2/5
03-08-2016 o godz 19:10 przez: Mea Culpa
Eden po rozwodzie rodziców straciła kontakt z ojcem. Kiedy dostaje propozycję, by przyjechać do niego i jego nowej rodziny na wakacje, wyrwać się z deszczowego Portland do słonecznej Kalifornii decyduje się pojechać niemal natychmiast. Nie wiąże jednak z tym wyjazdem żadnych nadziei, wręcz przeciwnie, jest przygotowana na rodzinną katastrofę. I faktycznie tak właśnie jest na początku. Jednak z czasem zaczyna się przyzwyczajać, a pomagać w tym jej mają nowi przyjaciele, paczka jej starszego przyrodniego brata. Czy Eden ulegnie nowemu światu do jakiego zostały otwarte dla niej drzwi?
Tyler z początku traktuje Eden lekceważąco, jednak pod tą warstwą kryje się dużo więcej uczuć. Chłopak posiada kilka twarzy, a każdą z nich będzie próbowała odkryć właśnie jego siostra. Czy swoją ciekawością wymusi wyznanie wszystkich tajemnic? Czy Tyler jej zaufa i powierzy swoje sekrety? I najważniejsze, co wyniknie z tej dociekliwości?

Temat książki naprawdę mnie zaskoczył i szczerze mówiąc bałam się mojej reakcji przy tej lekturze. Obawiałam się pretensji do autorki, obrzydzenia czy nierozumienia, jednak było to zupełnie niepotrzebne. Etelle rzadko wplata wątki erotyczne, skupia się przede wszystkim na tajemnicach i uczuciach bohaterów. Pomysł na fabułę był oryginalny, ponieważ ja na przykład drugi raz spotkałam się z taką sytuacją, gdzie rodzi się miłość między rodzeństwem. Tym razem na całe szczęście mamy tu chociaż rodzeństwo przyrodnie, bo inaczej byłoby dramatycznie i nie na ten rodzaj literatury. Kompozycja jest spójna, a historia ukazana na kartkach papieru przedstawiona w sposób ciekawy. Autorka ma styl lekki, który czyta się naprawdę przyjemnie. Stworzenie Eden było strzałem w dziesiątkę, ponieważ łatwo jest sobie wyobrazić bohaterkę z takim charakterem jakim ujęła ją artystka. Niestety Tylera ciężko było mi zrozumieć, ale to zapewne przez te wszystkie tajemnice, jakimi był owiany. Z czasem, gdy był odkrywany jak karty- zaczynałam się do niego przyzwyczajać. Najgorszą wadą był moment, kiedy Eden podsłuchuje rozmowę ojca z macochą. Nie rozumiem jej decyzji o puszczeniu wszystko w niepamięć i pozostaniu na wakacjach. Za to najlepszą zaletą był opis wybrzeża, poszczególne nazwy potraw czy miejsc. To było naprawdę cudowne przeżycie, móc chociaż o tym poczytać i sobie powyobrażać, w końcu książki pozwalają przenieść się w dowolne miejsca, w takim razie ja starałam się teleportować właśnie do Santa Monica.

Recenzja znajduje się również na www.zksiazkadolozka.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
02-11-2015 o godz 18:44 przez: Beata
Kilka lat temu rozwiedli się rodzice Eden. Mimo szczerej nienawiści do swojego ojca, dziewczyna postanawia zamieszkać u niego w trakcie wakacji. Oczywiście, jej ojciec nie mieszka sam, tylko ze swoją nową żoną i jej trzema synami. Najstarszy jest dla Eden najgorszym, który zachowuje się jak typowy zbuntowany nastolatek. Mimo burzliwych początków, poznaje tam kilka osób z którymi od razu się zaprzyjaźnia. Jednak, mimo tych wszelkich niechęci do przyrodniego brata, czuję coś więcej do niego niż tylko złość.



