było ciekawym przeżyciem, aczkolwiek nadal uważam, że znacznie lepiej czytało mi się jej pozostałe powieści. Tutaj nie poczułam się aż tak zaangażowana w historię głównej bohaterki, a także ona sama nie zyskała mojej wyjątkowej sympatii. Po prostu była w porządku, ale nie przyszło mi się z nią zżyć. Trup na plaży to moim zdaniem taka lekka, wakacyjna powieść, w której da się odczuć uroki Bałtyku, a także oderwać nieco od trudów dnia codziennego. Świetna na urlop, niewymagająca specjalnego myślenia pozycja. Jeżeli podejdziemy do niej właśnie z takim nastawieniem, to z pewnością pojawi się radość z lektury. www.bookeaterreality.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
13-02-2018 o godz 15:54 przez: Sauron
Każda rodzina ma sekrety. Tajemnice, o których nie mówi, czy wspomnienia, które przywołuje tylko w gronie najbliższych. Ponoć prawie wszyscy ukrywają przed światem zewnętrznym trupa w szafie. Jak się okazuje, niektórzy trzymają go też... na plaży. Madzia Garsta znowu jest w Ustce. Po ukończeniu licencjatu nie do końca wiedziała co ze sobą zrobić. Propozycja babci okazała się rozwiązaniem na które czekała. Zawinęła swoje manatki z Łodzi i wróciła do rodzinnego miasta. Tam ma pomagać emerytce w prowadzeniu pensjonatu. I niby wszystko jest proste, gdy któregoś poranka natyka się na trupa na plaży. Jako porządna obywatelka zgłasza wszystko na policję, a jako ciekawska osóbka... zaczyna prowadzić własne śledztwo. W końcu policyjne dryg ma we krwi. Czy jednak w ten sposób nie napyta sobie biedy? Garstka musi wziąć się... w garść, a podczas rozwiązywania kryminalnej zagadki, stawić czoło niejednemu sekretowi rodzinnemu! Aneta Jadowska jest autorską znaną przede wszystkim z fantastyki. Trup na plaży to jej pierwsze podejście do gatunku zupełnie pozbawionego magi. Czy autorka bez użycia zjawisk nadprzyrodzonych nadal potrafi oczarować czytelnika? To, co trzeba zaznaczyć na samym początku to to, że Trup... jest powieścią obyczajowo-kryminalną. W tej właśnie kolejności. Opisy dnia codziennego dominują nad akcją, czy elementami śledztwa. W konsekwencji więc fabuła biegnie niespiesznie, a główny wątek (ustalenie przyczyn „malowniczego” zgonu na brzegu Bałtyku) pojawia się w sposób urywany i rozwiązuje powoli. W międzyczasie dobrze poznajemy postacie, których (w dojmującej większości) nie sposób nie polubić. Bardzo fajnie została wykreowana Magdalena Garstka. Jej osoba od razy skojarzyła mi się z Małą Mi, niska, wygadana, ale na swój sposób sympatyczna. Ciekawie i powoli wprowadzana jest też jej przeszłość, powiązana mocno z bieżącą akcją. Paradoksalnie to jednak nie główna bohaterka zdobyła moje serce, a jej babcia. Wiele można o niej powiedzieć. To osoba bardzo pozytywna, pomocna i troskliwa. I przede wszystkim skrywa istotny sekret. I tu w zasadzie pojawia się mój jeden z niewielu zarzutów, nie do końca rozumiem czemu nasza Madzia tak mało uwagi poświęciła sympatycznej staruszce. To, że coś jest na rzeczy, wiedziała od dawna, długo jednak nie dochodziło do finalnej konfrontacji, do zadania najważniejszego pytania. Jednak kiedy to się stało, poczułam się, jakbym otrzymała wisienkę na torcie. Słodką, intrygującą i domykającą wszystko. Na uwagę zasługują też postacie drugoplanowe. Kreacje policjantów subtelnie