
Wszystkie formaty i wydania (3): Cena:
Sprzedaje empik.com 35,99 zł
Dostępność w salonie empik
Zarezerwuj w salonie empik
Masz już ten produkt? Dodaj go do Biblioteki i podziel się jej zawartością ze znajomymi.
Najczęściej kupowane razem
Dwudziestoośmioletnia Lauren ucieka z konserwatywnej Ameryki do Londynu, żeby wieźć beztroskie życie singielki. Szuka niezobowiązującego romansu z kimś, z kim przyjemnie byłoby też porozmawiać. Jednak mężczyźni nie wierzą w jej zapewniania, podejrzewając pułapkę, która ma ich przekonać do monogamii i małżeństwa. Kiedy pewnego ranka przystojny Adrian ucieka w popłochu, widząc że dziewczyna usmażyła mu jajka sadzone, Lauren postanawia przeprowadzić randkowy eksperyment. Od tej pory na randkach co do joty stosuje zalecenia ze starych poradników…
Inteligentna i bardzo zabawna powieść drwiąca ze zwyczajów randkowych. Jeśli lubicie Jane Austin i tęsknicie za Bridget Jones ta książka sprawi wam przyjemność.
Tytuł: | Jak znaleźć faceta w wielkim mieście |
Autor: | Pimentel Melissa |
Tłumaczenie: | Kaliński Piotr |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Czarna Owca |
Język wydania: | polski |
Język oryginału: | angielski |
Liczba stron: | 384 |
Numer wydania: | I |
Data premiery: | 2015-07-29 |
Rok wydania: | 2015 |
Forma: | książka |
Wymiary produktu [mm]: | 62 x 209 x 135 |
Indeks: | 17218795 |


O dziwo! Panowie nie wiedzieć czemu nie wierzą w jej szczere i niezobowiązujące intencje. A może właśnie nie są w stanie ogarnąć umysłem roztaczającej się przed nimi panoramy szczęścia? Tak czy inaczej w efekcie umykają z jej apartamentów jeden po drugim. (Tu nasuwa się pytanie – czy nie tego właśnie chciała? Ale porzućmy temat.) Po pewnym czasie sfrustrowana niewiasta wpada na genialny pomysł przekształcenia swojego życia uczuciowego w jeden wielki naukowy eksperyment. Ot, tak z własnej nieprzymuszonej woli, ku chwale i użytkowi wszystkich zagubionych w meandrach damsko-męskich relacji kobiet tego świata. Łapie więc ci ona krzepko w ręce staromodne poradniki podrywu i metodycznie zaczyna wprowadzać owe zalecenia w życie.
Prawda jest taka, że w kwestii tak zwanego flirtu moja wiedza wchodzi na debet. No. Ewentualnie, tak na upartego, parafrazując słowa Freddiego Mercury’ego, mogę się utożsamić z Good Old-Fashioned Lover Girl. W związku ze wszem powyższym stanowię całkowite, kompletne, absolutne, totalne, bezwarunkowe, doszczętne, stuprocentowe i bezwzględne przeciwieństwo Lauren.
Prawdopodobnie dlatego na początek, gdy zaczęłam czytać dzieło Pimentel miałam minę nietęgą, a w głowie jedynie chęć na potrząśnięcie Cunningham i wykrzyczenie jej CALM DOWN, WOMAN!!!
Babeczko. Posłuchaj. Masz pracę, którą lubisz, miłą współlokatorkę, właśnie przeprowadziłaś się do miasta, o którym od dawna marzyłaś i, przede wszystkim, cierpisz na nadmiar wolnego czasu. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z tego, że na całym Bożym świecie jest bardzo, bardzo dużo rozmaitych zajęć, którym możesz się poświęcić. Nie musisz wszystkich swoich sił witalnych przekuwać w strzelanie oczami. Tak, tak! Możesz zbierać znaczki. Dziergać. Naprawiać zegarki. Grać w piłkę nożną. Albo siatkówkę. Albo na nerwach. Zapisać się na taniec śreniowieczny. Konstruować pranki. Piłować na skrzypcach. Śpiewać country. Malować landszafciki. Jeździć konno. Albo na oklep na kocie. Albo NAWET posłuchać muzyki. Po prostu. Zajmij się. Czymś. Czymkolwiek.