"Czy wspominałam, że Cię kocham?" to pierwsza książką którą mocno zasłynęła młoda autorka, Estelle Maskame. Dziewczyna wybiła się głównie przez stronę Wattpad, gdzie każdy z nas może udostępnić swoją opowieść. Do samej strony, jestem mocno uprzedzona. Szukając jakiejkolwiek powieści, rzadko znalazłam taką która odpowiadała mi ortograficznie i stylistycznie. Jednak czasami był w tym również problem, że bohaterzy byli upodabniani do sławnych osób albo osobiście włączali ich jako głównych postaci powieści. Mogłabym podać przykład serii książek After, ale już nie będę drążyć dlaczego, raczej wszyscy wiedzą o co chodzi. Bynajmniej, obawiałam się że w pierwszej części serii DIMILY już jakiś wątek może mi się nie spodobać.

Cała seria to typ młodzieżówki, w którą bardzo łatwo można się wkręcić. Mimo już swojego wieku, nadal nie nudzą mnie szalone a jakże czasami głupie przygody nastolatków. Z przyjemnością wtopiłam się w lekturę już na pierwszej stronie. Nie miałam takiego problemy żeby męczyć powieść aż do setnej strony.
Do Eden bardzo mocno się przywiązałam. Bardzo ją polubiłam, chociaż nie skłamię, czasami potrafiła mnie zdenerwować. Do reszty jej przyjaciół, również mnie ciągnęło. Możliwe dlatego że większość jest zbliżona do mojego wieku. W sumie nawet do wszystkich trochę za mocno polubiłam, bo jednak nadal mam ochotę zobaczyć jak potoczą się ich dalsze losy. Lecz tutaj moje nerwy robiły swoje, ponieważ czasami chciałam nimi potrząsnąć bo za mocno irytowali mnie swoim zachowaniem.

Dalsza część recenzji:
http://ksiazka-wprowadza-w-swiat-wyobrazni.blogspot.com/2015/10/czy-wspominaam-ze-cie-kocham.html#more
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
04-11-2015 o godz 18:21 przez: Recenzje Ami.
Książka powinna przede wszystkim wywoływać emocje, a jeżeli dodatkowo jest dobrze napisana i opiera się na silnych charakterach, to czego chcieć więcej? ;)


Nie ukrywam, że nie miałam wielkich oczekiwań względem tej lektury - liczyłam jedynie na odskocznię od rzeczywistości plus ewentualnie coś, co mogłoby mnie poruszyć. I to właśnie otrzymałam. Książka wciągnęła mnie od pierwszych stron. Eden i Tayler są dwójką zagubionych młodych ludzi, którzy z jednej strony tkwią jeszcze w bolesnych problemach z przeszłości, a z drugiej starają się czerpać ze swojego wieku jak najwięcej, ulegają więc słabościom i pokusom, które tak ochoczo oferuje im świat. Estelle Maskame poruszyła w swojej debiutanckiej powieści naprawdę wiele problemów, z którymi boryka się dzisiejsza młodzież, a przy tym, poprzez zachowanie głównej bohaterki zwróciła uwagę, że trzeba pielęgnować w sobie wrażliwość i otworzyć swoje serce na drugiego człowieka - bo nigdy nie wiadomo, co może się zdarzyć.

"Czy wspominałam, że Cię kocham?" to dwie zupełnie różne osobowości, które zaczyna łączyć coś zakazanego. Do tego mnóstwo popełnianych błędów, szalonych decyzji i burzliwych relacji. To połączenie romantyzmu z twardą rzeczywistością, które sprawia, że powieść pochłania się jednym tchem. To urzekające studium miłości, której początek wyznacza wielki przekór losu.

