Po prostu mam kilka sobowtórów - odpowiedziała Grażyna Torbicka, dyrektor artystyczna Festiwalu Filmu i Sztuki „Dwa Brzegi” na pytanie, czy ma zdolności przebywania w kilku miejscach na raz.

 

W trakcie festiwalu w Kazimierzu Dolnym rzeczywiście można było odnieść takie wrażenie: niemal w tym samym momencie organizatorkę dziewięciodniowego święta kina można było zobaczyć przed ciekawą projekcją w dużym kinie, na scenie kawiarni "Kocham Kino", gdzie prowadziła spotkania z twórcami filmowymi i pośród publiczności, z którą chętnie prowadziła rozmowy w miasteczku festiwalowym.

Festiwalowe dni to jest taki intensywny czas - opowiadała już poważnie Grażyna Torbicka podczas spotkania w plenerowym salonie empiku. - Jest on dla mnie z jednej strony stresujący, bo jakże inaczej, ale z drugiej strony robię to, co naprawdę stanowi moją pasję, bardzo to lubię i bardzo się cieszę, gdy sale kinowe są zapełnione i kiedy widzę, że widzowie są na spotkaniach. To wszystko, co robimy, państwo robią też u siebie w klubie empik i robicie to dla odbiorców, dla tych, którzy tu przyjeżdżają i chcą z nami być. Z jednej strony jest to męczące i stresujące, ale z drugiej strony dodaje energii. Tak jak my dajemy swoją energię tym, którzy tu przyjeżdżają, tak i ci, którzy tu przyjeżdżają oddają nam własną energię poprzez swoją obecność. A gdy kończy się festiwal, jestem jak taki balon, z którego wypuszczono powietrze (śmiech). Teraz już trochę się do tego przyzwyczaiłam i potrafię bardziej racjonalnie zarządzać swoją energią, ale muszę przyznać, że mój kochany małżonek, który zresztą jest ze mną zawsze na festiwalu i specjalnie wcześniej rezerwuje sobie urlop, żeby być w Kazimierzu i wspierać mnie, po pierwszej edycji Festiwalu "Dwa Brzegi" wziął mnie jak taki pusty, kompletnie wykończony woreczek, wrzucił do samochodu i wywiózł na tydzień na urlop. Aż tydzień! (śmiech)

Czyli tydzień wystarcza Pani, by zregenerować siły?

Tak.

Czy podobnym zastrzykiem energii było dla Pani otrzymanie tytułu honorowego obywatela Kazimierza?

Wręcz przeciwnie. Gdy otrzymałam ten tytuł podczas rozpoczęcia tej, trzeciej już, edycji Festiwalu, stres był większy. Jak to się mówi: do trzech razy sztuka i zobaczymy jak będzie, albo w jedną albo w drugą stronę i będziemy mogli sprawdzić, czy sprawdzi się konwencja, którą tu proponujemy, czy nie. Kiedy otrzymałam ten tytuł, stres był większy, ponieważ zależało mi na tym, żeby wszystko poszło jak najlepiej, żeby zagrało, sprawdziło się. Odbierając honorowe obywatelstwo powiedziałam, że traktuję je jako honorowe obywatelstwo dla całej wspaniałej grupy ludzi, która przygotowuje ten festiwal. Są oni pełnoprawnymi obywatelami Kazimierza, ponieważ oddają swoją pasję, swoje serce i czas, żeby budować miasteczko festiwalowe, żeby przygotowywać projekcje... Proszę mi wierzyć: tych szczegółów logistycznych jest bardzo dużo. Cała infrastruktura towarzysząca Festiwalowa jest na czas jego trwania tworzona. Wszystko zostaje przywiezione. Podobnie jak festiwalowy klub Empik - każde krzesło i każda książka.
Obiekty istniejące na Małym Rynku i na zamkach w Kazimierzu i Janowcu muszą być przygotowane. To masa szczegółów, nad którymi czuwają konkretni ludzie i robią to najlepiej jak potrafią. Wczoraj na naszym wewnętrznym spotkaniu powiedziałam absolutnie szczerze, że każdy z nich na tym odcinku, za który jest odpowiedzialny, jest artystą. Bo artystą można być we wszystkim, co się robi.

Podobno przymierza się Pani do kolejnego niezwykłego zadania: słyszałam, że zobowiązała się Pani do tego, że wybuduje tutaj kino. Czy to prawda?

Tak, zobowiązałam się i będę chciała to zrealizować. Nie wiem, czy będzie to w przyszłym roku, za trzy lata czy za pięć, ale na pewno będę chciała to zrobić. Oczywiście wpierając tych, którzy będą tę pracę wykonywali, bo sama chyba nie będę układała cegieł. Chociaż, jeśli będzie taka konieczność... (śmiech).

Czy ma Pani już wizję swojego kina?

Uważam, że powinien to być obiekt wielofunkcyjny, nie tylko kino. Wtedy mógłby on funkcjonować w Kazimierzu Dolnym praktycznie przez cały rok. To jest miejsce, w którym można by było organizować różnego rodzaju konwencje, kongresy, oczywiście w wymiarze kameralnym. W związku z tym powinien to być taki obiekt, który może być salą kinową, teatralną, może być także miejscem wernisaży, może być miejscem prezentacji audiowizualnych... Nie uważam, żeby należało tutaj budować coś gigantycznego, ale nie ma problemu, żeby przy dzisiejszych pomysłach architektonicznych zbudować coś, co z jednej strony pasowałoby do krajobrazu, a z drugiej strony spełniałoby wiele różnych zadań.