Ciekawym aspektem stała się w tym momencie niezręczność narracji pierwszoosobowej. Forma książki – dziennik – narzuca pewien margines choć próby utożsamiania się z główną bohaterką. Powiem szczerze, wejście, nawet półprzymusowe, w skórę szalonej i nieobliczalnej singielki żyjącej od imprezy do imprezy było doświadczeniem dość ciekawym.
I właśnie w tym momecie nastało zwątpienie. Zaraz zaraz, Inkoholiczko, przystopowałam sama siebie. Czy mało widzisz na twarzoksiążkowych profilach swoich znajomych zdjęć z imprez? Czy mało znasz babeczek, które ponad wszelkie sporty świata przedkładają randkowanie? Dlaczego tylko z powodu swojej dziwaczności masz dyskwalifikować książkę, która w swojej kategorii literatury kobiecej jest naprawdę dobra, tylko po prostu mija się z Twoim gustem? Prawda jest taka, że czasami, po długotrwałym raczeniu się lekturami „cięższymi” wewnątrz mózgownicy atmosfera zaczyna mocno gęstnieć i przytłaczać. Myślę, że lekarstwem na to jest „przewietrzenie” od czasu do czasu swojej czytelniczej głowy czymś lżejszym – „Jak znaleźć faceta…” się na taki „przewietrzalnik” jak najbardziej nadaje.
Dlatego, wymaszczając tu zgrabnie ustawę końcową, kieruję apel do wszystkich kochających imprezy normalnych dziewczyn. Kobitki – ten poradnik jest własnie dla Was. If You really want to be forever young, musicie sięgnąć po „Jak znaleźć faceta…”, bo jest ona niezwykła o tyle, że pokazuje, jak mało zmienili się faceci na przestrzeni ostatnich kilkuset lat. Starodawne poradniki w wielu przypadkach naprawdę działają, więc, babki, szorujcie do księgarni po tą różową książkę – naprawdę może się przydać. Dla mnie niestety, podkocykowego nerda z laptopem i kubkiem kakao, dzieło Melissy Pimentel okazało się poradnikiem kompletnie egzotycznym. ;)

Powieść przypadła mi do gustu już od pierwszych stron. Humor, dowcip i językowa lekkość niemal natychmiast wrzuciły mnie w świat dusznych, londyńskich pubów; porannego kaca; wypalanych na balkonie papierosów oraz roztrzepanych po łóżkowych figlach włosów. Fabuła okazała się świeża i pomysłowa, a główna bohaterka naturalna i sympatyczna, pomimo swojego szaleństwa. Co ciekawsze, przeszłość Lauren i powody jej nagłego wyjazdu z Ameryki owiane są tajemnicą niemal do ostatniej strony, co nadaje całości sznyt prawie kryminalnej zagadki. Walczyłam ze sobą, żeby nie przeczytać finału przed ukończeniem całości (przegrałam, ale musicie mi to wybaczyć).
Opowieści o seksie zwykły być przesadnie wulgarne, ale nie w tym przypadku. „Jak znaleźć faceta w wielkim mieście” to historia przede wszystkim doskonałej zabawy. Melissa Pimentel nie próbuje szokować nikogo opisami wydzielin, narządów czy akrobatycznych pozycji łóżkowych. Raczej śmieje się z ludzkich zachowań – a konkretnie z tego, że wszyscy umawiają się na randki, rozmawiają ze sobą przez wiele godzin, tylko po to, by przekonać się, czy chcą zobaczyć kogoś nago. Po co te podchody? Trzeba pozwolić sobie zaszaleć! Chociaż podobny sposób myślenia jest mi daleki, to przyznaję, że nieco zazdrościłam autorce i bohaterce (według dwóch ostatnich stron, są one ze sobą po części styczne) lekkości podejścia do życia i odwagi.
Jednak „Jak znaleźć faceta w wielkim mieście” to historia nie tylko łóżkowych podbojów. Główna bohaterka próbuje odnaleźć siebie i stworzyć własne definicje miłości oraz pożądania. Popełnia błędy i stara się je naprawić. Ucieka i wraca. To historia „dojrzałej niedojrzałości”, z której wielu wyciągnąć może ciekawe wnioski. Chociaż w nietypowy sposób, to uczy się czegoś o sobie, o świecie i wadze relacji międzyludzkich.