Fabuła może nie odbiega zbytnio od innych z tego gatunku, jednak jest tak skonstruowana, i tak płynnie nakreślona (za co niewątpliwy plus należy się polskiej tłumaczce), że potrafi wciągnąć i kompletnie zawrócić w głowie, i to do tego stopnia, że aż nie chce się jej okładać. Wróćmy jednak do tego co najważniejsze - wątku miłosnego. Jest w nim chemia i jest realistyczne przeciąganie wzbudzające całą masę emocji. Natomiast zakończenie - dawno w żadnej książce, mnie tak nie zaskoczyło. Nie spodziewałam się takiego obrotu wydarzeń i z przyjemnością sięgnę po kontynuację. Polecam gorąco wszystkim miłośniczkom romansów i gatunku New Adult - to idealna rozgrzewająca lektura na chłodne jesienne wieczory :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
11-11-2015 o godz 18:14 przez: Inna
"Udaje, jest jak aktor, który wciela się w rolę. Muszę wiedzieć, co dzieje się za kulisami, kiedy przedstawienie dobiega końca i kurtyna opada. Kim wówczas się staje"

Czasem jedno lato może wywrócić całe życie, może obdarować nas uczuciem, którego wcale nie chcemy, które jest zakazane.

Eden od dłuższego czasu nie widziała swojego ojca. Kiedy dostaje od niego propozycje spędzenia całych wakacji w Santa Monica wraz z jego nową rodziną ( żoną i trzema przyrodnimi braćmi) postanawia zaryzykować i przyjmuje ofertę.
Jej nowa rodzina nie wydaję być się taka zła, dwóch młodszych barci, którzy są bardzo w porządku oraz miła macocha, a no i jest jeszcze starszy przyrodni bart Tyler.
Tyler jest typem buntownika, nie dopuszcza do siebie nikogo i jak określała go Eden- jest dupkiem, bardzo tajemniczym i skrytym dupkiem. W stosunku do Eden Tyler jest bardzo arogancki, traktuje ją jak zło konieczne,a mimo to zaczyna ich łączyć uczucie, które nigdy nie powinno się pojawić, w końcu są przyrodnim rodzeństwem. Czy dziewczyna pozna jego tajemnice? Co Tyler skrywa pod maską aroganckiego bufona? Wszystkiego dowiecie się po przeczytaniu książki!


Macie tak czasem, że książką pochłania Was bez reszty? Nie myślicie o niczym innym tylko o tym co zdarzy się w kolejny rozdziale, na kolejnej stronie czy nawet w kolejnej linijce! Życie bohaterów i ich przygody są tak wciągające, że potraficie czytać całymi godzinami, a każde kolejne napisane słowa sprawia, że chcecie więcej i więcej? Najgorsze jest jednak to kiedy orientujecie się, że został Wam do przeczytania tylko ostatni rozdział, a kolejnych części nie ma w sklepach. Z jednej strony chcecie wiedzieć jak to się skończy a z drugiej nie chcecie odkładać tej cudownej powieści na półkę. A po wszystkim? Trafia Was jeden wielki kac książkowy! Ja miałam tak ostatnio, właśnie z cudowną powieścią Estelle Maskame "Czy wspomniałam, że Cię kocham?"

Cała recenzja http://happy1forever.blogspot.com/2015/10/witajcie-kochani-zapraszam-was-na.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
2/5
15-12-2015 o godz 13:49 przez: monweg
Niedawno wiele osób, choć powinnam napisać – nastolatek, wyrywało sobie egzemplarze serii After. Porównanie jest całkiem zasadne, gdyż obie te serie: After i DIMILY powstawały na Wattpadzie i tam zyskiwały rzesze wiernych czytelników/czek. Autorki obu serii różnią się wiekiem, więc i w innym wiekowo środowisku została osadzona fabuła ich książek. Jeżeli w przypadku Anny Todd możemy mówić o sukcesie, to nasuwa się pytanie: czy podobna kariera czeka autorkę DIMILY, Estelle Maskame? Nie wiem czy takie porównanie może wyjść na dobre początkującej młodziutkiej pisarce.

Bohaterką powieści jest szesnastoletnia Eden Munro. Rodzice dziewczyny rozwiedli się kilka lat temu i od tego momentu kontakty z ojcem nacechowane są dużym rozprzężeniem. Nagle rodzic zaprasza ją do siebie na wakacje. Eden niezbyt entuzjastycznie podchodzi do tego pomysłu, ale nęcąca wydaje się zamiana deszczowego Portland na słoneczną Kalifornię.

