Nie jestem płaczką, ale podczas czytania tej książki w pewnym momencie łzy trysnęły z moich oczu jak z fontanny. Poczułam całą gamę odczuć: smutek, ból, cierpienie oraz nadzieję i wiarę w lepszą przyszłość. Nieustannie wspierałam małą Anię modląc się skrycie, aby los okazał się wreszcie łaskawy. Muszę przyznać, że autorka wie, jak dotknąć najczulszej struny w sercu człowieka. Nie sądziłam, że debiut Danuty Awolusi pochłonie mnie bez reszty. Podoba mi się jej lekkie pióro, swobodne operowanie słowem, wyobraźnia, ciekawie skonstruowana akcja i umiejętnie budowana dramaturgia. Słowem- nie ma się do czego przyczepić. Takie jest moje subiektywne zdanie.
Sądzę, że to powieść, którą można czytać wielokrotnie, zawsze z tą samą przyjemnością. W jakiś sposób kojarzy mi się z „Anią z Zielonego Wzgórza” Lucy Maud Montgomery. Główna bohaterka ma nie tylko to samo imię, ale i podobne cechy charakteru, wytrwałość, siłę, która nie wiadomo skąd się bierze, pozytywnie wpływa na otoczenie, szczególnie ludzi dorosłych. A sama lektura w obu przypadkach niesie czytelnikowi nadzieję.
Książka, która powinna być obowiązkową lekturą wszystkich obecnych lub przyszłych mam. Bardzo podobało mi się spojrzenie autorki na relacje matka- córka oraz balansowanie na granicy dwóch światów. Rewelacyjnie się to czytało, bardzo wciągająca książka. Polecam gorąco
Książka, która na pewno na długo zapadnie mi w pamięć. Dawno nie czytałam takiej książki, która aż tak bardzo przepełniona jest nadzieją i innymi emocjami. Bardzo mi się to podobało, że można mieć w dzisiejszych czasach tak wrażliwe poczucie literackie. Polecam gorąco