Postać Lauren obala stereotypy związane z seksualną rozwiązłością i inteligencją. To nie kolejna Mary Sue o boskim ciele i umyśle noblisty, ale prawdziwie niezależna kobieta, która nie widzi problemu z pogodzeniem rozwoju duchowego, cielesnego, umysłowego oraz… dobrej zabawy. Nie sposób jej nie polubić, chociaż równie nietrudno nabawić się przy niej kompleksów.
Całość zaserwowana jest w opakowaniu z lekkiego, przyjemnego języka autorki, w którym przebija się umiejętność do kreowania niewymuszenie komicznej atmosfery. Nie raz i nie dwa parskałam śmiechem. Na podobnym poziomie znajdują się również dialogi. To wielka sztuka, by wymiany zdań bohaterów brzmiały naturalnie i zabawnie. Jeżeli Melissa Pimentel napisze kiedyś poradnik dla pisarzy, rozdział o rozmowach postaci pochłonę bez mrugnięcia okiem.
Dzisiejsze zalotne spojrzenie spod rzęs może jedynie spowodować, że mężczyzna faktycznie się postara, ale tylko po to by spędzić z kobietą namiętny wieczór a później ulotnić się z typowym sloganem: „przepraszam, ale muszę iść, bo mam na rano do pracy.”
Po czym rzeczony osobnik płci męskiej przepada a razem z nim cząstka wiary singielki w prawdziwą miłość.
„Chodzenie na randki to z pewnością jeden z najdziwniejszych ludzkich pomysłów: dwoje obcych sobie ludzi spędza razem kilka godzin, żeby ustalić, czy chcą się zobaczyć bez ubrań – więc dobrze jest to robić z humorem.”
Są jednak kobiety, które już dawno przestały łudzić się, że za rogiem czeka na nie wyśniony książę i zaczęły bawić się mężczyznami. Jedną z takich kobiet jest Lauren, główna bohaterka książki „Jak znaleźć faceta w wielkim mieście”. Lauren jest amerykanką, która postanowiła przenieść się do Londynu i absolutnie nie angażować się w jakiekolwiek związki. Liczyła na dobrą zabawę, wspólne wyjścia do pubu, miły seks i minimum jakichkolwiek uczuć. Jak szybko się przekonuje, mężczyźni to podejrzliwe istoty i przygotowanie porannego śniadania traktują na równi z próbą złapania ich na dziecko i zaciągnięcia przed ołtarz, dlatego też Lauren postanawia pysznie się zabawić i nie mając nic do stracenia postanawia przeprowadzić diaboliczny eksperyment.
Zaopatrzona w najsłynniejsze poradniki dotyczące podrywu co miesiąc wczytuje się w jeden z nich, po czym wyrusza na miasto i próbuje poderwać faceta stosując się wyłącznie do porad z danego poradnika. Tak więc jednego miesiąca jest prawdziwą damą, która nie pyta, tylko odpowiada, która nie śmieje się z naprawdę dobrych żartów a jedynie lekko się uśmiecha i która znika nagle po wypiciu dwóch drinków. Po czym nie odzywa się do mężczyzny przez minimum dwa dni po spotkaniu.
Kolejne miesiące obfitowały w coraz to i bardziej absurdalne zachowania dyktowane przez poradniki a ja coraz bardziej, w przerwach od histerycznego śmiechu, dziwiłam się, że niekiedy one faktycznie działały.
„Nigdy nie przekroczysz oceanu, jeśli się nie odważysz oddalić od brzegu.”
Książka nie jest jedynie czczym gadaniem i snuciem wyobrażeń o tym dziwnym eksperymencie, bowiem autorka książki, Melilssa Pimentel, która również przeprowadziła się z Ameryki do Anglii i która prowadziła dość szczęśliwe życie singielki (aż poznała swojego narzeczonego) sama taki eksperyment przeprowadziła i opisywała na swoim blogu przygody, które przeżyła szukając „tego jedynego”. Historia Lauren to przekoloryzowana wersja rzeczywistości. I na równi mnie to i bawi i przeraża.
„Jak znaleźć faceta w wielkim mieście” to książka dla fanów Bridget Jones i Carrie Bradshow, czyli dla kobiet, które uporczywie szukały miłości przez wiele sezonów. Może gdyby sięgnęły po książkę Melissy, to szybciej zdobyłyby pana Darcy'ego i Biga? Tak czy siak, z pewnością lepiej by się wtedy bawiły, dostosowując się do zwariowanych pomysłów z poradników.
Jeśli macie chęć na niezobowiązującą lekturę, która trochę rozrusza wasze mięśnie brzucha (lepsze takie ćwiczenie mięśni niż żadne!) i przyczyni się do powstania zmarszczek w okolicach ust (za śmiech i poczucie humoru zapłacimy koło czterdziestki) to polecam wam „Jak znaleźć faceta w wielkim mieście”. Poza tym to kopalnia świetnych pomysłów na niezobowiązujące i szalone podrywy, które można będzie wspominać przez lata. A kto wie? Może stosując którąś z rad traficie na swoją drugą połówkę?
Zatem nasza bohaterka co miesiąc stosuje w trakcie swych badań inny poradnik. Można rzec, że podchodzi do sfery randkowej wręcz naukowo. Książka przypomina trochę "Dziennik Bridget Jones" jednak sam proces poszukiwania faceta jest tu inny. Poszczególne części książki obejmują miesiące z życia Lauren. Pełno tu zabawnych momentów, ale i wiele niezbyt miłych incydentów. Część powieści poświęcona pierwszemu z poradników jest ciekawa. Późniejsze części wydają się trochę powielać informacje. Można nawet rzec, że zasadniczo układ fabuły powtarza się z niewielkimi zmianami.
Główna bohaterka nie jest aniołkiem. Jej poczucie humoru jest prawie sarkastyczne. Krótko mówiąc Lauren trochę przypomina mi Carrie Bradshaw. Celem naszej bohaterki jest seks bez zobowiązań. Nawet w dzisiejszym społeczeństwie to wciąż temat tabu. A trzeba przyznać, że Lauren zrobiła tu kilka naprawdę szalonych rzeczy w imię seksu i nauki. Jednak odniosłam wrażenie, że książka koncentruje się bardziej na charakteryzacji jej potencjalnych facetów. Główną postać poznajemy tylko od strony świata randkowego. Na szczęście relacje międzyludzkie tu ukazane są urozmaicone. Wystarczy wspomnieć o kontaktach pomiędzy Loren a jej siostrą czy Loren a jej szwagierką. Powracając do przedstawicieli płci brzydkiej czasami pewne cechy w ich charakterystykach wydają się powtarzać. Zmiany w kreacji poszczególnych bohaterów można określić jako subtelne.
Zaletą książki jest z pewnością fabuła pełna przygód. Poprzez ich nakreślenie autorka zaprezentowała wiele problemów, które kobiety napotykają próbując odnaleźć swego Pana Odpowiedniego. Nieraz niecodziennych. Historia opowiedziana jest w taki sposób, że pisarka mówi bezpośrednio do nas jako jej publiczności. Dialogi są dowcipne i brzmią naturalnie. Melissa Pimentel zastosowała także wyluzowany styl co nadało tej lekturze lekkości. Pozycję można wręcz nazwać świeżym spojrzeniem na świat nowoczesnych randek. Podobał mi się także ukazany tu kontrast pomiędzy rodzinnym miastem Lauren a Londynem. Muszę się przyznać, że śmiałam się głośno wiele razy. Dzięki "Jak znaleźć faceta w wielkim mieście" miło spędziłam czas, odpoczęłam mimo że zakończenie sprawia wrażenie pisanego jakby w pośpiechu...
TERMIN ZWROTU
14 DNI
Z KARTĄ
30 DNI
O autorze: Pimentel Melissa
Zobacz także
Klienci, których interesował ten produkt, oglądali też
Opinie, uwagi, pytania
Jeśli masz pytania dotyczące sklepu empik.com odwiedź nasze strony pomocy.
Jeśli widzisz błąd lub chcesz uzyskać więcej informacji o produkcie skorzystaj z formularza kontaktowego: zgłoszenie błędu / pytanie o produkt
Wybierz temat a następnie wypełnij dane formularza:
Jeśli chcesz skontaktować się z nami telefonicznie, skorzystaj z naszej infolini:
Klienta
+48 22 462 72 50
Czynne całą dobę* z wyjątkiem świąt ustawowo wolnych od pracy