Na miejscu Eden poznaje swoją macochę Ellę, która okazuje się całkiem sympatyczną osobą, nie jak te bajkowe – złe i okrutne. Nie ma także kurzajki na nosie. Dziewczyna zapoznaje się także z dwoma z trzech synów Elli: Jamiem i Chasem. Trzecim synem okazuje się niedostępny, arogancki, niemal dziki, na pewno buntowniczy, siedemnastoletni Tyler i to on najbardziej zaczyna interesować dziewczynę.

Tematyka trochę błaha, obracająca się w klimacie ciągłej zabawy, imprez, alkoholu, narkotyków i seksu. Wiem, że wakacje, że lekkie rozpasanie, ale nawet w tym wieku można robić wiele ciekawych rzeczy, a nie ciągle się bawić. Plusem tej historii jest, że zapoznanie się z nią nie zajmuje dużo czasu. Pozostaje mi jeszcze polecić lub zniechęcić ewentualnych czytelników. Cóż, nie zrobię ani jednego, ani drugiego. Każdy z was zna się na tyle dobrze, że sam oceni czy brać się za tę powieść, czy dać jej szansę.

Całość - http://monweg.blog.onet.pl/2015/12/14/dimily-tom-1-czy-wspomnialam-ze-cie-kocham-estelle-maskame/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
04-10-2015 o godz 20:53 przez: Dominika Szałomska
Kiedy zerwane więzi mają zostać na nowo połączone, kiedy wakacje maja być nowym początkiem, i jak znaleźć wyjście z sytuacji bez wyjścia. Słońce, plaże, śmiech, ale przede wszystkim życie.
Jestem tak podekscytowana, że do napisania tej recenzji zbierałam się aż dobę, by móc w spokoju powiedzieć Wam co sądzę. Nie dość, że książkę dostałam na trzy tygodnie przed premierą, czekałam na nią bardzo długo, by ukazał się na polskim rynku, to jeszcze dostałam ją od mojego kochanego Wydawnictwa Feeria Young. Szansa przeczytania tej powieści to dla mnie zaszczyt i radość, która mnie rozpiera. Kiedy przyszła paczka, cieszyłam się jak głupia, dosłownie. Rodzina patrzyła się na mnie trochę jak na nienormalną, bo przecież to tylko plik kartek A4, ale dla mnie to był istny raj. Nie czekałam długo, bo już po pół godzinie rzuciłam wszystko i zaczęłam czytać. Czy było tak boskie, jak się spodziewałam, czy może wręcz na odwrót?
Przyznaję, że jestem zaskoczona tą powieścią, nie miałam oczekiwań, ale mimo to jestem mile rozmarzona po tej książce. Podczas czytania pierwszych stron bałam się, bo w niektórych momentach przypominała mi trochę After, w innych trochę serię Rosemary Beach. Watki były nieco podobne, dlatego miałam obawy, czy nie wyjdzie z tego taka kopia kilku pomieszanych powieści, ale o dziwo im dalej szłam tym to wrażenie się zacierało, znikało.
Reszta na http://dominika-szalomska.blogspot.com/2015/10/66-przedpremierowo-recenzja-ksiazki.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
01-01-2016 o godz 19:57 przez: Alexandra
Przeżyłam wielkie zaskoczenie podczas czytania książki „Czy wspominałam, że cię kocham?” Myślałam, że jest to typowa literatura młodzieżowa i byłam niemal pewna, że po kilku rozdziałach odłożę ją na półkę. A jednak…

Rodzice Eden są po rozwodzie. Dziewczyna zamieszkała z matką a ojca nie widziała już kilka lat. Gdy pewnego dnia nagle dzwoni telefon z zaproszeniem na wakacje właśnie od niego. Z początku sceptycznie nastawiona do tego pomysłu jednak po dłuższym namyśle dziewczyna się zgadza.