balansują na granicy karykatury, co jednocześnie bawi i świetnie wpasowuje się w ogólną koncepcję powieści. Z kolei pozostałe pracownice pensjonatu stanowią delikatny ukłon w stronę trudnych tematów, skłaniając czytelnika do refleksji. Powieść napisana została lekko i dowcipnie. Po recenzjach, które przeczytałam do tej pory, sądziłam, że będę boki zrywać. Tego, co prawda nie doświadczyłam, ale wiele razy uśmiech zagościł na mojej twarzy. Książkę czyta się szybko i w pozytywnym nastroju. Trochę zabrakło mi w niej silnych emocji, nie do końca potrafiłam się wczuć w sytuacje bohaterów, czy wciągną w przygodę. Cały czas miałam wrażenie, że główny wątek był niepotrzebnie przerywany przez mało istotne sceny. Wieczór panieński faktycznie miał mocno komiczny charakter, jednak przygotowania do niego zajęły zbyt dużo „czasu antenowego” i skutecznie zabiły napięcie, które powinno towarzyszyć kryminałom. "Mówią, że czytanie rozwija empatię. Nie wspominają, że zwiększa też ryzyko powstania skłonności do dziwnych skojarzeń, nabawienia się niewyparzonego języka i otrzymania etykietki dziwaka. Cóż, wciąż warto". Trup na plaży to tytuł, który przypadnie do gustu przede wszystkim zagorzałym fanom autorki oraz miłośnikom kryminału obyczajowego. Jeśli lubcie takie klimaty, śmiało wybierzcie się do Ustki razem z Magdą odkryć niejeden sekret rodzinny.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
12-02-2018 o godz 14:10 przez: Joanna Hilińska
Co wspólnego mają niezjedzone Krówki Usteckie z trupem? Jak odkryć sekrety rodzinne nie wyciągając brudów z przed lat? Wreszcie, czy można być bardziej skutecznym od policji prowadząc śledztwo i jak zapanować nad stadem nietrzeźwych jednorożców? Zapraszam do poszukania odpowiedzi w najnowszym kryminale Anety Jadowskiej. Magda Garstka, młoda dziewczyna wyjechała z rodzinne Ustki do ciotki do Łodzi na studia. Niestety nie może odnaleźć dla siebie zajęcia i z wybawieniem przyjmuje propozycje babci, by wróciła choć na sezon urlopowy do rodzinnego miasta. Babcia prowadzi od lat hotel Wielka Niedźwiedzica, dziewczyna pomaga w obsłudze gości. Nie mija kilka dni od pojawienia się dziewczyny w Ustce, gdy podczas spaceru po plaży zauważa... tytułowego trupa. Co prawda nie leży on na plaży, ale pływa przy falochronie. Magda zawiadamia swojego wuja policjanta i rozpoczyna się śledztwo. Zbiegiem okoliczności okazuje się, że kilka dni wcześniej znika bez śladu jeden z gości pensjonatu. Może to złudzenie, ale naprawdę wydaje mi się, że nad morzem myśli się lepiej. s. 7 "Trup na plaży" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Anety Jadowskiej. Niestety nie wypowiem się ogólnie, ale skupię się na tej konkretnej książce, ponieważ autorka, jak sama mówi po raz pierwszy (i zarazem nie ostatni, bo ma się ukazać seria kryminalna o Garstce z Ustki) zmieniła gatunek, moim zdaniem to udana próba, choć jest kilka szczegółów... ale może po kolei. - Powiedziałam, że nie mam zobowiązań, a zobowiązania to nie to samo co więzi. Te mam solidne. s. 71 Książka Anety Jadowskiej zaskoczyła mnie lekkością narracji. Przepłynęłam przez nią w ciągu 24 godzin, a to tylko dlatego, że nie mogłam czytać jej jednym ciągiem. Język jakim została napisana i styl wypowiedzi są wciągające, a po przeczytaniu opisu od razu