 

Trzy lata temu otrzymałam od studenta architektury z Lublina kompletnie zrealizowany projekt kina. Dotyczył on rozbudowy Galerii Letniej i nadal jest to pomysł do rozważenia. Polega on na tym, żeby do Galerii Letniej dobudować dodatkowe piętro tak, żeby nie wystawała ona ponad architekturę Rynku, ale żeby można tam było stworzyć nową salę kinową. Oczywiście dół Galerii musiałby być rozbudowany, są tam również podziemia, w których nadal mogłyby odbywać się wernisaże. W projekcie, o którym mówię, sala kinowa na dodatkowym piętrze ma odkrywany dach, czyli w lecie przy dobrej pogodzie można by było organizować w niej projekcje pod gołym niebem. To bardzo ładny projekt i możemy do niego powrócić.
Inne miejsce to Kolegium Sztuk Pięknych. Z nim związany jest też bardzo ciekawy projekt zagospodarowania kamieniołomu. Wydaje mi się, że można by było w nim uwzględnić budowę sali kinowo-teatralno-ekspozycyjnej. Jest kilka możliwości, które w żaden sposób nie muszą broń Boże zakłócać tutejszej architektury i tutejszego krajobrazu, a z drugiej strony mogą spełniać bardzo pożyteczną funkcję.

W tym roku odbyły się fantastyczne spotkania z Krystyną Jandą w ramach cyklu "I Bóg stworzył aktora". Czy zamierza go Pani kontynuować, a jeśli tak, to czy ma Pani już pomysł, kto w przyszłym roku będzie gościem tego cyklu?

Wciąż mam wybór wśród polskich twórców, bo mamy znakomitych aktorów, ale myślę, że może teraz warto byłoby zaprosić jakąś gwiazdę kina europejskiego? Do cyklu "I Bóg stworzył aktora/aktorkę" chciałabym zapraszać postaci, które mają w swoim dorobku artystycznym nie tylko kreacje aktorskie. Przypominam: Janusz Gajos to aktor filmowy, teatralny, a również twórca fotografii, które mogliśmy oglądać w ubiegłym roku w Galerii Letniej. To pokazało złożoność jego osobowości. I o to chodzi: pokazać, że wybitny aktor jest wielką osobowością i na to, żeby mógł stworzyć niezapomniane kreacje aktorskie, składa się coś, co w nim tkwi, coś poza tylko i wyłącznie sztuką interpretacji postaci. Szukam właśnie takich bohaterów tego cyklu. Dlatego w ubiegłym roku był Gajos i dlatego teraz Krystyna Janda. Na przykład moglibyśmy zaprosić Javier Bardem, który jest też malarzem i można by było zrobić wystawę jego prac. Albo Viggo Mortensena, który oprócz tego, że jest aktorem, jest również muzykiem i mógłby dać koncert na zamku. Jest też aktorem kilku tomików poezji. Czyniliśmy już też starania, choć na razie nie udało się, ale może w przyszłości będzie taka możliwość, by zaprosić Clinta Eastwooda, który z kolei ma swój zespół i fantastycznie gra na fortepianie, a jest też reżyserem znakomitych filmów i autorem scenariuszy.  

(...)

Czy program "Kocham kino" i filmy prezentowane w tym cyklu mogłyby być nadawane o wcześniejszych godzinach w TVP? (pytanie zadane przez jednego z widzów uczestniczących w spotkaniu)

Moim zdaniem mogłyby być (śmiech publiczności), ale to nie wystarczy. Teraz jest taka wizja telewizji, że o wcześniejszych godzinach muszą być nadawane programy, które mają bardzo wysoką oglądalność. Osobiście uważam, że to jest błąd i mogę o tym mówić głośno, ponieważ mówię to również osobom, od których zależy to, jak jest układany program. Poza tym uważam, że telewizja publiczna jest tym medium, które powinno liczyć się z opinią publiczną i z tym, że ma ogromną kulturotwórczą rolę, że dociera do każdego miasteczka i do każdego obywatela i że w ten sposób może małym kosztem dawać coś, co stanowi o naszej tożsamości, co poszerza nasze horyzonty, co czyni nasze życie ciekawszym, czyli kulturę: spektakle i filmy na odpowiednim poziomie. Seriale i programy rozrywkowe też mogłyby się znaleźć w telewizji publicznej i docierać do każdego, ale jest tyle przestrzeni przez siedem dni w tygodniu i tyle godzin emisji, że programy związane z kulturą i promocją wydarzeń artystycznych w naszym kraju, których jest coraz więcej, powinny być prezentowane w dobrym czasie. Może kiedyś to się zmieni.

(...)

Serdecznie dziękujemy Pani za ten Festiwal i jego trzecią edycję, za wszystkie filmy i spotkania, które się tutaj odbyły i za to, że będąc gospodynią miasteczka festiwalowego jest Pani być może najlepszym włodarzem polskich miejscowości.

A ja bardzo dziękuję empikowi za to, że jesteście Państwo z nami, że współpracujemy. Naprawdę bardzo się z tego cieszę, bo to właśnie połączenie klubu empik z waszymi propozycjami, z waszym repertuarem książkowym, filmowym i muzycznym oraz spotkaniami, które państwo tutaj organizujecie, jest fantastyczną częścią Festiwalu Filmu i Sztuki "Dwa Brzegi" i mam nadzieję, że zostaniemy razem również na przyszły rok.


Zapis fragmentów spotkania z 9. sierpnia 2009 r. zamykającego cykl imprez w plenerowym salonie empiku na Festiwalu Filmu i Sztuki "Dwa Brzegi" w Kazimierzu Dolnym.

Spotkanie prowadziła Magdalena Walusiak.