Na całe lato jedzie do Kalifornii gdzie zamieszka z nową rodziną ojca. Do tej pory była jedynaczką, a teraz została siostrą 3 przyrodnich braci. Po woli próbuję się zaaklimatyzować w nowym miejscu. Poznaję nowych przyjaciół, z którymi przeżywa coraz to nowe przygody. Mimo że z reguły jest nieśmiała i wycofana to jednak teraz czuję się inaczej, tym bardziej że w paczce jej znajomych znajduję się Tyler- najstarszy z braci. I mimo to, że jest wielkim buntownikiem, to Eden coś do niego przyciąga. Wakacje zaczynają upływać na wielu imprezach, lecz nagle coś się zmienia. Coś, co nigdy nie powinno się zdarzyć.

Historia Eden i Tylera jest trudna i bardzo emocjonująca. Mimo że taka miłość nigdy nie powinna się zdarzyć, to jednak jest to temat intrygujący.
Nasze serce nie wybiera kogo mamy obdarzyć uczuciem. Książka przeznaczona jest dla młodzieży, jednak ja bardzo dobrze się w niej odnalazłam i jestem zachwycona.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
28-10-2015 o godz 15:41 przez: MałaMi
Całość na: http://zycie-miedzy-wierszami.blogspot.com/2015/10/estelle-maskame-czy-wspominaam-ze-cie.html

"Czy wspominałam, że Cię kocham?" to historia zakazanego uczucia, które kiełkuje pomiędzy przyrodnim rodzeństwem. Temat mocno kontrowersyjny, a jednak autorce udało się wydobyć z niego pewną subtelność, która sprawia, że kibicujesz tej miłości zamiast ją piętnować. Tak na pewno było w moim wypadku, ale nie twierdzę, że nie znajdą się osoby zniesmaczone samym pomysłem na fabułę. Warto jednak zauważyć, że Maskame pisze z niezwykłą dojrzałością, dzięki której tak trudna tematyka zyskuje na wartości i nie jest z góry skazana na porażkę. Łatwo było tutaj o przekroczenie delikatnej granicy dobrego smaku i stworzenie powieści, która byłaby odpychająca dla odbiorcy, ale nic takiego się nie stało. Poza wiodącym wątkiem miłosnym autorka podkreśla też jak ważne są dobre relacje z rodzicami, zahacza o problemy z narkotykami i walkę z nałogiem oraz fizyczną przemoc wobec drugiej osoby.

Ta z pozoru banalna historia pozwala na wyciągnięcie kilku ważnych wniosków, ale jednocześnie jest lekka i wciągająca. Tutaj naprawdę łatwo o zastosowanie zasady „jeszcze tylko jeden rozdział” i tym sposobem skończenie jej za jednym posiedzeniem, bo właściwie nie czuć zmęczenia czytaniem. Przyjemna w odbiorze, dobrze napisana i intrygująca. Pełna kalifornijskiego słońca, które ociepli jesienne, deszczowe wieczory.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-07-2018 o godz 15:25 przez: Justyna Sikora
Pierwszy raz zetknęłam się z taką książką gdzie naprawdę nie powinno dojść do jakiegoś uczucia między bohaterami. Fakt w wielu powieściach wije się podobny wątek. Dziewczyna zakochana w nauczycielu bądź ktoś z problemami nie może sobie pozwolić na ponowne zakochanie. Jednak nigdy nie spotkałam się z tym u rodzeństwa. Trochę byłam zdziwiona jednak to dało książce naprawdę fajny efekt. Taki że chce się ją czytać cały czas żeby sprawdzić czy ktoś się dowie o łączącym ich uczuciu czy tez nie, czy bohaterowie dadzą sobie spokój, czy może na odwrót i bedą dalej w to brnąc. Bohaterowie sami w sobie dają się lubić :) Eden to osoba, która nie da sobie wejść na głowę i nie odpuszcza łatwo. Wręcz przeciwnie jeżeli na czymś jej zależy to chce to osiągnąć. Natomiast Tyler to człowiek, który ma dużo tajemnic i jak się okazuje wiele problemów. Żeby o nich nie myślec stacza się. Dlatego dobrze, że na jego drodze staje główna bohaterka :)) Cieszę się, że jest to seria i ich przygoda szybko się nie skończy. Myślałam ze zakończenie będzie bardziej w stylu happy end jednak tu mała niespodzianka, bo jest zupełnie odwrotnie. Przypuszczam, że właśnie ze względu na resztę tomów co jest naprawdę super, bo mam ochotę od razu sięgnąć po kolejna część.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-10-2015 o godz 20:35 przez: Heather
Obawiałam się tej książki tak bardzo, jak usilnie wypatrywałam pierwszych zapowiedzi. Zupełnie niepotrzebnie. Autorka z wielką rozwagą i pomysłem zaplanowała fabułę, która intryguje od samego początku i wciąga w wir niezapomnianych wydarzeń. Owszem, na pierwszym miejscu pojawia się wątek romantyczno-młodzieżowy, ale jest bardzo subtelny, zrównoważony i niepewny, mimo że balansuje na zakazanej granicy. Eden i Tyler różnią się od siebie tak bardzo, jak tylko można. Ona - niepozorna dziewczyna, która nie wychyla się przed szereg. On - buntownik bez zasad z dumą torujący sobie drogę przed świat. Łączy ich zasada kontrastu, która doskonale podkreśla ich atuty i uzupełnia nawzajem, tak że ciężko tych dwoje wyobrazić sobie osobno.

