Cameo to termin określający epizodyczne występy znanych ludzi w filmach, serialach czy grach komputerowych. Często te „rólki” nie są nawet wymieniane w napisach końcowych, czasem trudno je też wychwycić – wtedy stają się smakowitym kąskiem dla kinomana o wnikliwym oku. Bywa też tak, że cameo jest chwytem marketingowym, który ma nagłośnić daną produkcję. 

 

Przygotowaliśmy dla Was ranking 10 najbardziej charakterystycznych ról epizootycznych w wykonaniu znanych osób… 

 

Ed Sheeran - „Gra o tron” 

Znany muzyk wystąpił gościnne w pierwszym odcinku nowego sezonu. Jego udział spotkał się ze zmasowaną krytyką  ze strony fanów GOT. Wokalistę możemy zobaczyć w scenie z Aryą Stark. Sheeran nie mówi zbyt dużo, za to śpiewa balladę. Zapytany o to, co to za utwór, odpowiada, że to jego nowa piosenka. Widzowie poczuli się urażeni zbyt nachalnym lokowanie produktu i w akcie niezadowolenia rzucili się na klawiatury swoich laptopów, żeby dać temu upust. Przyparty do ściany Ed zawiesił swoje konto na Twitterze. To cameo, mimo, że na ustach całego świata, z całą pewnością nie należy do najbardziej trafionych. 

 

Matt Damon - „Eurotrip”

<iframe width="560" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/qw_8XzdXD3I" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>

Ten film nie należy do najambitniejszych, ale z nie do końca zrozumiałych powodów, jest uwielbiany przez wszystkich, których młodość przypadała na połowę pierwszej dekady XXI wieku. Na początku filmu pojawia się jedno z najczęściej wymienianych cameo. Matt Damon jest w nim muzykiem grającym koncert na imprezie i śpiewa piosenkę, o której trudno zapomnieć… 

 

Tom Cruise - „Austin  Powers i Złoty Członek”

A skoro przy kinie „lekkim” jesteśmy, to warto wymienić gościnny udział Toma Cruise'a w komedii „Austin  Powers i Złoty Członek”. Aktor gra samego siebie, grającego Austina w filmie o życiu tytułowego agenta. Trzeba przyznać, że Tom pokazał dystans do siebie! 

 

Martin Scorsese - „Taksówkarz”

Często zdarza się tak, że reżyser pojawia się epizodycznie we własnej produkcji. Ale żeby obsadzić samego siebie w scenie, która „kradnie” cały film? Tak właśnie zrobił Scorsese w kultowym „Taksówkarzu”. Robert De Niro zabiera do swojej taryfy reżysera grającego psychopatę, który wypowiada jeden z najbardziej charakterystycznych tekstów w historii kina: „Mam magnum .44 i ją nim zabiję. Widziałeś, co magnum.44 robi z twarzą kobiety?”. Pozwolimy sobie uciąć ten cytat w tym miejscu… 

 

David Bowie - „Zoolander”

David Bowie często łączył swoją muzyczną karierę z filmową. Zagrał pierwszoplanowe role w takich tytułach jak „Człowiek, który spadł na ziemię” (1976), „Wesołych świąt pułkowniku Lawrence” (1983) i „Labirynt” (1986). Jednak w 2001 roku mogliśmy poznać jego komediowy talent w filmie „Zoolander”, w którym zagrał samego siebie. Z resztą ta scena z jego udziałem to prawdziwa kopalnia cameo – na ekranie pojawia się plejada modelek, aktorów i muzyków.

 

Alice Cooper - „Mroczne cienie” 

Można doszukiwać się estetycznych wspólnych upodobań u Alice Coopera i Tima Burtona. Nie dziwi więc fakt, że reżyser zaprosił wokalistę do współpracy. Alice występuje w „Mrocznych cieniach” grając samego siebie dającego koncert na balu w domu Collinsów. Johnny Depp grający obudzonego po dwustu latach wampira wypowiada jedną z najzabawniejszych kwestii w filmie: „Ta Alice Cooper to zdecydowanie najbrzydsza kobieta, jaką widziałem”.

 

Bill Murray - „Zombieland”

To cameo jedni kochają, a inni woleliby o nim zapomnieć. W świecie opanowanym przez zombie każdy walczy o przetrwanie. Jedni strzelają, ucinają głowy lub zrzucają na nieumarłych fortepiany, a inni ściemniają… Tak jak pojawiający się na chwilę Bill Murray, grający samego siebie udającego zombie, żeby nabrać inne zombie. 

 

Steven Spielberg - „Blues Brothers” 

Steven Spielberg udzielał się jako epizodysta w wielu tytułach. W filmie „Blues Brothers” wciela się w rolę urzędnika jedzącego kanapkę. Za ten angaż otrzymał od reżysera Johna Landisa rzeczoną kanapkę oraz 5 tysiaków za fatygę. 

 

Alfred Hitchcock - wszystkie swoje filmy

<iframe width="560" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/_YbaOkiMiRQ" frameborder="0" allowfullscreen></iframe> 

Można by powiedzieć, że mistrz suspensu miał prawdziwe „parcie na szkło”, gdyby nie fakt, że we własnych filmach pojawiał się na dosłownie ułamki sekund. Hitchcock to prawdziwy rekordzista cameo, który zazwyczaj grywał zwykłego przechodnia. Jego filmy to gradka dla kinomaniaków, którzy z czujnością wypatrują charakterystycznej sylwetki Alfreda w tłumie statystów. 

 

Stan Lee - filmy Marvela

To zdecydowanie nasz numer jeden! Twórca takich postaci jak Spider-Man, X-Men, Hulk, Daredevil, Punisher czy Fantastyczna Czwórka uwielbia pojawiać się w filmach na podstawie uniwersum, które sam stworzył. Można go dostrzec już w 19 produkcjach Marvela. Naszym ulubionym cameo jest to, w którym poczciwy Stan w jednym z Iron Manów zostaje pomylony z Hugh Hefnerem. 

 

A Wy, macie swoje ulubione cameo?