chciałam czytać do końca, żeby poznać wszystkie sekrety rodziny Garstków z Ustki. Mówią, że czytanie rozwija empatię. Nie wspominają, że zwiększa ryzyko powstania skłonności do dziwnych skojarzeń, nabawienia się niewyparzonego języka i otrzymania etykietki dziwaka. Cóż, wciąż warto. s. 78 To co bardzo mi się podobało, to klimat nadmorskiego miasteczka. Są tutaj przechadzki po plaży, kawiarnia, księgarenka z bibelotami dla książko-maniaków, bazarek nadmorski i turystyczny klimat. Dla mnie na co dzień mieszkającej w górach było to przywołanie wakacji w środku zimy, za co dziękuję. Kolejnym plusem są rewelacyjnie nakreśleni bohaterowie. Nie ma tutaj postaci przezroczystych, wszyscy mają charakterek, a zadziorność i czarny humor Magdy to są zdecydowanie moje klimaty. Jeśli objawem zdrowia psychicznego jest apetyt, byłam zdrowa jak rydz. Wyparłam zdarzenia poprzedniej nocy, wrzuciłam je do szufladki "żenujące rzeczy, które mi się przytrafiają" i zamknęłam ją na kluczyk. s. 113 Ale żeby nie było tak cukierkowo, to muszę tutaj zaznaczyć jeden mankament. To co szczególnie mi zgrzyta w konstrukcji powieści, to szorstkie przejście od sprawy trupa do lekkiego klimatu wieczoru panieńskiego, a później znów skok emocjonalny w sprawy tajemnic jakie ma za uszami babcia. Pomimo tego, że temat poruszony w tym wątku jest niesamowicie ważny, to skakanie tematyczne nieco mi przeszkadzało. -Myślisz, że to go zabiło? -Nie wiem. Ale czuję, że jest w tym tajemnica, a na tajemnice reaguję jak prosiaczek na trufle. s. 226 Podsumowując, jest to świetna rozrywkowa powieść kryminalna. Polecam wszystkim szukającym ciekawej historii. Tutaj wszystkie wątki zostają doprowadzone do końca, a sprawa rozwikłania zagadkowej śmierci trupa pojawiającego się na pierwszych strona są nie lada wyzwaniem dla tropicieli kryminalnych spraw.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
06-02-2018 o godz 21:22 przez: Carmen
Wiele jest rzeczy, które mogą namieszać w naszym życiu. Nagła wygrana na loterii, czy pojawienie się kobiety, która zarzeka się, że jest naszą siostrą. Ale co powiecie na trupa? Ilu z Waszych znajomych miało tę wątpliwą przyjemność znalezienia człowieka, którego dusza bez wątpienia opuściła ciało? W podobnej sytuacji znalazła się bohaterka książki „Trup na plaży i inne sekrety rodzinne” Anety Jadowskiej. Magda Garstka to 23-letnia absolwentka studiów humanistycznych, która spragniona obecności morza wraca do Ustki, by zamieszkać w pensjonacie swojej babci. Podejmuje pracę w kawiarni, planuje ze swoją 70-letnią babcią wziąć udział w półmaratonie, a każdego dnia zjawia się o piątej na plaży, by podziwiać wschód słońca. Brzmi nieźle, prawda? Ale pewnego dnia pojawia się on. Ubrany jedynie w slipki, unosi się na wodzie i nie sprawia wrażenia, jakby miał się poruszyć. Tak, Magda niewątpliwie znalazła ciało bez ducha… tytułowego trupa na plaży. Powiadają, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze. Idąc tym tropem – i patrząc na okładkę – pierwsze wrażenie jest negatywne. Przede wszystkim filiżanka na pół strony, w której pływa denat – jakieś pozytywne myśli? Właśnie. Są również inne czynniki, które sprawiają, że łatwo przejść obok książki obojętnie: zimne oraz szare kolory i surowa grafika. Będąc w księgarni, bez wątpienia moje oczy prześlizgnęłyby się po okładce i powędrowały dalej. Szata graficzna niekoniecznie, a jak zawartość? Na tym polu zdecydowanie lepiej. Aneta Jadowska zaserwowała połączenie czegoś lekkiego z ciężkim tematem, którym jest tytułowy „trup na plaży”. Lekkość tej powieści opiera się na narracji. Odpowiedzi szuka nie tylko policja, ale również główna bohaterka – Magda. To właśnie jej zaglądamy przez ramię i to właśnie jej towarzyszymy podczas całego trwania śledztwa. Oczywiście obydwie strony kontaktują się ze sobą co jakiś czas, jednak Magda stara się być samodzielna – i niestety na tym polu autorka się nie popisała. Śledztwo Magdy kroczy różnymi ścieżkami i często jest zbyt naiwne. Oczywiście nie napiszę, o co dokładnie chodzi, ale autorka na tym polu zbyt mocno popłynęła, przypisując swej bohaterce ogromny spryt. Moją uwagę zwrócił humor. Lekki, niewymuszony, naturalny. Na pewno każdy zna kogoś, kto na siłę chce być zabawny. Tutaj czegoś takiego nie ma. Dialogi są naturalne, a rozmowy Magdy z pewnym sierżantem, rozbrajające. A skoro o dialogach mowa, warto poświęcić uwagę słownictwu. Jest ono proste i bogate jednocześnie. Próżno szukać błędów językowych, ani trudnych słów, które wymagać będą interwencji słowników wyrazów obcych. Ponadto autorka nie omieszkała zaskoczyć czytelnika sekretami rodzinnymi Garstków. Każda rodzina ma swojego przysłowiowego „trupa w szafie”, ale niektóre mają ich więcej. Muszę przyznać, iż byłam zaskoczona. Skrywane sekrety okazały się niezwykle bolesne. To taka ciemna strona książki, która dodaje jej wartości. Dzięki niej powieść nie jest tylko wesołą historią z morderstwem w tle, ale jest też czymś jeszcze. Mam nadzieję, że autorka w następnej części skupi się na wspomnianych już sekretach, bo mają ogromną wartość. „Trup na plaży i inne sekrety rodzinne” Anety Jadowskiej to zaledwie pierwsza część cyklu „Garstka z Ustki”. Wybitna? Rewelacyjna? Dla mnie jest książką przyjemną, ale nic ponadto. Skierowana przede wszystkim do kobiet, jednak mężczyźni również z powodzeniem się w niej odnajdą. Jest humor, sarkazm, śledztwo i… trup na plaży. To opowieść idealna, by oderwać się od codzienności, spróbować swoich sił w „węszeniu”, a także, by się pośmiać. Czy sięgnę po kolejną część? Z pewnością tak. Polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
06-02-2018 o godz 21:19 przez: Carmen
Wiele jest rzeczy, które mogą namieszać w naszym życiu. Nagła wygrana na loterii, czy pojawienie się kobiety, która zarzeka się, że jest naszą siostrą. Ale co powiecie na trupa? Ilu z Waszych znajomych miało tę wątpliwą przyjemność znalezienia człowieka, którego dusza bez wątpienia opuściła ciało? W podobnej sytuacji znalazła się bohaterka książki „Trup na plaży i inne sekrety rodzinne” Anety Jadowskiej. Magda Garstka to 23-letnia absolwentka studiów humanistycznych, która spragniona obecności morza wraca do Ustki, by zamieszkać w pensjonacie swojej babci. Podejmuje pracę w kawiarni, planuje ze swoją 70-letnią babcią wziąć udział w półmaratonie, a każdego dnia zjawia się o piątej na plaży, by podziwiać wschód słońca. Brzmi nieźle, prawda? Ale pewnego dnia pojawia się on. Ubrany jedynie w slipki, unosi się na wodzie i nie sprawia wrażenia, jakby miał się poruszyć. Tak, Magda niewątpliwie znalazła ciało bez ducha… tytułowego trupa na plaży. Powiadają, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze. Idąc tym tropem – i patrząc na okładkę – pierwsze wrażenie jest negatywne. Przede wszystkim filiżanka na pół strony, w której pływa denat – jakieś pozytywne myśli? Właśnie. Są również inne czynniki, które sprawiają, że łatwo przejść obok książki obojętnie: zimne oraz szare kolory i surowa grafika. Będąc w księgarni, bez wątpienia moje oczy prześlizgnęłyby się po okładce i powędrowały dalej. Szata graficzna niekoniecznie, a jak zawartość? Na tym polu zdecydowanie lepiej. Aneta Jadowska zaserwowała połączenie czegoś lekkiego z ciężkim tematem, którym jest tytułowy „trup na plaży”. Lekkość tej powieści opiera się na narracji. Odpowiedzi szuka nie tylko policja, ale również główna bohaterka – Magda. To właśnie jej zaglądamy przez ramię i to właśnie jej towarzyszymy podczas całego trwania śledztwa. Oczywiście obydwie strony kontaktują się ze sobą co jakiś czas, jednak Magda stara się być samodzielna – i niestety na tym polu autorka się nie popisała. Śledztwo Magdy kroczy różnymi ścieżkami i często jest zbyt naiwne. Oczywiście nie napiszę, o co dokładnie chodzi, ale autorka na tym polu zbyt mocno popłynęła, przypisując swej bohaterce ogromny spryt. Moją uwagę zwrócił humor. Lekki, niewymuszony, naturalny. Na pewno każdy zna kogoś, kto na siłę chce być zabawny. Tutaj czegoś takiego nie ma. Dialogi są naturalne, a rozmowy Magdy z pewnym sierżantem, rozbrajające. A skoro o dialogach mowa, warto poświęcić uwagę słownictwu. Jest ono proste i bogate jednocześnie. Próżno szukać błędów językowych, ani trudnych słów, które wymagać będą interwencji słowników wyrazów obcych. Ponadto autorka nie omieszkała zaskoczyć czytelnika sekretami rodzinnymi Garstków. Każda rodzina ma swojego przysłowiowego „trupa w szafie”, ale niektóre mają ich więcej. Muszę przyznać, iż byłam zaskoczona. Skrywane sekrety okazały się niezwykle bolesne. To taka ciemna strona książki, która dodaje jej wartości. Dzięki niej powieść nie jest tylko wesołą historią z morderstwem w tle, ale jest też czymś jeszcze. Mam nadzieję, że autorka w następnej części skupi się na wspomnianych już sekretach, bo mają ogromną wartość. „Trup na plaży i inne sekrety rodzinne” Anety Jadowskiej to zaledwie pierwsza część cyklu „Garstka z Ustki”. Wybitna? Rewelacyjna? Dla mnie jest książką przyjemną, ale nic ponadto. Skierowana przede wszystkim do kobiet, jednak mężczyźni również z powodzeniem się w niej odnajdą. Jest humor, sarkazm, śledztwo i… trup na plaży. To opowieść idealna, by oderwać się od codzienności, spróbować swoich sił w „węszeniu”, a także, by się pośmiać. Czy sięgnę po kolejną część? Z pewnością tak. Polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
16-02-2018 o godz 02:05 przez: KittyAilla
Kojarzycie Nikitę i Dorę? Zapomnijcie, bo teraz nadchodzi Garstka (Madzia), a pani Jadowska zupełnie zmienia styl! Narratorką jest właśnie Madzia, dwudziestotrzyletnia kobieta, która wraca do miejsca swojego dzieciństwa - Ustki. Ma ona zupełnie inną osobowość niż poprzednie wykreowane przez panią Anetę bohaterki, więc i styl narracji musiał być inny. Moje pierwsze spostrzeżenie - sto razy więcej humoru, co przy obranym gatunku wydawałoby się dziwne, gdyby nie to, że został on cudownie wpasowany w realia. Po drugie odniosłam wrażenie, że powieść jest bardziej swobodna. Jak jedna z czołowych polskich autorek fantasy poradziła sobie z kryminałem? Całkiem nieźle. Chociaż mam pewne wątpliwości czy to na pewno kryminał. Osobiście skłaniałabym się ku wersji humorystycznej powieści obyczajowej z wątkiem kryminalnym. Poza sprawą poznajemy rozlegle życie Magdy, jej rozterki, wątpliwości oraz życie jej rodziny. Tak naprawdę odniosłam wrażenie, że znalezienie trupa i dalsze obywatelskie śledztwo wynikało raczej z zainteresowań Mini-Garstki oraz stanowiło dopełnienie wątku związanego z babcią Garstką. Czy to przeszkadza? O dziwo, nie! Nie znoszę obyczajówek, nie zrozumcie mnie źle, ale rodzina Magdy to tak pozytywni i mili ludzie, że chyba każdy z ciekawością śledziłby ich losy. Poza tym w ten cały optymizm autorka wplotła poważny problem, jakim jest przemoc domowa. Akcja ma jeden minus, który mnie niezmiernie irytował - rozumiem, że wcześniej Magda bała się stawić czoło przysłowiowym trupom w szafie babci. Po przyjeździe seniorka rodziny Garstków powiedziała jednak, że będą musiały porozmawiać. I do tej rozmowy przez długi czas nie dochodzi, bo poza domem Madzia myśli sobie: "O zapytam o to babcię, jak wrócę, choć pewnie nie będzie chciała odpowiedzieć", a ostatecznie wraca i nie pyta bez żadnego uzasadnienia. Sama historia złożyła się pod koniec ładnie i spójnie, z całkiem zaskakującym zakończeniem i delikatnym zalążkiem romansu w tle. Madzia Garstka to metr pięćdziesiąt poczucia humoru oraz żyłki Sherlocka Holmesa. Poznajemy ją na wylot - opowiada nam o sobie, o dzieciństwie, o śmierci ojca oraz wychowaniu przez ciocię Tamarę. Polubiłam ją z marszu - nienawidzi biegać i kocha słodycze! Ponadto potrafi zachować zimną krew. Gdybym musiała zadzwonić po jedną książkową postać, gdybym potrzebowała pocieszenia, optymizmu i pomocy w rozwiązaniu problemu - zdecydowanie byłaby to Mini-Garstka! Co najlepsze, jej rodzina to same pozytywne osoby. Wujek policjant potrafiący oddzielić obowiązki zawodowe od powinności rodzinnych, do tego czuły i troskliwy. Zwariowana kuzynka Monika, która młodo wychodzi za mąż i w trakcie śledztwa przygotowuje się do ślubu. Babcia Garstka to postać nieco tajemnicza, ale zawsze gotowa pomóc wnuczkom. Kolejne wydarzenia pokazują tylko, że to kobieta o wielkim sercu! Będąc przy bohaterach, należałoby także wspomnieć o klimacie małego nadmorskiego miasteczka, gdzie miejscowi się znają, a turyści to oni. Najlepiej pokazuje to śledztwo Magdy, z którą mieszkańcy chętniej dzielą się wiadomościami. Mój ulubiony moment? Zdecydowanie ten, gdy Magda przyjmuje rolę obrońcy jednorożców, ale aby zrozumieć ten tytuł, musicie sami sięgnąć po powieść. To pani Aneta w zupełnie innym wydaniu. Czy gorszym? Według mnie nie, choć moją ulubienicą nadal pozostaje Dora. Jeśli macie ochotę na pełną humoru, ale poruszającą trudny temat rodzinną opowieść - koniecznie musicie zapoznać się z Trupem na plaży.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-01-2018 o godz 10:36 przez: Marta C-P
