Magiczne pejzaże Podlasia, księdza proboszcza, który jest miejscowym mędrcem, nawróconego gangstera, komendanta policji bezradnego wobec wybryków niesfornej córki i bufetową - seksbombę marzącą o wielkim uczuciu, wszystko okraszone solidną dawką humoru, znajdziemy w najnowszej komedii Jacka Bromskiego U Pana Boga w ogródku. W filmie, który jest kontynuacją U Pana Boga za piecem, zobaczymy min.: Małgorzatę Sadowską, Emiliana Kamińskiego, Krzysztofa Dziermę i Andrzeja Zaborskiego. Obraz trafi do kin 31 sierpnia.

Kto szuka w kinie wytchnienia i dobrej, acz nie wulgarnej, rozrywki ten bez ryzyka może się wybrać na najnowszy film Jacka Bromskiego. Reżyser powraca w nim do mieszkańców miasteczka Królowe Mosty, których poznaliśmy dziesięć lat wcześniej w kasowej komedii U Pana Boga za piecem.

Tak jak w poprzednim obrazie, tak i teraz widzimy zabawny melanż tradycji z nowym stylem życia. Upływający czas niewiele tu zmienił. Nad malowniczą mieściną nadal zgodnie królują wieżyczki kościoła i kopuła cerkwi, a katolicy żyją po staremu w zgodzie z „prawosławnymi”. Największym zmartwieniem  komendanta policji jest wydanie córki za mąż, podczas gdy miejscowy areszt świeci pustkami. Ksiądz tak jak dawniej podróżuje rowerem, troskliwie doglądając swoich „owieczek”, a seksowna bufetowa czeka na wielką miłość, wolny czas wypełniając pobożnym śpiewem w kościelnym chórze.
Nad sielskim krajobrazem gromadzą się jednak czarne chmury. W miasteczku pojawia się, bowiem tajemniczy przybysz, którego styl bycia świadczy, delikatnie mówiąc, o małym szacunku dla powszechnie uznawanych zasad. Nieznajomy jest pilnie chronionym świadkiem koronnym w procesie przeciwko mafii…

Film wyczarowuje pełen uroku świat, gdzie czas płynie spokojniej i mniej nerwowo niż w wielkich miastach. Śpiewny akcent mieszkańców Królowego Mostu i nieprawdopodobnie piękne, nieco zamglone pejzaże udanie dopełniają sielskości obrazu. Jeśli dodamy jeszcze naprawdę zabawne dialogi, dowcip, któremu szczęśliwie daleko do koszarowego i w większości przypadków znakomite aktorstwo (szczególne uznanie dla Krzysztofa Dziermy, Andrzeja Zaboroskiego i Emiliana Kamińskiego) to mamy tu naprawdę kawał solidnej rozrywki w dobrym wydaniu. I to dla wszystkich!

Jak mówi sam reżyser: "W drugiej części prowincja jest lepszym odzwierciedleniem tego wielkiego chaotycznego świata, w którym wszystko widać lepiej. Widać jak na dłoni, kto jest dobry, a kto zły. Z tym, że nie ma tu naprawdę złych ludzi. Występują różne cechy ludzkie, zarówno dobre i złe, którym się przyglądamy, ale z akceptacją człowieka, ze wszystkimi jego aspektami.".
Ech, sielsko, anielsko…

Izabella Jarska