"Czy wspominałam, że Cię kocham?" kusi swoją lekkością, czaruje wyjątkowością i zaprasza do świata młodzieńczej wolności. To opowieść o prawdziwym życiu, w którym wszystko jest możliwe. Fabuła na długo zapada w pamięć, a wiarygodni bohaterowie z miejsca zjednują sympatię czytelnika. Już teraz z utęsknieniem wypatruję kontynuacji. Mam nadzieję - jeszcze lepszej!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
28-10-2015 o godz 12:18 przez: Aneta Wiśniewska
Są różne książki o miłości. Są te opowiadające o miłości rodem z bajek Disneya, pięknych, z szczęśliwym zakończeniem. Są również te, jak „Wichrowe wzgórza” gdzie miłość niszczy zamiast budować. I jest jeszcze „Czy wspominałam, że cię kocham”

Podoba mi się to, że ta love story jest niekonwencjonalna. Można mówić różnie o miłości, ale niewiele osób potrafi zaczarować bez reszty swoją historią, autorce to się udało. Jeśli oczekujecie zakończenia w stylu „ i żyli długo i szczęśliwie” to możecie od razu odłożyć tą książkę na półkę i o niej zapomnieć. To historia umiejscowiona w naszych realiach, gdzie nic nie jest idealne, tym bardziej relacje między ludźmi, szczególnie, gdy ma się te dwadzieścia lat i burzę hormonów.

Zdecydowanie ta autorka to osoba, którą warto obserwować, bo wierzę, że ma ogromny potencjał i wiele do pokazania. Cieszę się niezmiernie, że Czy wspomniałam, że Cię kocham to pierwsza część z planowanego cyklu Dimily. Już mogę śmiało powiedzieć, że jestem ogromną fanką i z pewnością nie przegapię niczego co wyjdzie spod pióra tej dziewczyny.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
13-08-2017 o godz 16:09 przez: rudablondynkarecenzuje
Eden i Tyler to przyrodnie rodzeństwo, które nie pała do siebie sympatią, ale czy na pewno? Czy wspólne wakacje ich zmienią?  "La breve vita". Życie jest krótkie i kruche, ale nie dla bohaterów. Oni nim się nie przejmują tylko żyją z dnia na dzień.  Według mnie jest to historia pełna emocji. Każdą emocjonalną chwilę, czytelnik przeżywa równie mocno jak sami bohaterami. W tej powieści czuć wielką nienawiść i to już pierwszej strony. Jednak to uczucie nie tylko jest między tą dwójką, ale również pomiędzy innymi bohaterami, dzięki czemu książka wnosi wiele ciekawego zamętu.  Moim zdaniem jest to fascynująca historia, gdyż pokazuje jak wiele można zrobić wpływem złych emocji. Choć jest to książka młodzieżowa to przeczytać powinien ją każdy, gdyż jest interesująca i na pewno zachęci do siebie każdego czytelnika.  Książkę oczywiście polecam zarówno młodszym jak i starszym czytelnikom.  Moja ocena: 10/10
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-10-2015 o godz 20:57 przez: Ksiazkomania
Powieści z typu new adult, opowiadające o trudnej, często zakazanej miłości są w dzisiejszej literaturze na porządku dziennym. Podobno są to powieści, które pisze się najłatwiej i które czyta się z największym zaciekawieniem. Co takiego więc musi wyróżniać książkę, by zyskała rzesze fanów? By była inna od reszty? To trudne dla pisarza stworzyć coś innego opierając się na stereotypach. Każdy wrzuca takie powieści do jednego wora, więc co zrobić by się wyróżnić? Odpowiedź jest prosta… uzależnić. Trzeba uzależnić czytelnika tysiącami słów, które tworzą całość, które zatuszowane na kartkach papieru pozwalają otworzyć oczy na coś innego, coś nowego. Tak właśnie zrobiła Estelle Maskame. Uzależniła swoją debiutancką powieścią wszystkich czytelników, którzy pokusili się na jej powieść. To najlepsze z odkrytych nałogów – książkowe uzależnienie.