Złoty piasek pod stopami, kojący szum morskich fal, intensywny zapach jodu. Kto chciałby spać, mając możliwość podziwiania cudownego wschodu słońca nad morzem? Jedną z wielbicielek nadmorskich wschodów słońca jest Magda Garstka, która po zakończeniu studiów wraca do rodzinnej Ustki, by zamieszkać w pensjonacie prowadzonym przez jej babcię. Jednak zamiast niezapomnianego wschodu słońca, ciszy i upragnionego spokoju, zamiast bursztynów i muszelek, na plaży znajduje zwłoki. Martwy mężczyzna był gościem "Wielkiej Niedźwiedzicy" pensjonatu prowadzonego przez Garstków. Kim był i czego szukał w pensjonacie babci Magdy? Śledztwo staje w martwym punkcie, a Magda, w żyłach której płynie krew policjanta postanawia zostać detektywem i rozwiązać zagadkę tajemniczego trupa. "Trup na plaży i inne sekrety rodzinne" to pierwsza niefantastyczna powieść w dorobku Anety Jadowskiej, nietuzinkowy kryminał w którym nadmorska Ustka odkrywa przed czytelnikiem swoje nowe, nieznane i mroczne oblicze, w końcu trupy, mafia, czy kradzione dzieła sztuki w żaden sposób z portową Ustką się nie kojarzą. Przypadkowo odnaleziony na plaży nieboszczyk rozpoczyna detektywistyczną przygodę Magdy, ale staje się również początkiem dla jeszcze jednego, tym razem rodzinnego śledztwa. Znaleziony przez główną bohaterkę topielec staje się pretekstem do odkrycia innych "trupów w szafie", rodzinnych sekretów skrzętnie ukrywanych we wszystkich możliwych domowych zakamarkach. A tych w rodzinie Garstków nie brakuje, mało tego, niektóre z sekretów przetrwały w ukryciu całe pokolenia, ale prawda musi w końcu wyjść na jaw, szczególnie jeśli próbuje się do niej dokopać ktoś tak dociekliwy jak inna Garstka. "Uprasza się przyszłe trupy, by za życia rezerwowały noclegi w innych pensjonatach. Wielka Niedźwiedzica nie potrzebuje takiej reklamy." Powieść Anety Jadowskiej to przesiąknięta sarkastycznym humorem, lekka i zabawna powieść kryminalna, w której podjadając słodkie krówki przemierzamy wzdłuż i wszerz pełną uroku Ustkę. Naszym przewodnikiem po nadmorskiej miejscowości jest Mini-Garstka, zwana przez swoją ciotkę Garstką Nieszczęścia, czyli Magda "kelnerka, detektyw amator, pies pasterski jednorożców, trener personalny debiutujących striptizerów." Charyzmatyczna, inteligentna, troskliwa i jedna z sympatyczniejszych detektywów amatorów jakie miałam możliwość poznać. "Trup na plaży i inne sekrety rodzinne" to powieść o kobietach, o różnych typach kobiecości, o wielu pokoleniach kobiet, tych młodych i tych przez los bardzo, czasem boleśnie doświadczonych, ale powieści nie tylko dla kobiet. Książka Anety Jadowskiej nie jest tylko słodkim jak ustecka krówka kryminałem, autorka dorzuciła też do swojej historii garść goryczy. "Trup na plaży i inne sekrety rodzinne" porusza bardzo ważny wątek społeczny, dotyka tematu wciąż wstydliwego, przemilczanego, skrywanego w czterech ścianach z wielu różnych powodów, problemu ciągle stanowiącego dla wielu kobiet przedmiot tabu, przemocy domowej. Aneta Jadowska stworzyła pełną rodzinnego ciepła, lekką, słodko-gorzką opowieść kryminalną z ważnym wątkiem społecznym tle. "Trup na plaży inne sekrety rodzinne" czaruje morzem, niezwykłą i przesympatyczną bohaterką, ironicznym poczuciem humoru, słodkim smakiem krówek i gofrów z bitą śmietaną i frużeliną. Po lekturze powieści Anety Jadowskiej kolejny urlop zapragniecie spędzić właśnie w Ustce, może niekoniecznie w poszukiwaniu trupa.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji