W swojej debiutanckiej powieści Najpierw mnie pocałuj Lottie Moggach porusza trudny temat niebezpieczeństw wynikających z możliwości internetu oraz mediów społecznościowych. To opowieść o Leili, która przejmuje wirtualną tożsamość oraz wszystkie kontakty innej kobiety, po to, by umożliwić jej popełnienie samobójstwa w taki sposób, by inni nie zauważyli jej zniknięcia. Adrian - guru forum internetowego „Czerwona Pigułka” kontaktuje je ze sobą i sprawia, że taki układ staje się możliwy.

W twojej powieści najbardziej przerażające jest to, że historia, którą opowiadasz mogłaby się wydarzyć naprawdę. Jak wpadłaś na taki pomysł?

Ta historia przyszła mi do głowy w 2007 roku, kiedy pracowałam jako dziennikarka. Byłam freelancerką, nie miałam regularnych godzin pracy i spędzałam zdecydowanie zbyt dużo czasu na Facebooku. Znałam wszystkie szczegóły codziennego życia przyjaciół i znajomych, choć tak naprawdę z wieloma z nich w ogóle się nie spotykałam. Mogłam się jednak sporo o nich dowiedzieć z postów, które pisali - czym się zajmują, co uważają na dany temat. Pomyślałam kiedyś: „Ciekawe, co by się stało, gdyby któryś z moich znajomych nie miał już swojego odpowiednika w prawdziwym życiu, gdyby zaczął się pod niego podszywać ktoś inny. Zorientowałabym się czy jak gdyby nigdy nic nadal utrzymywałabym z tym kimś powierzchowną, internetową relację?” Stąd wziął się pomysł na powieść.

Jak sądzisz, czy popularność mediów społecznościowych wpływa relacje międzyludzkie?

Intryguje mnie mechanizm działania mediów społecznościowych, które z jednej strony zachęcają do odsłonięcia się, a z drugiej do nieszczerości. Świat internetowych kontaktów wymaga szybkich reakcji, które jednak nie są przypadkowe - każdy może kreować swój wizerunek w przemyślany sposób i być postrzegany dokładnie tak, jak sam tego chce. Profil na Facebooku lub konto na Twitterze są czymś w rodzaju czasopisma o jednej osobie – można być jednocześnie autorem, redaktorem i tematem każdego z artykułów, każdej z opowiedzianych historii.

Dlaczego powieściowy Adrian miał taki wpływ na Leilę?

Leila była samotna i naiwna, nie miała bliskich – rodziny i przyjaciół, ani wystarczającego doświadczenia życiowego. Poza tym Adrian miał charyzmatyczną osobowość i sposób argumentacji, który trafiał do ludzi takich jak Leila: zrównoważony, logiczny, oparty na filozofii i konkretnych przekonaniach.

Jak to właściwie było z Tess, co sprawiło, że Adrian przekonał ją do swojego pomysłu? 

W książce pozostawiłam historię ich relacji niedopowiedzianą, myślę jednak, każde z nich czerpało korzyści z układu, jaki zawarli. Adrianowi chodziło o satysfakcję i stawienie czoła nietypowemu wyzwaniu, Tess natomiast mogła zrealizować to, czego chciała – zniknąć z prawdziwego świata w taki sposób, by jej nieobecność pozostała niezauważona. 

Opowiesz trochę o warsztacie pisarza, w jaki sposób konstruowałaś charakter i osobowość bohaterów swojej powieści?  

Zrobiłam dokładny research charyzmatycznych osobowości, zanim zabrałam się do opisywania Adriana. Na początku jego postać miała być niejednoznaczna, dopiero później dotarło do mnie, że był psychopatą. Pomysł na Tess miałam od początku gotowy – miała być seksowna, nieobliczalna i bardzo towarzyska. Z Leilą sprawa była dużo trudniejsza… Chciałam, żeby narrator mojej powieści był kimś, kto nie wysuwa się na pierwszy plan, dlatego Leila nie mogła być pociągająca ani intrygująca. A jednak przedstawienie tej historii oczami osoby nudnej, niemal całkowicie pozbawionej wyobraźni było prawdziwym wyzwaniem. Musiałam wciąż uważać, żeby moja proza nie stała się rozwlekła i nijaka.

Marzyłaś w dzieciństwie, żeby zostać pisarką?

Tak, wszystko za sprawą mojej mamy, Deborah Moggach, która sprawiła, że zawód pisarki zawsze wydawał mi się atrakcyjny. Pracowała przedpołudniami, kiedy byłam w szkole, więc myślałam, że praca zajmuje jej niewiele czasu. No i mama zawsze podkreślała, że wymyślanie historii, które opisuje, to dla niej najwspanialsza rozrywka.