Całość na: http://ksiazkomania-recenzje.blogspot.com/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
30-10-2015 o godz 04:49 przez: Sophie Salvatore
Główna bohaterka, a jednocześnie narratorka powieści przyjeżdża z deszczowego Portland do słonecznej Kalifornii, aby naprawić i uściślić swoje relacje z ojcem. Rodzice dziewczyny są po rozwodzie co zdążyła już zaakceptować. Ojciec Eden ma teraz nową rodzinę czyli drugą żonę i jej trzech synów: Tylera, Jamiego i Chase'a. Jak więc dziewczyna odnajdzie się wśród nowych bliskich? Jedno jest pewne - to nie będą zmarnowane wakacje.
Książka Estelle Maskame w sobie coś takiego, że ja wprost nie mogłam się od niej oderwać. Autorka pisze w bardzo ciekawy sposób, który niesamowicie umila czytanie. Musimy wiedzieć, że tematyka książki na którą składa się miłość młodych wbrew rozsądkowi i ogólnym normom społecznym, była już wiele razy powielana w powieściach New Adult. Uważam jednak, że akurat ta powieść zasługuje na dość wysokie miejsce w liście książek młodzieżowych.

POLECAM!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-10-2015 o godz 21:22 przez: Moja Osobistosc
Dawno nie miałam tak, aby książka wciągnęłam mnie na jeden dzień całkowicie i bez pamięci. Ostatnio chyba przy "Bezmyślna". Przeczytałam ją całą w jeden dzień! Jak zaczęłam to po prostu nie mogłam skończyć. Wszystkie obowiązki poszły na drugi plan, bo ja rozłożyłam się wygodnie na kanapie z książką w ręku i kawą pod ręką.

Książka Estelle Maskame nie jest typowym romansidłem, w którym dwoje ludzi z problemami zakochuje się w sobie bez pamięci. Wszystko tutaj ma w sobie coś nowego, innego, co uzależnia i nie pozwala przestać czytać i czytać. To jest właśnie ten typ książki, który ma w sobie "to coś”, czego szukam w każdej pozycji, po którą sięgam.

więcej znajdziecie na moim blogu: http://mojaosobistosc.blogspot.com/2015/10/czy-wspomniaam-ze-cie-kocham-estelle.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
15-02-2016 o godz 21:07 przez: Maggie Rose Black
Estelle Maskame nie napisała niczego nowego ani odkrywczego, ale na pewno stworzyła coś, co wciąga na długie godziny. „Czy wspomniałam, że cię kocham?” to powieść, którą czyta się z wypiekami na twarzy, przewracając kolejne strony w zawrotnym tempie. To także zasługa prostego w odbiorze języka. Jestem ciekawa, co autorka ma jeszcze w zanadrzu. Trylogia mnie trochę dziwi, ale mam nadzieję, że nie będzie się ciągnąć, a w historii wydarzy się coś nieoczekiwanego i zaskakującego. Lektura w sam raz, by odpocząć od swoich problemów i zająć się tymi, które zostały w niej przedstawione. A jakkolwiek by nie patrzeć, jest ich tutaj całkiem sporo.

Cała recenzja: http://szeptksiazek.blogspot.com/2016/02/czy-wspomniaam-ze-cie-kocham-estelle.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-10-2015 o godz 16:32 przez: paulinka25042
Więcej znajdziesz tutaj: http://recenzjemystic.blogspot.com/2015/10/estelle-maskame-czy-wspominaam-ze-cie.html

„To nie może się tak skończyć” – z takimi słowami zamykałam powieść. Nie mogłam się otrząsnąć po tym, co przeczytałam. A przeczytałam ją w zaledwie kilka godzin. Nie mogłam się od niej oderwać. Za każdym razem, kiedy próbowałam choć na chwilę przerwać czytanie, nie mogłam znaleźć żadnego odpowiedniego momentu. Zawsze coś się działo, coś ważnego, coś tak bardzo ważnego, że nie sposób było złapać oddechu. Nawet w tych najbardziej żenujących momentach, choć zamykałam książkę, już po sekundzie do niej wracałam. I bardzo żałuję, że to dopiero pierwsza część, bo jakbym mogła to przeczytałabym całą trylogię jednym tchem.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
15-11-2015 o godz 23:10 przez: Kamila Idziaszek
Dzisiejsza recenzja to dla mnie czysta przyjemność, ponieważ z wyborem tej powieści ani przez chwilę się nie wahałam. Wyjątkowa okładka, romantyczny tytuł i intrygujący opis wzbudziły we mnie wszystkie możliwe pozytywne emocje, które utwierdziły mnie w przekonaniu, że to książka wprost stworzona dla mnie. Uwielbiam takie klimaty, dlatego czym prędzej zabrałam się za czytanie. Postanowiłam przekonać się na własnej skórze co takiego przygotowała dla nas Estelle Maskame. Czy moje pozytywne nastawienie utrzymało się do ostatnich stron powieści? Zapraszam na dalszą część recenzji, z której z pewnością się tego dowiecie.

Cała recenzja na blogu: http://ksiazki-milki.blogspot.com/2015/11/czy-wspomniaam-ze-cie-kocham-estelle.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
28-10-2015 o godz 16:19 przez: Ines Lavender
Jeżeli nie lubicie, kiedy już w pierwszym rozdziale główni bohaterowie padają ofiarą strzały Amora – bez obaw. Tutaj jest zupełnie inaczej. Relacja Eden i Tylera jest dokładnie taka, jak lubię: na początku są jak dwa walczące psy, denerwują się, dokuczają sobie. Potem to powoli przeradza się w uczucie, które jednak nie jest dosyć namiętne ze względu na „piętno”, które na nich ciąży. Raczej nie spotkacie się tutaj z „ochami” i „achami”, ani z szczeniacką miłością. Wbrew pozorom, mamy do czynienia z dosyć dojrzałym uczuciem dwojga młodych ludzi.

Więcej:
http://zaczytane-zwariowane.blogspot.com/2015/10/227-czy-wspominaam-ze-cie-kocham.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
15-07-2016 o godz 00:00 przez: rashara | Empik recenzuje
Dimily - po pierwszej części czuję że ta seria mi się spodoba. Właśnie skończyłam czytać i nadal jeszcze mam w głowie wydarzenia z tej książki. Kiedy tylko będę mogła, natychmiast sięgam po kolejną część. Zakazana miłość to coś co od razu przyciąga uwagę i dodaje całej powieści dreszczyku, dlatego czytając książkę Estelle Maskame nie mogłam się oderwać choćby na chwilę, liczyła się tylko historia wielkiej miłości i co z tego wyniknie. Przedstawiona w powieści historia ma realistyczny i przemawiający do wyobraźni wydźwięk, nadal jestem pod wrażeniem, serdecznie polecam początek serii Dimily.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji