5/5
17-08-2016 o godz 17:34 przez: Daria Zazula | Zweryfikowany zakup
Bardzo fajna książka. Przeczytałam ją w 2 dni. Polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
01-05-2016 o godz 15:16 przez: Martyna
Rodzice szesnastoletniej Eden Munro rozwiedli się przed trzema laty i od tamtego czasu ojciec dziewczyny nie kontaktował się z nią, ani z jej matką. Pewnego dnia mężczyzna proponuje córce spędzenie wakacji w Los Angeles, gdzie przeprowadził się po rozwodzie, z nim, jego nową żoną i jej trzema synami. Dziewczyna zgadza się i wyrusza do słonecznej Kalifornii, gdzie poznaje swoją macochę i przyszywanych braci – młodszych Chase'a i Jamiego oraz starszego Tylera. Eden szybko znajduje sobie znajomych w nowym miejscu, szybko też zdaje sobie sprawę z tego, że Tyler to kochający imprezy, alkohol i inne używki dupek, który pod maską obojętności kryje w sobie tragiczną przeszłość, o której nie wie prawie nikt. Eden i Tyler zaczynają się do siebie zbliżać i wbrew wszystkim przeciwnościom zakochują się w sobie.

Estelle Maskame zaczęła zamieszczać kolejne rozdziały swojej książki na platformie Wattpad, gdy miała 17 lat. Od razu zyskała rzesze wiernych czytelniczek i została nazwana "głosem pokolenia". Dorastała w rodzinie rybaków w małym miasteczku w północno-wschodniej Szkocji i póki co nie planuje wyprowadzki. Jest absolutnym molem książkowym, uzależnionym od książek młodzieżowych. Po ukończeniu szkoły pracowała w paru miejscach na część etatu, a teraz zajmuje się pisaniem w pełnym wymiarze godzin.

Powiem szczerze, że podeszłam do tej książki z ogromnym dystansem. Sam fakt, że wcześniej była publikowana na wattpadzie sprawił, że nastawiłam się na typowo odmóżdżającą szablonową młodzieżówkę. Wiele się nie pomyliłam, bo rzeczywiście Czy wspomniałam, że cię kocham? to typowa, niezbyt ambitna powieść dla młodzieży, ale przyznaję, że spodobała mi się bardziej niż myślałam. Na początku czytanie szło mi trochę opornie głównie ze względu na przydługie opisy, które były nieco nużące, ale w miarę jak fabuła zaczęła się rozwijać przestało mi to przeszkadzać.

Jeśli chodzi o główną bohaterkę to mam co do niej mieszane uczucia. Nie wiem, czy będąc na jej miejscu zgodziłabym się spędzić lato z ojcem, który po rozwodzie z jej matką nie odzywał się do niej przez trzy lata. Dziwi mnie tak samo jej jak i jego zachowanie. Tak po prostu, po takim długim czasie, kiedy zdążył ożenić się po raz drugi przypomina sobie o córce i zaprasza ją do siebie, a ona się zgadza. Nie jestem na jej miejscu i nie wiem co czuła kiedy ojciec się do niej odezwał, ale i tak wydaje mi się to co najmniej dziwne. Jej relacja z Tylerem też mnie dziwi. Pomijając fakt, że jest jej przyszywanym bratem chłopak ma przecież dziewczynę, z którą Eden się zaprzyjaźniła. Mimo to, dziewczyna coraz bardziej zbliżała się do chłopaka. Nawet jeśli on sam chciał z nią być powinna mieć trochę oleju w głowie.

Tyler to typowy bad boy. Pije, ćpa, imprezuje, ma gdzieś wszystkich wokół. Jego kreacja w ogóle mnie nie zdziwiła, wiedziałam, że główny bohater w tego typu książkach po prostu musi taki być. Zapewne strasznie by mnie denerwował, gdyby nie to, że jakoś nie specjalnie się nim przejmowałam. Od razu było wiadomo, że coś ukrywa i jego zachowanie jest spowodowane jakimś traumatycznym przeżyciem. Generalnie jego postać nie szczególnie mnie zaskoczyła, tak samo jak ludzie z jego otoczenia. Dziewczyna, która jest z nim tylko dlatego, aby utrzymać swoją reputację i chyba nie była do końca stabilna emocjonalnie, koledzy, którzy tak samo jak on nie stronili od alkoholu.

Mam bardzo mieszane uczucia co do tej książki. Z jednej strony jest to bardzo szablonowa i dosyć przewidywalna młodzieżówka, ale z drugiej bardzo przyjemnie mi się ją czytało. Nie wiem czy polecić wam tę powieść czy nie. Jeśli lubicie tego typu pozycje – lekkie i niezbyt wymagające to sięgnijcie po Czy wspomniałam, że cię kocham?, ale podejdźcie do niej z dystansem, bo możecie się rozczarować.
Czy ta recenzja była przydatna? 2 0
3/5
29-10-2015 o godz 20:29 przez: Absurdalna
(...) Fabuła „Czy wspominałam, że Cię kocham?” jest mało skomplikowana, a wręcz odtwórcza. Rodzice Eden Munro rozwiedli się jakiś czas temu. Jej tata to „ten zły”, który zbudował umiarkowanie szczęśliwy związek z drugą kobietą, a mama to ta „najlepsza” - czuła, kochana przyjaciółka i powierniczka sekretów. Kiedy od dawna niekontaktujący się ojciec nagle zaprasza Eden na całe lato do nowego domu w Kalifornii, wszystko zaczyna się komplikować. Ostatecznie nastolatka przystaje na jego propozycję, a na miejscu musi sprostać takim problemom, jak nawiązywanie relacji z rówieśnikami, a co gorsza z macochą i trzema przybranymi braćmi. Jeden z nich - Tyler - jest szczególnie antypatyczny. To właśnie w nim Eden całkiem niespodziewanie się zakochuje...

„Czy wspominałam, że Cię kocham?” to książka, którą można analizować, biorąc pod uwagę dwa różne aspekty. Pierwszy odnosi się do tego, jak ta powieść zostanie odebrana przez nastolatków, a drugi, co ja czuję po przeczytaniu tej powieści. Zacznę najpierw od nastolatków, do których siebie już nie zaliczam.

Książka Estelle Maskame jest lekka - „do spożycia” w jedno popołudnie, relaksująca albo raczej „odmóżdżająca” i budząca wiele emocji. Przez trzydzieści rozdziałów jesteśmy w stanie zaprzyjaźnić się z główną bohaterką, kibicować jej w najcięższych chwilach, a nawet zechcieć dodać otuchy, kiedy znajdzie się na rozstaju dróg. Nic w tej powieści niezwykłego, ale często właśnie takich książek poszukujemy, ażeby na moment oderwać się od swojej własnej, osobistej, nieco poszarzałej rzeczywistości.

Dlaczego więc bałabym się ten utwór podarować o kilka lat młodszej siostrze?

Otóż po przeczytaniu „Czy wspominałam, że Cię kocham?” mam wrażenie, że życie nastolatków (szesnastolatków, siedemnastolatków) to nic innego jak ciągłe picie alkoholu, imprezowanie, seks i analiza damsko-męskich uniesień. Jeśli to jest „głos pokolenia” to jestem delikatnie mówiąc - porażona. Główny problem, a więc miłość do przyrodniego brata, a tak naprawdę do syna swojej macochy, NIESTETY - mówię to z wielkim rozczarowaniem - zszedł na boczny tor. Intrygująca postać owego „przyrodniego brata” - postaci pełnej antagonizmów, bohatera antypatycznego nie wzięła się znikąd, albo raczej ma swoje psychologiczne podstawy. Estelle Maskame porzuciła rozwinięcie bohatera od strony jego psychiki na rzecz opisu szalonych imprez na plaży, ciągłego łamania zasad i wiecznie niezaspokojonego pożądania.

Zbliżając się do końca, napiszę jeszcze kilka słów o głównej bohaterce. Należę do grona czytelników, których postać Eden Munro zwyczajnie irytowała. Dziewczyna, która gardzi swoim ojcem, dziwnym trafem postanawia jednak spędzić u niego całe lato. Dziewczyna, która zdaje się podkreślać swoją różnorodność na tle nowo poznanych ludzi, a na każdym kroku zachowuje się identycznie jak oni. W końcu dziewczyna, która „chce zaznać życia, jakiego jeszcze nie zaznała”, ale co to naprawdę znaczy? Czy za tym kryją się właśnie wyżej wspomniane „rozrywki”?

Więcej: www.NiebieskaObwoluta.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
06-11-2015 o godz 11:22 przez: Magnolia044
„Przede wszystkim podoba mi się mój przyrodni brat i nie mogę znieść myśli, że ktoś mógłby się o tym dowiedzieć. Zostalibyśmy osądzeni, wykluczeni ze społeczeństwa i wygnani. Ale chodzi nie tylko o to, że Tyler jest moim przyrodnim bratem. Ma też wiele wad, których nie potrafię nienawidzić, chociaż wiem, że powinnam. Dlaczego fascynuje mnie ktoś, kogo nic nie obchodzi? Powinnam go nie cierpieć za to, że jest takim arogantem i egoistą. A nie potrafię. Mimo tych wszystkich niestosownych uwag, które wygłasza, mimo wypalonych skrętów, wypitego w ciągu godziny alkoholu i wszystkich tych rzeczy, które robi tylko po to, żeby nie odstawać od towarzystwa, w którym się obraca. Tu chodzi o coś więcej: pod maską twardziela ukrywa się ktoś naprawdę intrygujący. Jestem tak zafascynowana i zauroczona, że chyba się w nim zakochuję. Chciałabym, żeby było inaczej.” str 249

Powieść rozpoczyna się w momencie, kiedy ojciec Eden odbiera ją z lotniska w Kalifornii. Rodzice dziewczyny są po rozwodzie, ojciec przez trzy lata nie utrzymywał z córką żadnego kontaktu. Teraz chcąc się w jakiś sposób wynagrodzić zaprasza ją do siebie na wakacje. Nastolatka nie liczy na poprawę kontaktów z ojcem, jednak postanowiła dać mu szansę, a przy okazji spędzić miłe lato w słonecznej Kalifornii. Jednak nic nie jest takie proste jakby się wydawało, okazuje się, że ojciec Eden ma nową rodzinę, żonę i trzech przybranych synów.

Najstarszy z braci Tyler, to siedemnastolatek, który lubi łamać wszelkie zasady. Utrzymuje kontakty z podejrzanym towarzystwem. Pije, pali, ćpa, często nie wraca na noc do domu, ma problemy z kontrolowaniem agresji. Jednak to wszystko to tylko maska, która pozwala chłopakowi żyć. Traumatyczne wydarzenia z przeszłości ukształtowały go na kogoś kim tak naprawdę nie jest. W głębi duszy to miły, ciepły i troskliwy chłopiec, który nieco się pogubił.

„Jest bezbronny, a ja miałam rację. Mury, którymi się otoczył, są maską. To wszystko poza, rola, w którą próbuje się wcielić. Chamskie komentarze, uganianie się za Tiffani i uzależnienia – wszystko to jest nieprawdą. Jest inny, niż to pokazuje. Jest taki, jakim widziałam go dziś w kuchni, kiedy tulił się do Elli. Nie był żadnym twardzielem, tak samo, jak nie był nim wtedy, kiedy żartował z Jamiem. Czasami zrzuca maskę i pokazuje prawdziwą twarz.” str. 198

Z kolei Eden, to szesnastolatka, która nadal przeżywa rozstanie rodziców. Nie chce wybaczyć ojcu, że odszedł do innej kobiety, że założył nową rodzinę, a o niej- jedynej córce zapomniał. Dziewczyna często wypomina ojcu jego zachowanie, przez co wszelkie kłótnie, to ona wygrywa ponieważ ojciec czuje się w pewnym stopniu winny. Eden jest zaskoczona tym, jakie intensywne życie prowadzi młodzież z Santa Monica, ciągłe imprezy, alkohol jest u nich na porządku dziennym. W Kalifornii zaprzyjaźnia się z rówieśnikami, często ucieka na różne imprezy nie wspominając o tym ojcu, zaczyna pić alkohol, a na dokładkę zakochuje się w Tylerze swoim przyrodnim bracie. Co z tego wyniknie?

„Ulegam presji rówieśników, przed którą w piątej klasie ostrzegała mnie nauczycielka (...)” str. 102

Od strony technicznej nie mam się czego przyczepić. Książka jest poprawnie napisana. Język jakim posługuje się autorka jest prosty i lekki. Bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani, ponieważ czytając tę pozycję czujemy się jakbyśmy faktycznie byli między zbuntowanymi siedemnastolatkami, którzy myślą, że wszystko im wolno. Oprawa graficzna książki również mi się podoba.

Lubię książki należące do gatunku new adult. Często jest w nich ukazany portret psychologiczny młodych ludzi, którzy dopiero wkraczają w etap dojrzewania. Nie twierdzę, że młodzież jest taka sama, bo tak nie jest, każdy z nas jest inny i każdy z nas inaczej obchodzi się ze światem. Jedni potulnie wykonują swoje obowiązki, inni buntują się. Prawda jest jednak taka, że tych drugich jest znacznie więcej niż pierwszych, wpływ rówieśników również ma tutaj znaczenie i w tym przypadku doskonale sprawdzają się słowa jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one.

Autorka opisała wiele problemów, które towarzyszą młodzieży, między innymi brak akceptacji rówieśników, wyśmiewanie się z osób z nadwagą, problemy rodzinne, brak pewności siebie, strach przed upokorzeniem, jak również obawy przed tym, że inni będą Cię mieli za słabeusza oraz porusza temat znęcania się nad dziećmi i to w jaki sposób wpływa to na późniejsze etapy w rozwoju psychicznym.

Miło mi napisać, że Estelle Maskame doskonale odnalazła się w roli pisarki. Jej lekkie pióro sprawia, że książkę czyta się przyjemnie z dużym zainteresowaniem. Książka jest lekka w odbiorze jednak niesie ze sobą dużo mądrych spostrzeżeń i wyzwala wiele emocji. „Czy wspominałam, że cię kocham?” rozpoczyna serię „Dimily”, osobiście nie mogę się doczekać kontynuacji. Polecam ją nie tylko nastolatkom, którzy wkraczają w okres młodzieńczego buntu, ale wszystkim tym, którzy są zainteresowani dobą lekturą. Polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
07-01-2016 o godz 13:30 przez: kasia_kolcz
Po trzyletniej rozłące, kiedy to ojciec Eden postanowił porzucić swoją dotychczasową rodzinę i zacząć wszystko od nowa, dziewczyna odstaje od niego telefon. Ojciec zaprasza ją, aby spędziła dwa miesiące wakacji w jego nowym domu w Kalifornii, wraz z nim i jego nową rodziną - żoną Ellą oraz przyrodnimi synami Chasem, Jamiem oraz Tylerem. Mimo początkowych oporów i ostrzegań ze strony matki przed "ojcem dupkiem" Eden postanawia dać mu jeszcze jedną szansę. Gdy jednak tylko spotyka go na lotnisku wie, że nie była to zbyt mądra decyzja. W domu w Santa Monica Eden dowiaduje się, że jej nowi przyrodni bracia to wcale nie małe dzieci, których się spodziewała. Jej uwagę od razu przykuwa pozujący na twardziela i buntownika Tyler. Od początku bardzo intryguje ją jego zachowanie oraz gra emocji. Wszystko to coraz bardziej ją do niego przyciąga, chociaż ten od samego początku traktuje Eden jak popychadło. Z czasem jednak zaczyna rozkwitać pomiędzy nimi zakazane uczucie.

W przypadku książki Czy wspominałam, że Cię kocham? muszę przyznać, że od samego początku niesamowicie intrygowała mnie jej okładka i w sumie to głównie dzięki niej zwróciłam uwagę na tą powieść. Byłam również bardzo ciekawa twórczości Estelle Maskame, o której wcześniej w ogóle nie słyszałam, a interesujący opis książki utwierdził mnie już tylko w przekonaniu, że koniecznie muszę zapoznać się z Czy wspominałam, że Cię kocham?.

Na kartach powieści poznajemy niejaką Eden Munro, która pełni tu rolę zarówno głównego bohatera ale również i narratora. Postać tą polubiłam już od pierwszych rozdziałów i wiedziałam, że z całą pewnością się zaprzyjaźnimy. W wielu bowiem sytuacjach myślałyśmy bardzo podobnie, sama tak jak Eden, jestem też niezwykle ciekawska i w wielu przypadkach postąpiłabym dokładnie jak ona. W książce poznajemy również wiele innych ciekawych postaci, a dzięki temu, że główna bohaterka sama dopiero się z nimi zaznajamia, możemy postawić się na jej miejscu. Nie ulega dyskusji fakt, iż tak jak Eden, mnie również od samego początku bardzo zaczął intrygować Tyler - najstarszy z przyrodnich braci dziewczyny. To postać niezwykle tajemnicza, którą ciężko od razu poznać, gdyż wiele ukrywa. Chowa na prawdę sporo asów w rękawie, które mogą czytelnika bardzo zaskoczyć.

Sama historia, jaka została przedstawiona w Czy wspominałam, że Cię kocham? niezwykle przypadła mi do gustu, gdyż jak dotąd nie czytałam powieści, gdzie miłość rozkwitałaby między przyrodnim rodzeństwem. Motyw ten bardzo przypadł mi do gustu i czytają nie mogłam doczekać się, aby poznać dalsze losy bohaterów i zobaczyć jak autorka sobie z tym wszystkim poradziła. Fabuła jest niezwykle wciągająca i szczerze mówiąc bardzo trudno jest się od niej oderwać. Rzadko zdarza się, aby jakaś powieść zaciekawiła mnie już kilkoma swoimi pierwszymi zdaniami - tej książce jak najbardziej się to udało. Estelle Maskame bardzo dobrze poradziła sobie w wykreowaniem wszystkich poszczególnych bohaterów, oraz z obmyśleniem samej historii. W dzisiejszych czasach trudno o oryginalność, w szczególności jeśli chodzi o powieści, jednakże jej zdecydowanie udało się stworzyć coś nowego. Jeśli chodzi o styl pisarski, jakim posługuje się Estelle Maskame, niezmiernie mi się on podobał. Nie był zbyt przytłaczający i trudny, tylko lekki swobodny i przyjemny, a mimo to nie taki całkiem zwyczajny. Czytając powieść z perspektywy Eden nie czułam się, jakbym poznawała pamiętnik jakiejś głupiutkiej nastolatki, tylko historię dojrzałej młodej kobiety, która ma swoje problemy i zmartwienia i stara się je rozwiązać. Dla mnie znaczy to bardzo wiele i cieszę się, że autorce udało się to osiągnąć.

Bardzo się cieszę, że w końcu udało mi się zapoznać z tą niesamowitą powieścią, jaką jest Czy wspominałam, że Cię kocham?. Posiada ona wiele na prawdę mocnych zalet, które z pewnością nie jednego z czytelników zachęcą do zapoznania się z fabułą. Mnie niezwykle podobało się zakończenie, którego szczerze mówiąc trochę się nie spodziewałam. Dzięki niemu nie mogę doczekać się, gdy wydawnictwo Ferria Young wyda kolejną cześć serii Dimily, po którą z całą pewnością sięgnę. Tak więc słowem podsumowania, jak najbardziej zachęcam was do zapoznania się z historią Eden, gdzie podczas jednych wakacji zmieniło się całe jej życie. Jestem przekonana, że wielu z wam historia spodoba się tak samo jak mi. Zdecydowanie polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
06-12-2015 o godz 14:46 przez: paulaksiazkoholiczka
Brytyjczycy wyhodowali już na swoim rynku książek wiele znakomitych autorów. Dlaczego? Bo są otwarci. Bo poszukują. Bo czytają. Bo działa to trochę jak domino, kiedy zadziała raz, żyją nadzieją, że dalej pójdzie tak samo. Ale najważniejsze jest to, że widzą potencjał w promocji. Mają możliwości, więc z nich korzystają. U nas to nie do pomyślenia, że osiemnastolatka może mieć na koncie trylogię, którą znają miliony. Zaraz, kiedy dowiedziałam się o początkach Estelle i sukcesie na Wattpadzie, od razu skojarzyła mi z Pauliną Klecz (autorką książki Cień). Obie odniosły sukces w sieci, zyskały fanów, ale jednak trudno doszukiwać się kolejnych podobieństw. W naszym kraju marketing zjada debiutantów, a w wielu krajach zyskuje na sile, dzięki nim. Dlatego z lekkim przygnębieniem, nie mogąc pogodzić się z rzeczywistością, sięgnęłam po dzieło nastolatki, która spełnia marzenia w imieniu tysięcy jej rówieśniczek w krajach podobnych do naszego.

Eden − główna bohaterka powieści, przyjmuje propozycje swojego ojca i wprowadza się do niego i jego nowej rodziny na wakacje. Słoneczne Los Angeles staje się świadkiem pierwszych miłości, trudnych decyzji, niebezpiecznych zdarzeń, sekretów, nie wypowiedzianych słów i całe pokłady hormonów buzujących w powietrzu. Słowem to książka o dorastaniu. Spisana z iście amerykańskiego punktu widzenia.

U Estelle Maskame wszystko jest wyraziste, intensywne i dość wyolbrzymione. Jeśli dana chwila jest urocza i miła, a wszyscy bohaterowie dookoła szczebioczą radośnie, to po prostu taka zostaje. Nie ma zaskoczeń. A jeśli już, to jest ich mało. Owszem, wydarzenia się zmieniają, akacja toczy naprzód, ale brak mimo wszystko spontaniczności, szaleństwa i niestety, ale czasem też kreatywności.

Dodatkowo nadmiar wzorców stereotypowych dla życia amerykańskiej młodzieży bije po oczach. Przez to bohaterowie stają się szablonowi. Zły ojciec, zły Taylor, dobra macocha, dobra Rachel. Taki schemat. I? Oczywiście − przeciętna Eden. Jak przystało na nastoletnią postać, w tego typu książkach, główna bohaterka jest przeładowana różnymi cechami. Potrafi być naiwna, wredna, głupiutka, spostrzegawcza, kochliwa i zadufana w sobie. Na jednej stronie może wykazać się dojrzałością, aby zaraz po tym, porazić skrajną… niedojrzałością.

Wątek miłosny muszę zdecydowanie ocenić na plus. Jak kukiełki dajemy ponieść się miłosnej fali, kibicujemy, płaczemy, śmiejemy się i toniemy w różowej wacie cukrowej, w zależności od sceny i pomysłu autorki. Prawdopodobnie po prostu inaczej się nie da. Co by nie powiedzieć, kiedy tylko dwójka głównych bohaterów pojawia się w jednym pomieszczeniu, czuć panującą pomiędzy nimi chemię. Zresztą całe szczęście, bo to właśnie ich relacja nakręca tę historię.

Przyznam, że do tej pozycji przyciągnęła mnie kategoria, a raczej dominujący w niej wątek. I choć wzbudza on skrajne emocje - mnie zaintrygował. Step brother − nie będę tłumaczyć, bo kto wie, ten się domyśla, o co może chodzić, a kto nie, ten uniknie przez to spoilerów. Relacje tego typu, u nas są nadal kontrowersyjne, choć zdecydowanie przyciągają ciekawskich, takich jak ja. A skoro o książce jest głośno, to i sprzedaje się dobrze, co z kolei jest naturalnym krokiem do otrzymania rangi bestsellera i rozpoznawalności na świecie. Proste, prawda? Chyba właśnie zdradziłam sekret tkwiący w książce Czy wspomniałam, że cię kocham.

Dla kogo? Przede wszystkim dla nastolatek − to oczywiste. Ale również dla młodych duchem, romantyczek, pragnących wytchnienia. Dla wielbicielek Young Adult, to także nie powinien być zawód, o czym świadczą choćby dziesiątki przesadnie pozytywnych recenzji.

Trzeba jednak podkreślić, że czasem na takie książki po prostu ma się ochotę. I to nie tylko latem, na gorącym piasku, kiedy trudne lektury są po prostu torturą. Nie można żyć samymi thrillerami, horrorami czy kryminałami. Prawdopodobnie właśnie temu ma służyć Young Adult. Dać chwilę wytchnienia, może wzruszyć, rozkochać − i taka właśnie jest w skrócie książka Czy wspomniałam, że cię kocham.

Komercja i marketing, to odróżnia Pauline Klecz od Estelle Maskame. Teraz, po lekturze obu książek, widzę to, jak na dłoni. Ale to temat na inną dyskusję. Nie miejsce, nie czas. Może czytaliście te książki? Może wasze odczucia są podobne? Czekam na wasze opinie.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
09-11-2015 o godz 21:28 przez: Moja Osobistosc
Dawno nie miałam tak, aby książka wciągnęłam mnie na jeden dzień całkowicie i bez pamięci. Ostatnio chyba przy "Bezmyślna". Przeczytałam ją całą w jeden dzień! Jak zaczęłam to po prostu nie mogłam skończyć. Wszystkie obowiązki poszły na drugi plan, bo ja rozłożyłam się wygodnie na kanapie z książką w ręku i kawą pod ręką.

Książka Estelle Maskame nie jest typowym romansidłem, w którym dwoje ludzi z problemami zakochuje się w sobie bez pamięci. Wszystko tutaj ma w sobie coś nowego, innego, co uzależnia i nie pozwala przestać czytać i czytać. To jest właśnie ten typ książki, który ma w sobie "to coś”, czego szukam w każdej pozycji, po którą sięgam.

Pisana jest prostym językiem, dzięki czemu z przyjemnością się ją czyta. Możemy łatwo zaangażować się w życie bohaterów i w ich kolejne losy oraz wątki. A jest naprawdę, o czym czytać: problemy w relacji z ojcem, brak akceptacji wśród rówieśników, chęć zmiany swojego wyglądu, szantaże, problemy, tajemnice, narkotyki, alkohol i co najważniejsze miłość pomiędzy przyrodnim rodzeństwem. Wszystko to jest tak skomponowane, że nie da się nie przewrócić kolejnej strony. "Czy wspomniałam, ze Cię kocham" ma również tą wspaniałą zaletę, że w piękny sposób pokazuje, że nie liczyć się to, co na zewnątrz, a jedynie wewnątrz. Żeby naprawdę poznać tę drugą osobę trzeba zajrzeć głębiej niż to jak daną osobę widzimy. Jej zachowania i sposób bycia często nie akceptowalny i negowany może być naprawdę jedynie "przykrywką". Może być to sposób odreagowania na własne przeżycia i tak naprawdę druga osoba może być zupełnie inna niż taka, jaką ją widzimy, na co dzień.

Miłość, która rodzi się między Tylerem i Edem, ich zdaniem jest niedopuszczalna, przecież są rodzeństwem. Zupełnie się z tym nie zgadzam i tak naprawdę nie widzę w tym żadnego problemu. Problem mógłby się pojawić, gdyby naprawdę byli ze sobą spokrewnieni, a tak przecież nie jest. Mają innych rodziców, a przez ślub matki Tylera z ojcem Eden stali się jedynie przyrodnim rodzeństwem. Dla nich jest to problem bardzo ważny i wręcz nie do pokonania, co mnie złości, bo tak naprawdę nie robią nic złego. Za każdym razem miałam ochotę odezwać się do nich, wyrwać się i wytłumaczyć, że przecież nie robią nic złego. W żaden sposób nie są spokrewnieni, więc nie popełniają żadnego przestępstwa.

Nie mogłabym się również nie odnieść do okładki, na punkcie, których jestem szczególnie wrażliwa. Okładka jest delikatna i stonowana, przez co miło się na nią patrzy. Na pewno zachęca, aby po nią sięgnąć. Jest połączeniem czterech kadrów, dwóch krajobrazów, młodej rozpromienionej dziewczyny i nieziemsko przystojnego, tajemniczego mężczyzny, którzy jak można się domyśleć są odzwierciedleniem Tylera i Eden. Osobiście gdybym zauważyła ją na półce, czy w internecie to na pewno by mnie zainteresowała i sięgnęłabym po nią, aby dowiedzieć się, co w sobie kryje.

Nie mogłabym przy tej pozycji nie odnieść się także do zakończenia, które muszę przyznać zdenerwowało mnie. Nie takiego zakończenia się spodziewałam. Z całych sił do ostatnich stron pragnęłam by całość skończyła się zupełnie inaczej. Ostatnie strony zaczęłam coraz szybciej czytać, bo bardzo chciałam konkretnego zakończenia. Niestety nie doczekałam się. Nie jest to oczywiście w żaden sposób wadą tej książki, ponieważ zastosowanie takiego zakończenia jest idealnym sposobem do kontynuowania powieści w kolejnych tomach. Zachęca ono tak bardzo by dalej poznać losy Tylera i Eden, że tak bardzo żałuję, że nie mam pod ręka kolejnego tomu. Z ogromną chęcią przeczytałabym dalsze części żeby tylko poznać ich jeszcze bardziej, poczuć to, co się między nimi zrodziło i w końcu uzyskać taki zakończenie, o jakim myślę. Bo takie będzie, prawda?

Książkę bez cienia wątpliwości polecam. To idealna lekka i wciągająca propozycja. Dzięki niej w rewelacyjny sposób możemy z tej szarej i mokrej jesiennej aury przenieść się na słoneczne plaże Kalifornii. Zdecydowanie warto poznać Tylera i Eden oraz przenieść się w ich świat. Autorka Estelle Maskame odwaliła naprawdę kawał dobrej roboty, za co ją podziwiam i chętnie przeczytałabym coś więcej jej autorstwa.

WWW.MOJAOSOBISTOSC.BLOGSPOT.COM
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
17-03-2016 o godz 09:46 przez: Zatracona w słowach
Rodzice szesnastoletniej Eden Munro rozwiedli się trzy lata temu. Od tego czasu dziewczyna nie wdziała swojego ojca. Mężczyzna niespodziewanie, jakby nigdy nic kontaktuje się z córką, proponując jej spędzenie całych wakacji w jego nowym domu w słonecznej Kalifornii. Eden ku własnemu zdziwieniu postanawia przyjąć jego propozycję i tym sposobem wyrusza z Portland do Santa Monica, gdzie oprócz spotkania z ojcem czeka ją konfrontacja z jego nową rodziną. Dziewczyna poznaje swoją macochę i trzech przybranych braci, z których jeden jest przystojnym i zbuntowanym awanturnikiem...

O „Czy wspominałam, że Cię kocham” czytałam różne opinie. Zdanie były podzielone, ponieważ część osób pokochało tę książkę, inni stwierdzili, że to kompletny niewypał, a jeszcze inni uznali, że jest dobra, ale bez szału. Nie miałam wielkich oczekiwań sięgając po tę książkę. Zdecydowałam się na nią głównie z ciekawości, ponieważ nie miałam nigdy wcześniej okazji czytać powieści traktującej o romansie między przybranym rodzeństwem. W Polsce o ile mi wiadomo, nie ukazało się wiele książek o tej tematyce, chociaż za granicą zyskały one sporą popularność, dlatego chciałam sprawdzić, co ciekawego kryje w sobie „Czy wspominałam, że Cię kocham”, ale czy znalazłam w tej książce coś wartego uwagi?

Fabuła nie odbiega za bardzo od innych książek z gatunku New Adult, jest jednak starannie nakreślona i płynnie poprowadzona, przez co „Czy wspominałam, że Cię kocham” czyta się bardzo szybko. Książka wciąga, jednak nie aż tak, że nie mogłam się od niej oderwać, bo przychodziło mi to z łatwością. Pierwsze rozdziały, które wdrażają czytelnika w całą historię, są bardzo słabe i nijakie. Dopiero później wszystko się rozkręca, jednak autorka nie tworzy niczego nowego, ani oryginalnego. Cała powieść to w większości ciągłe imprezy, morze alkoholu, narkotyki i oczywiście zakazany romans, do którego można się przyczepić, że nie jest tak naprawdę zakazany, ponieważ Eden i Tyler nie są tak naprawdę rodzeństwem, ale można się domyślić, o co chodziło autorce.

Eden jest bohaterką, jakich wiele i szczerze, to nie zapałałam do niej sympatią. Dziewczyna jest cały czas niezdecydowana, miota się pomiędzy swoimi uczuciami i czasami sama nie wie, co ma ze sobą zrobić. To ona jest narratorką powieści, przez co patrzymy na wszystkie wydarzenia jej oczami, mając przy tym wgląd w jej myśli, które były momentami tak pogmatwane, że nie dało się jej zrozumieć. W Kalifornii Eden poznaje paczkę przyjaciół Tylera i od razu się ze wszystkim zaprzyjaźnia, co już samo w sobie jest denerwujące, bo naprawdę, kto po jednym spotkaniu staje się od razu twoim przyjacielem? Poza tym nowe i najlepsze przyjaciółki Eden są strasznie płytkie i rozpuszczone, przez co nie da się ich lubić. Podobnie jest z Tylerem, który już na wstępie pokazuje się z najgorszej strony. Oczywiście okazuje się, że w głębi kryje się coś więcej, że chłopak skrywa przed wszystkimi straszny sekret, który jest kluczem do zrozumienia jego zachowania. Przez większość książki jest jednak chamski i bezczelny praktycznie wobec wszystkich. Dopiero pod koniec zaczyna się zmieniać i wychodzi mu to zdecydowanie na plus, gdyż jego postać zaczyna intrygować i interesować, a podobnie dzieje się z zakończeniem, które okazało się małym zaskoczeniem, gdyż wybiega poza typowy schemat powieści młodzieżowych.

„Czy wspominałam, że Cię kocham” to lekka i przyjemna lektura z gatunku New Adult opowiadająca o trudnej miłości, rodzinnych problemach i walce z własnymi lękami. Nie jest to literatura najwyższych lotów i nie radzę oczekiwać od tej książki cudów, bo na pewno czeka Was gorzkie rozczarowanie. Pierwszy tom trylogii Dimily podobał mi się i miło spędziłam przy tej książce czas, jednak nie zachwyciłam się nią tak jak wielu innych czytelników. Jeśli szukacie niewymagającej lektury, która pozwoli Wam na chwilę relaksu i odpoczynku, to „Czy wspominałam, że Cię kocham” idealnie sprawdzi się w tej roli.

http://someculturewithme.blogspot.com/2016/03/na-wybaczenie-trzeba-sobie-zapracowac_12.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
14-10-2015 o godz 10:40 przez: cyrysia
''Czy wspomniałam, że Cię kocham...?'' to pierwsza część trylogii DIMILY, napisana przez zaledwie 17-letnią Estelle Maskame. Autorka zaczęła zamieszczać kolejne rozdziały swojej książki na platformie Wattpad i niemal od razu zyskała rzesze wiernych czytelniczek, które nazwały ją „głosem pokolenia”. Oficjalnej premiery pierwszego tomu i kolejnych części powieści z niecierpliwością oczekują fani z całego świata.

Fabuła już od pierwszych stron niczym wir wciąga w odmęty swojego świata. Po wielu latach milczenia ojciec Eden w końcu postanawia naprawić rodzinne relacje i zaprasza córkę do siebie na całe lato. Tylko czy można naprawić zerwaną więź? Tak, lecz do tanga trzeba dwojga – inaczej to bezowocna walka z wiatrakami. A jak sytuacja przedstawia się w tym przypadku? Cóż, nie będzie lekko
.
W powieści oczywiście spotkamy wątek miłosny, poprowadzony nader subtelnie, bez taniego sentymentalizmu. Między Eden i Tylerem rodzi się zakazana fascynacja.

''W głowie mam gonitwę myśli, serce wali mi jak oszalałe, a gdzieś w tym wszystkim, powoli, ale nieubłaganie, dociera do mnie jedno. Właśnie całowałam się z Tylerem. Moim przyrodnim bratem. (…) Kolesiem, który doprowadza mnie do szału i który podnosi mi ciśnienie za każdym razem, kiedy go widzę.''

Z początku żadne z nich nie dopuszcza do siebie myśli, że mogą podobać się sobie. Wprost przeciwnie. Kłótnie, chamskie komentarze i gniewne spojrzenia są na porządku dziennym. Poza tym Tyler od dłuższego czasu związany jest z Tiffani. Jak widać, autorka wikła postacie w skomplikowany trójkąt miłosny. Przyszywane rodzeństwo musi trzymać swój związek w tajemnicy. Oliwy do ognia dolewa fakt, że Tyler z pewnych powodów NIE MOŻE zerwać ze swoją ówczesną dziewczyną. I co dalej? Czy to koniec z flirtowaniem, ukradkowymi pocałunkami i seksualnymi podtekstami? A może młodzi zawalczą o siebie i swoje szczęście? Uchylę rąbka sekretu i napiszę, że nie grozi nam popadnięcie w banał.

'''
Warto zwrócić uwagę na wyraziste, barwne postacie. Prym wiedzie Eden i Tyler. Ona – skromna nastolatka z kompleksami. On – buntownik o zmiennych nastrojach, wybuchowej naturze i wielkim ego. Z łatwością żongluje sympatią i nienawiścią. Ale tak naprawdę to tylko gra pozorów. Zakłada maskę głupiego twardziela, by mieć kontrolę nad sobą i przewagę nad innymi. W rzeczywistości to bezbronny, zraniony chłopak, który przeszedł w swoim życiu przez piekło. Dopiero dzięki Eden zaczyna odzyskiwać wiarę w siebie, samoakceptację i wewnętrzny spokój.

''Szydzimy z siebie, odkąd tu przy­jechałam, i kłócimy się, żeby poznać nawzajem swoje słabości. Moją jest brak pewności siebie. Słabością Tylera jest prawda.''

Autorka ciekawie nakreśliła ich wzajemne interakcje i relacje. Wiarygodnie oddaje burzliwą fazę bycia nastolatkiem – bohaterowie robią szalone rzeczy, popełniają błędy, ulegają słabościom. Ale w tym właśnie tkwi cały urok. Bo młodość rządzi się swoim prawami, których rozum nie jest w stanie pojąć.

Niemniej ważne są również drugoplanowe role. Nowo poznani przyjaciele Eden biorą ją pod swoje skrzydła i pokazują, jak czerpać z życia pełnymi garściami oraz jak łamać wszelkie bariery i zasady. Co z tego wyniknie? Nie obejdzie się też bez uczuciowych zawirowań, konfliktów z prawem i zaskakujących niespodzianek.

Podoba mi się styl pisania nastoletniej debiutantki. Pisze niezwykle lekko i dojrzale. Całości dopełnia bardzo realistycznie oddana rzeczywistość rozpieszczonych dzieciaków z bogatych rodzin z Kalifornii. Tempo akcji jest dynamiczne i nieprzewidywalne. Ciężko domyślić się, w jakim kierunku zmierza fabuła i jakie będzie zakończenie. Skoro już o tym mowa, epilog chwyta za serce i wywołuje jakąś dziwną tęsknotę. Wprost nie mogę doczekać się kontynuacji.

Co tu więcej pisać? Jestem zachwycona tą książką. Bardzo dobrze napisana, pełna kontrastów, niespodzianek, silnych emocji i wewnętrznych napięć. Można się w niej zatracić bez końca. Trzy razy TAK! Polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
26-11-2015 o godz 16:27 przez: Agnieszka Trzesniewska
Pisarzem można zostać w każdym wieku, bo nie ma znaczenia liczba przeżytych wiosen, lecz umiejętność oddziaływania estetyczno – artystycznego na odbiorcę. Ale kiedy usłyszałam o trylogii DIMILY napisanej przez siedemnastolatkę, nie byłam przekonana, czy tak młoda osoba będzie w stanie stworzyć historię na tyle intrygującą i niebanalną, aby zrobić na mnie wrażenie. Mimo to postanowiłam dać szansę Estelle Maskame i sięgnęłam po pierwszy tom cyklu „Czy wspominałam, że Cię kocham”.

Główną bohaterką powieści jest siedemnastoletnia Eden Muro mieszkająca od rozwodu rodziców z matką w Portland. Kiedy po trzech latach ciszy ojciec nieoczekiwanie proponuje jej wspólne wakacje wraz z jego nową rodziną w Kalifornii dziewczyna postanawia skorzystać z okazji, mimo że ma świadomość, iż ostatnie wydarzenia mocno nadszarpnęły łączącą ją z tatą więź. Na miejscu okazuje się, że oprócz trzech przyrodnich braci czekają na nią szalone imprezy, alkohol, łamanie zasad i miłość, która nie powinna się zdarzyć. Ale czy niedoświadczona Eden jest przygotowana na niespodzianki jakie szykuje jej los i czy znajdzie w sobie siłę aby podążać właściwą drogą?


Kiedy Eden stawia stopy na lotnisku w Los Angeles nie wie, że najbliższe osiem tygodni odmieni jej życie na zawsze, że spotka chłopaka, dla którego jej serce zabije mocniej nie tylko wbrew rozsądkowi, ale też rodzinnym koligacjom. Relacja z Tylerem od samego początku jest burzliwa i nasycona emocjami. Niejednokrotnie między przyrodnim rodzeństwem dochodzi do konfliktów, słownych przepychanek i różnicy zdań, ale z biegiem czasu do głosu dochodzą inne uczucia, które sprawiają, że tych dwoje zaczyna wkraczać na drogę, którą nie powinni podążać. Gdyby tego było mało, okazuje się, że nowa rodzina ojca tylko pozornie jest idealna, a pod podszewką pozorów kryją się tajemnice, sekrety z przeszłości oraz bolesna prawda, która w dużym stopniu wpłynęła na dzieje bohaterów oraz ich stosunek do świata i ludzi.

Autorka zabiera czytelnika do gorącego Santa Monica i pozwala mu obcować z młodzieżą trochę rozpuszczoną, skupioną na zabawie, imprezach, jednorazowych przygodach i niedozwolonych używkach. W bardzo obrazowy, ale również trafny sposób nakreśla to środowisko ukazując panujące w nim zależności, priorytety oraz problemy począwszy od akceptacji przez trudne relacje z rodzicami aż po toksyczne związki. I choć głównym tematem powieści jest zakazane uczucie, to możecie mi wierzyć, że nie jest to największy grzech z jakim przyjdzie wam zmierzyć się podczas lektury.

Estelle Maskame w swojej debiutanckiej powieści podejmuje temat, który w literaturze pojawiał się już nie raz. O szczenięcej miłości zostało napisane już wiele, ale nie zapominajmy, że przeważnie autorami tych publikacji były osoby starsze, a w tym przypadku siedemnastolatka pisze o swoich rówieśnikach ukazując świat widziany oczyma nastoletniego człowieka. I mimo że kreacja niektórych postaci dla starszego czytelnika może pozostawiać wiele do życzenia, to w moim odczuciu ten minimalizm czy skupienie na określonych elementach dodaje historii wiarygodności. Nie zapominajmy, że młodzi ludzie nie przywiązują tak dużej wagi do szczegółów i nie zawsze poddają swoje decyzje wnikliwej analizie, są bardziej spontaniczni, otwarci i skłonni do ryzyka czy szalonych bądź nieodpowiedzialnych posunięć. A także przez brak doświadczenia łatwiej popełniają błędy czy źle oceniają sytuację.

W moim odczuciu „Czy wspominałam, że Cię kocham” to dobry początek serii, którego potencjał stwarza autorce spore możliwości w komponowaniu losów bohaterów. I choć fabuła jest przewidywalna, a bieg wydarzeń prowadzi do nieuchronnego zakończenia, to przygoda z książką jest ciekawym doświadczeniem dostarczającym różnorodnych wrażeń i emocji. Pierwszy tom serii DIMILY polecam przede wszystkim młodzieży, a sama z niecierpliwością czekam na kolejne spotkanie z Eden.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
25-10-2015 o godz 22:59 przez: addictedtobooks
Rodzice Eden rozwiedli się jakiś czas temu i od tego czasu dziewczyna nie utrzymywała kontaktu ze swoim ojcem. Choć minęły już trzy lata od tego wydarzenia, to Eden nadal nie potrafi się z tym pogodzić, ani tym bardziej wybaczyć ojcu to, że postanowił tak po prostu odejść. Dziewczyna mieszka wraz z mamą w Portland i z całych sił próbuje zapomnieć o przeszłości, która jest dla niej niezwykle bolesna. Kiedy Eden pewnego dnia dowiaduje się, że jej ojciec zaprosił ją na całe wakacje do swojego nowego domu, to dziewczyna jest kompletnie zdezorientowana. Dlaczego tak nagle jej ojciec próbuje odnowić z nią kontakt? Czy Eden będzie w stanie mu wybaczyć?

„Wybaczenie to nie jest coś, czego należy oczekiwać. Na to trzeba sobie zapracować.”

Dziewczyna jedzie do słonecznego Santa Monica w Kalifornii, gdzie mieszka teraz jej ojciec wraz z nową rodziną. Na miejscu poznaje swoją nową macochę Ellen oraz trzech przybranych braci. Choć dziewczyna bardzo się stara, to jednak nie potrafi zapomnieć o bólu, jaki spowodowało odejście jej ojca. Jednak Eden ma całe wakacje na to, aby spróbować naprawić tą relację oraz lepiej poznać swoją nową rodzinę. Kiedy dziewczyna spotyka swojego najstarszego przyrodniego brata Tylera, to od razu zdaje sobie sprawę, że już wkrótce stanie się on przyczyną jej kłopotów. Jednak to, czego nie przewidziała, to fakt, że to właśnie on skradnie jej serce …

”Szydzimy z siebie, odkąd tu przy­jechałam, i kłócimy się, żeby poznać nawzajem swoje słabości. Moją jest brak pewności siebie. Słabością Tylera jest prawda.”

Tyler jest zupełnym przeciwieństwem Eden. Chłopak uwielbia chodzić na imprezy, łamać zasady oraz zadzierać z prawem i już wkrótce pozwala dziewczynie doświadczyć zupełnie nowych przeżyć. Nie wiadomo nawet kiedy, tych dwoje zbliża się do siebie i już wkrótce ich relacja zaczyna coraz bardziej się komplikować. Eden zdaje sobie sprawę, że nigdy nie powinna dopuścić do tego, co jest pomiędzy nimi. Jednak Taylor jest jak narkotyk, od którego z każdym następnym dniem dziewczyna uzależniała się coraz bardziej. Gdy w grę wchodzi miłość, wszystko inne przestaje mieć znaczenie, nawet to, że Taylor jest jej przybranym bratem, a to co ich łączy nigdy nie zostanie zaakceptowane przez innych …

„W idealnym świecie nie musielibyśmy się ukrywać i krzywdzić ludzi naszym uczuciem. […] Ale świat nie jest idealny. Daleko mu do ideału.”

Opis tej książki niezwykle mnie zaintrygował i byłam niezwykle ciekawa, jak wypadnie wątek miłości pomiędzy przybranym rodzeństwem. Warto zaznaczyć, iż Eden oraz Taylor nie są tak naprawdę ze sobą spokrewnieni (są przybranym rodzeństwem), natomiast w książce pojawiały się informacja, że są przyrodnim rodzeństwem. Nie wiem do końca, skąd wynika ta rozbieżność, ale przyznaję, że było to na początku trochę mylące. Jednak to co zaserwowała nam autorka, zupełnie zwaliło mnie z nóg. Nie sposób nie pokochać głównych bohaterów, którzy już od pierwszych stron dosłownie skradli moje serce. Bardzo podoba mi się to, że autorka nie boi się sięgać po trudne tematy, takie jak rozwód rodziców, trudna przeszłość, czy też bardzo skomplikowana miłość.

Akcja nie pędzi w zawrotnym tempie, a czytelnik może powoli delektować się przygodami głównej bohaterki. Szczerze mówić zazdrościłam Eden tego, że ma teraz wakacje i może się opalać, gdy tymczasem ja cały czas marznę i muszę znosić deszcz za oknem. Wracając do książki, uważam, że autorka naprawdę spisała się na medal i stworzyła niezwykłą historię, od której naprawdę ciężko się oderwać. Bohaterowie są bardzo dopracowani, a największe moje zainteresowanie budził oczywiście Taylor i jego tajemnicza przeszłość. Epilog zostawił mnie z ogromnym niedosytem i mam nadzieję, że już niedługo będziemy mogli poznać dalsze losy bohaterki. Książkę z całego serca polecam! :))
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-10-2015 o godz 22:57 przez: kobietatrzechbarw
Estelle Maskame wychowała się w rodzinie rybaków mieszkających w małej miejscowości w północno - wschodniej Szkocji. Aktualnie nie ma w planach przeprowadzki. Uwielbia książki, a jej ulubioną tematyką jest literatura młodzieżowa. Rozpoczynała swoją karierę pisząc o delfinach i statkach pirackich, a obecnie specjalizuje się w tematyce young adult. Pisanie jest na dzień dzisiejszy jej pracą na pełen etat.

Eden - bohaterka „Czy wspominałam, że Cię kocham?” jest szesnastoletnią dziewczyną, która przyjeżdża na wakacje do ojca, który opuścił ją i jej matkę przed trzema laty. Poznaje jego nową rodzinę, składającą się z żony i trzech przybranych synów. Początkowo bohaterka jest sceptycznie nastawiona do pobytu w Kalifornii, zwłaszcza, że najstarszy z jej braci usilnie próbuje jej dopiec, zrażając ją tym samym do siebie. Z czasem jednak między nią, a Tylerem rodzi się zakazane uczucie.

Świat nastolatków jest trudny. To nieustanna walka, bunt przeciwko całemu światu. Każdy z nas musi przejść przez okres, w którym hormony nieustannie buzują, a my szukamy własnego miejsca na ziemi. Młodzież jest podatna na niebezpieczeństwa, które kuszą na każdym kroku, dlatego rodzice tak bardzo boją się zaufać swoim dzieciom. Palenie papierosów, by być fajnym, picie alkoholu dla szpanu, zażywanie narkotyków by odreagować. Właśnie w takim świecie znalazła się Eden. W świcie, gdzie kłamstwo rodzi kłamstwo, a impreza jest priorytetem okolicznych nastolatków. Od każdego indywidualnie zależy jaką drogą pójdzie: czy ulegnie wpływom kolegów czy też zachowa rozum i umiar w zabawie.

Książka wywołała we mnie wielkie emocje. Byłam pozytywnie zaskoczona, zwłaszcza, że literatura młodzieżowa nie jest tym, co lubię czytać najbardziej. Powieść, którą stworzyła Estelle Maskame nie jest zwykłą, infantylną historyjką o miłości dwojga nastolatków, których obecnie możemy znaleźć bardzo dużo. Zahacza o problemy takie jak: uzależnienie, przemoc, rozwód, a jednocześnie wplata fragmenty, podczas czytania których nie idzie nie przywdziewać uśmiechu na twarz. Lekkie pióro autorki sprawia, że książkę czyta się szybko. Do ostatniej strony nie można odgadnąć, jak potoczą się losy dwojga głównych bohaterów, dzięki czemu książka jest zarazem ciekawa jak i tajemnicza. Bardzo zaskoczyło mnie zakończenie. Całość dopełnia piękna szata graficzna.

Spodobał mi się motyw zakazanego uczucia, które przekształciło się z nienawiści w namiętność. Spokojna, opanowana dziewczyna z małej miejscowości i zarozumiały buntownik o wybujałym ego – mieszanka wybuchowa, w której dwa światy łączą się w jeden. Masa popełnionych błędów, szalonych decyzji i burzliwych relacji z dorosłymi. Eden i Tayler są dwójką zagubionych ludzi, którzy nie są już dziećmi, ale też nie są jeszcze dorośli. Zawieszeni pomiędzy dwoma etapami życia ulegają słabościom i pokusom, które oferuje im świat. Cały urok książki polega na tym, jak napisała Krystyna Meszka, że młodość rządzi się swoimi prawami, których rozum nie jest w stanie pojąć.

Z ręką na sercu mogę przyznać, że choć książka należy do literatury młodzieżowej, to spodoba się również starszemu gronu odbiorców. Jeśli chcecie dowiedzieć się jak potoczy się burzliwe uczucie bohaterów, dlaczego Tayler jest tak rozchwiany emocjonalnie i jakie życie czeka na Eden w Santa Monica, koniecznie przeczytajcie „Czy wspominałam, że Cię kocham?”. Mnie powieść całkowicie „kupiła”. Z niecierpliwością oczekuję kolejnej części.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
02-11-2015 o godz 21:23 przez: Nevermore
Romans między przyrodnim rodzeństwem to wątek popularny w literaturze zagranicznej, jednak na próżno szukałam go na półkach polskich księgarni. Do tej pory kojarzył mi się raczej z Sereną i Danem z „Plotkary” niż książkowymi wątkami. A jednak wreszcie do w zapowiedziach ujrzałam taki zakazany romans – przygotowało go dla nas wydawnictwo Feeria. Temat jest o tyle ciekawy, że autorka zaczęłam powieść w wieku 17 lat i jeszcze przed premierą zyskała rzesze fanów na platformie Wattpad. Szczerze wierzą, że tak dużą popularność zyskują jedynie powieści naprawdę warte uwagi. Oczywistym było więc, że „Czy wspomniałam, że Cię kocham” to dla mnie pozycja absolutnie obowiązkowa!

Eden Munro mieszka z jedynie z mamą od rozwodu rodziców. Ma ogromny żal do ojca – przez trzy lata zdawał się nie pamiętać o jej istnieniu, po czym zaskoczył wszystkich propozycją, aby spędzili razem całe wakacje. Na domiar złego, Eden musiała by mieszkać również z jego rodziną – nową żoną i trójką jej synów. Tak więc szesnastoletnia bohaterka trafia do słonecznej Kalifornii na dwa długie miesiąca. Nie spodziewa się, że te wakacje kompletnie zmienią jej życie.

Zacznijmy od oczywistego pytania, które nasuwa się na myśl chyba każdemu z nas – czy jest to historia schematyczna? Szara myszka i niebezpieczny facet? Tylko z pozoru! Eden na pewno nie jest nijaka. Jest raczej normalną dziewczyną, nie jest specjalnie nieśmiała i nie spędza dni zamknięta w swoim pokoju. Ma swoich przyjaciół, swoje życie i ambicje. A także przeszłość i problemy, o których wolałaby nie rozmawiać. Kto ich nie ma? Tyler z kolei jest zbuntowany i mroczny. Szybko możemy się domyślić, że mroczna przeszłość zżera go od środka.

„Czy wspomniałam, że Cię kocham” ma jedną, ogromną zaletę, która sprawia, że przestajemy dostrzegać jakiekolwiek wady. Jest piekielnie wciągająca! Po prostu nie sposób jej odłożyć nawet na chwilę. Przepadłam po uszy już po kilku stronach! Nawet, kiedy próbowałam obiecać sobie, że „jeszcze tylko jeden rozdział”, kończył się on w taki sposób, że musiałam przeczytać kolejny. I kolejny. I jeszcze kolejny. I tak do 1 w nocy, kiedy dotarłam do ostatniej strony...

Owszem, powieść ma swoje wady. Język nie jest idealny, a podejrzewam, że i tak polska wersja bardzo zyskała na jakości dzięki tłumaczeniu. Z tego względu można podejrzewać, że jest to debiut. W życiu jednak nie podejrzewałabym, że ta historia została napisana przez 17-latkę! Lekkie niedostatki językowe można przecież zlekceważyć, natomiast fakt, że stworzyła spójną i kompletną historię – już nie.

Wróćmy do tego co najważniejsze – wątku miłosnego, bo przecież powieść jest romansem. Jest chemia, jest magia i jest realistyczne przeciąganie. To romans, który po prostu nie ma prawa się wydarzyć. Nie chodzi jedynie o fakt, że Eden i Tyler są przyrodnim rodzeństwem – to tylko kropla w morzu goryczy. Wszystkie znaki na niebie i ziemi są przeciwko nim. Niemal każdy element życia zarówno jej, jak i jego nie pozwala na tę miłość. A jednak gdzieś w tym wszystkim nie możemy pozbyć się uczucia, że ta dwójka jest dla siebie stworzona.

„Czy wspomniałam, że Cię kocham” to historia, która kradnie serce. Do tego stopnia, że ignorujemy wszystkie niedostatki, a w zamian za to dostajemy piękną i wciągającą powieść z niebywale zaskakującym zakończeniem. Polecam gorąco wszystkim miłośniczkom romansów – to idealna gorąca powieść na zimne wieczory.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
22-06-2016 o godz 15:53 przez: Tysiąc Żyć Czytelnika
W końcu jestem na czysto z tą serią. Wiem, że przez zaczęcie od drugiej popełniłam jeden z największych grzechów czytelnika, jednak musicie zrozumieć, że niestety nie miałam żadnego innego logiczne wyjścia pod ręką.

Serdecznie dziękuję za możliwość przeczytania książki Literackiemu Światu Cyrysi, która zorganizowała ten booktour!

Książka opowiada o szesnastoletniej Eden, która zostaje zaproszona do swojego ojca na wakacje. Jej rodzice rozwiedli się bardzo dawno temu, a dziewczyna jest ciekawa, czy podczas wyjazdu dowie się czegoś o przyczynie rozwodu rodziców. W końcu jej tata nie odzywał się do niej całe lata, a teraz zaprasza ją do Kalifornii. Niespodziewanie dowiaduje się, że znajdzie się w domu z trzema przyrodnimi braćmi. Najstarszy jest najbardziej tajemniczy i jak się okazuje szybko zawraca w głowie naszej bohaterce... Czyż zakazana miłość nie kusi najbardziej?


Okazuje się, że część pierwsza jest zdecydowanie lepsza od części drugiej. Mówię to z czystym sercem i bez żadnych wyrzutów sumienia. Po prostu jest bardziej oryginalna, widać, że autorka podczas pisania miała całą głowę pełną pomysłów, a nawet nie wszystkie udało jej się zrealizować.

Akcja pędzi, nie było takiego momentu, w którym bym się nudziła. Żadna malutka cząstka powieści nie zdołała się skończyć, żeby inna już się nie zaczęła i nie wciągnęła czytelnika. Autorka cały czas miała wiele asów w rękawie, którymi nas uraczyła, by wywoływać nasze kompletne zdziwienie, a bohaterów pakować w coraz większe tarapaty, z którymi musieli sobie poradzić czym prędzej, bo kolejne już na nich czyhały na kolejnych stronach.

Fabuła jest dość oryginalnie wymyślona, chyba jeszcze nigdy nie spotkałam się z tego typu książką, nie licząc oczywiście drugiej części. Kontrowersyjne tematy nigdy nie były do opisywania najłatwiejszymi, jednak autorki to nie zraziło. Ochoczo opisała jak trudne mogłoby być życie, gdy miłość wybierze nieodpowiednio. W książce poruszono także wiele ważnych tematów, na przykład uzależnienie od narkotyków, alkoholu, który dotyka nastolatków. Szkoda, że te wątki nie zostały dostatecznie dokończone, ponieważ w gruncie rzeczy nasi bohaterowie w większości nie wyciągnęli wniosków ze swojego zachowania. Coś było dobre, coś było złe, jednak nadal nie wiadomo, jak po zakończeniu powieści dalej potoczą się ich losy.

Bohaterowie są w miarę dobrze wykreowani, chociaż było parę niedociągnięć. Nie jestem w stanie uwierzyć w rzeczywistość większości z nich, jednak mają w sobie to coś. Najbardziej zadziwiał mnie Taylor, który pomimo faktu bycia tajemniczym złym chłopakiem często miał nieprawdopodobne objawy dobroci. Było to co najmniej bezsensowne, ponieważ tylko na pierwszych stronach wierzyłam w to, że jest tym za kogo się podaje. Potem samą drogą dedukcji doszłam do tego jaki jest naprawdę i o co w tej książce chodzi. Nie jest ona pod tym względem zaskakująca, jednak nie o to chodzi w romansach, więc nie mam jej tego za złe.

Jeżeli o zakończenie chodzi to ono także przebiło drugą część. Bardzo mi się podobało, ponieważ mniej więcej wszystkie wątki zostały zakończone. Wiedzieliśmy, co będzie dalej, na czym stanęliśmy i dzięki temu na pewno łatwo będzie się zagłębić w kolejny tom.

Reasumując, książkę oceniam jako mocne 7/10.
Łatwa, lekka i przyjemna do czytania, polecam każdemu wielbicielowi romansów oraz literatury młodzieżowej.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
08-11-2015 o godz 16:57 przez: Maadziuulekx3
Szesnastoletnia Eden Munro spokojnie żyła sobie z mamą w Portland w stanie Oregon. Pewnego dnia po trzech latach milczenia, ojciec zaprasza ją, by spędziła całe lato u niego w słonecznej Santa Monika wraz z nim i jego nową rodziną. Dziewczyna na początku nie chce się zgodzić, wciąż ma ogromną urazę do człowieka, który porzucił nie tylko jej mamę, ale także ją. Jednak w końcu ulega, ale tylko dlatego, że będzie mogła zaznać zupełnie inne życie jakiego jeszcze nigdy nie poznała: szalone imprezy, alkohol, łamanie wszelkich zasad. Tam poznaje nie tylko macochę i przyrodnich braci, ale też przyjaciół z którymi może się spotkać, gdy rodzinna sielanka jaką chce stworzyć jej ojciec, da jej popalić. Jedyną zagadką jakiej nie potrafi odgadnąć jest Tyler, jej najstarszy przyrodni brat. Chce go za wszelką cenę rozgryźć, zburzyć mur, który wokół siebie zbudował, ale to nie będzie takie łatwe. Ciągle się jej wymyka najróżniejszymi sposobami, doprowadza ją do wściekłości, irytuje ją, podnosi jej ciśnienie. Gdy w końcu udaje jej się do niego dotrzeć, serce Eden budzi się do życia. Ta miłość miała się nigdy nie zdarzyć. Nie mogą być ze sobą i są tego świadomi, ale czy ich uczucia, które się przyciągają będą w stanie zrozumieć, że nic z tego nie wyjdzie?

Zachęcona opisem okładki zabrałam się za czytanie historii przygód Eden. Na początku sceptycznie byłam do niej nastawiona, jednak po pewnym czasie mur, którym się odgrodziłam od powieści runął jak z bicza strzelił. Porwała mnie w swój świat, zachwyciła i rozkochała. Nie myślałam, że Eden i Tyler tak bardzo zawładną moim życiem. Z wypiekami na twarzy poznawałam ich dalsze przygody, towarzyszyłam im w codziennym życiu, obserwowałam ich zmagania z przeciwnościami losu. Wraz z Eden próbowałam rozgryźć Tylera jednak za każdym razem wymykał mi się, zadziwiał swoim zachowaniem, doprowadzał do złości, irytacji, podnosił mi ciśnienie. Jeszcze w życiu nie poznałam tak tajemniczego faceta jakim był Tyler. Nie dziwię się, że Eden tak bardzo się do niego ciągnęło.

Nie tylko mamy okazję poznać historię bohaterów, ale także słoneczną Kalifornię. Sama chciałam ją zawsze odwiedzić, a dzięki tej powieści mogłam tam być nie ciałem lecz duszą. Powieść jest bardzo lekka, błyskawicznie się ją czytało. Tekst jest płynny, więc czytelnik nie ma trudności w zapoznaniu się z jej treścią. Momentami chciałam książkę odłożyć zirytowana zachowaniem Tylera jednak ciekawość wzięła górę nad złością i nie mogłam się wręcz od powieści oderwać. Skradła moje serce, oderwała od codziennych obowiązków, umiliła mi czas, sprawiła, że moja ciekawość wzrastała z każdą kolejną kartką, nie pozwalając mi ani na moment się zatrzymać.

Autorka moim zdaniem napisała bardzo ciekawą książkę, która świetnie odnajduje się w rzeczywistym świecie. Porusza nie tylko tematy zakazanej miłości, ale także różne życiowe problemy, które często inni bagatelizują. Zetknęłam się z wieloma powieściami, które posiadają taką tematykę, jednak ta konkretna powieść jest niezwykła na swój sposób. Z ogromnym zainteresowaniem obserwujemy ich wzloty i upadki. Moja ciekawość jednak nie została zaspokojona tylko jeszcze bardziej podsycona do granic możliwości. Zakończenie pozostawia w ogromnym niedosycie i na pewno sięgnę po dalszą część tej wspaniałej powieści. Gorąco polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
05-11-2015 o godz 06:40 przez: Bernardeta Łagodzic-Mielnik
Kilka dobrych lat temu w telewizji emitowano serial "Bevery Hills 90210". Byłam jego zagorzałą fanką. Kilka dni temu sięgnęłam po książkę, która okazała się dokładnie w typie wyżej wymienionej produkcji. Szybko podbiła moje serce i bardzo przypadła mi do gustu. O jakiej książce mowa? O powieści rozpoczynającej świetną serię Dimily autorstwa Estelle Maskame, którą zamierzam przeczytać. Choć to książka z półki Young Adult wspaniale mi się ją czytało, a lat mam już nieco więcej niż jej bohaterowie. Po raz kolejny zatem stwierdzam, że nie powinno się zabraniać dorosłym czytania książek dla młodzieży!

Główną bohaterką książki jest nastoletnia Eden, która pochodzi z rozbitej rodziny. Jej rodzice rozeszli się. Ona mieszka z matką w Portland, ojciec założył nową rodzinę w Mieście Aniołów. Kontakt dziewczyny z tatą na długi czas zamiera. Niespodziewanie pewnego dnia rodzic zaprasza córkę na wakacje. Eden postanawia poznać macochę i przyrodnie rodzeństwo. Na kilka tygodni udaje się do Los Angeles i to lato zmienia diametralnie jej życie. A wszystko dzięki jednemu z jej nowych braci - Taylorowi, który na pierwszy rzut oka wydaje się wyjątkowo nieprzyjemny i antypatyczny... Pozory jednak mylą!

Tę książkę po prostu pokochałam. Z każdą stroną to uczucie było mocniejsze! Bo jestem zdania, że nie sposób oprzeć się jej urokowi. Znów znalazłam się w świecie nastolatków, którzy stoją na kładce między dzieciństwem a dorosłością. To nie jest najbezpieczniejsze miejsce w życiu, ani jego beztroski etap. Trudno nagle zrzucić skórę dziecka i stać się kimś dojrzałym. Na nastolatków czekają rozmaite pułapki, a hormony buzują, ciekawość wodzi za nos. Łatwo o błąd, którego konsekwencje mogą być bardzo obciążające. Eden miała tamtego lata trudne wakacje. Poznała nową rodzinę, a także smak miłości, zauroczenia. Wypiła zbyt dużo alkoholu i wylała wiele potu oraz łez. Przekonała się, że w świecie dorosłych czasem wszystko bywa irracjonalne i trudne. Kalifornia to inne miejsce niż jej rodzinne miasto. I nic dziwnego, że nastolatkę oszołomiło bogactwo, blichtr, imprezy. Znalazła się w innym świecie, poznała nowych ludzi i zakosztowała owoców zakazanych. Czy były aż takie smaczne jak się wydawały?

Maskame świetnie udało się wyrysować słowami świat nastolatków z jego typowymi atrybutami, plusami i minusami, blaskami i cieniami. Nie jest on bezpieczny i potrafi nieźle sparzyć, co Eden nie raz odczuła. Ale.. jest i magiczny, tajemniczy i kusi niczym najpyszniejsze ciastko! Miłość łatwo pomylić z zauroczeniem, pożądanie z uczuciem. I mało kto jest gotowy na prawdziwy związek. To była dla mnie czytelnicza podróż do przeszłości. Sentymentalna, z nutą nostalgii za czasem, który już minął. Estelle Maskame podbiła moje czytelnicze serce. Lekturę czyta się łatwo i przyjemnie. Wir życia nastolatków jest dynamiczny. W książce próżno szukać nudy, wiele się dzieje na jej kartach. A wykreowani przez pisarkę bohaterowie potrafią nieźle zaskoczyć. To świetna propozycja nie tylko dla córek, ale i dla ich mam. Z pewnością przypomni jak to jest mieć naście lat i "te" problemy, które potem stają się lśnić inną barwą. Nie pozostaje mi nic innego jak polecić ten tytuł i czekać na kolejny tom serii. Oby szybko się ukazał.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-10-2015 o godz 10:18 przez: Czarny Kapturek
Lubię ciepło i o tej porze roku bardzo tęsknię za latem. Najlepszym sposobem, by przeżyć te zimne dni jest zaszycie się pod kocem z książką. Jesienią oraz zimą czyta się najlepiej opasłe tomiska z zawiłą fabułą, ale ja postanowiłam przeczytać coś lekkiego i letniego.

Czy wspominałam, że Cię kocham? stanowi pierwszy tom nowej serii young adult DIMILY autorstwa Estelle Maskatem. Autorka początkowo zamieszczała rozdziały swojej książki na Wattpadzie i tam zyskała grono fanów.

Główną bohaterką pierwszego tomu jest Eden Munro, do której pewnego dnia zadzwonił ojciec i zaprosił ją do siebie, żeby spędziła z nim wakacje. Było to o tyle szokujące, że nie interesował się nią przez ostatnie trzy lata. Dziewczyna wahała się, ale ostatecznie zgodziła się i poleciała na kilka tygodni, by poznać nową rodzinę swojego ojca. Była sceptycznie nastawiona, szczególnie do niego, ale z czasem wszystko się zmieniło.

Z drugiej strony poznajemy buntownika Taylora, najstarszego syna macochy Eden. Od pierwszego dnia pobytu dał o sobie znać w negatywny sposób. Chłopak jest trudnym człowiekiem, któremu nie można przemówić do rozumu. Robi, co chce, żyje jak chce i doprowadza tym samym swoją matkę do niemal obłędu. Jednak z czasem czytelnik oraz Eden poznaje jego inną, wrażliwą stronę. Coś, co mnie bardzo zaskoczyło oraz wzruszyło. Bo przecież nikt zły się nie urodził.

Nowe koleżanki Eden wciągają ją w wir wakacyjnej zabawy. Można powiedzieć, że przeżywa wakacje swojego życia, chociaż taki styl nie bardzo do niej pasuje. Poznaje nowych ludzi, którzy są nią zafascynowani. Zostaje wkręcona w różne, niemieszczące się w głowie sprawy oraz zakochuje się. Poznała kogoś, kto zafascynował ją swoją osobowością, wyglądem i komuś, komu chce pomóc. To nie są zwykłe wakacje, bo po nich również nastąpią wielkie zmiany w jej życiu.

Czytelnik nie tylko odkrywa problemy Taylora, ale również Eden. To zwykła dziewczyna, która niczym się nie wyróżnia, ale ma wiele kompleksów. Tęskni za swoją mamą oraz przyjaciółką, ale jej wakacyjne życie zaczyna być coraz lepsze.

Czy wspominałam, że Cię kocham? to niewątpliwie historia o trudnej nastoletniej miłości, bo w końcu ta pierwsza na zawsze zostanie w naszej pamięci. W książce zostały przedstawione problemy, które dotykają niektórych z nas, ale ciężko o nich mówić. Poruszany jest temat przemocy w rodzinie oraz uzależnień. Na przykładzie swoich bohaterów Estelle Maskame pokazuje, do czego może doprowadzić kłamstwo oraz zatajanie prawdy oraz jaką wielką moc ma miłość.

Moim zdaniem, jest to opowieść, która nadaje się na każdą porę roku. Przeczytałam całość w jeden wieczór i od razu poczułam, że chcę więcej. Wciągnęłam się w wir wydarzeń i trudno było mi otrząsnąć się z nadmiaru emocji. Poruszyła mnie bardzo i nie mogę o niej zapomnieć aż do teraz. Chcę, pragnę, muszę koniecznie przeczytać następną część! Czy wspominałam, że Cię kocham? jest absolutnie genialną powieścią i spodoba się każdemu, kto lubi sięgać po young adult, mnie oczarowała, a nawet zakochałam się w historii, którą stworzyła autorka.

everydayxbook.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
05-11-2015 o godz 16:52 przez: Katarzyna Roszczenko
Zdecydowałam się sięgnąć po książkę, co do której nie miałam za dużych oczekiwań i nie spodziewałam się czynnika WOW po jej lekturze. Literatura młodzieżowa zasypuje rynek wydawniczy w ostatnim czasie dość mocno. Jedne tytuły są lepsze innej mniej udane, a są jeszcze takie, które nie wzbudzają żadnych emocji, są po prostu obojętne gdyż niczego nowego nie wnoszą, a wręcz czasami powielają wydarzenia przedstawione w innych tytułach. Gdy książka pióra Estelle Maskame Czy wspominałam, że Cię kocham? trafiła w moje ręce nie byłam do niej do końca przekonana, do momentu, gdy nie rozpoczęłam lektury. Czytałam wiele podobnych książek, poruszających ten sam temat, jednak ta historia jest całkiem inna. Może i zaczyna się podobnie, jednak najważniejszy w niej jest sam przekaz.

Eden wyjeżdża do ojca, którego nie widziała od trzech lat, od momentu gdy rozwiedli się jej rodzice. W jego domu ma spędzić pełne osiem tygodni. Jej ojciec ma już nową rodzinę, a po przyjeździe okazuje się, że ma trzech przyrodnich braci. W Kalifornii Eden musi zmierzyć się z ojcem, macochą i przyrodnimi braćmi, co początkowo wydaje jej się niemożliwe. Jednak jak się okazuje, wszyscy są do niej pozytywnie nastawieni, no może z wyjątkiem najstarszego syna macochy – Tylera. Tyler wzbudza w Eden pewnego rodzaju współczucie, dziewczyna stara się zrozumieć jego postępowanie, jego zamknięcie się na otoczenie. To powolne zbliżanie się do chłopaka doprowadza do czegoś, co nie powinno się wydarzyć między przyrodnim rodzeństwem.

Czy wspominałam, że Cię kocham? to świetna lektura, która nie jest zwykłą powiastką o dwójce młodych ludzi, między którymi rodzi się pewnego rodzaju uczucie. Schemat znany prawda? Jej rodzice po rozwodzie, nowe otoczenie, nowi przyjaciele, problemy, on z tajemniczą przeszłością, którą ona stara się rozwikłać. Jednak to nie jest zwykła historia, jakie miałam okazję czytać w gatunku new adult. Tej książki się nie czyta, w niej strony przewracają się same i nawet nie wiadomo kiedy, a historia się kończy.

Autorka w bardzo umiejętny sposób nakreśliła głównych bohaterów. On z tajemnicą i cierpieniem, które stara się ukryć pod pozorem niedostępnego a z drugiej strony twardziela. Ona natomiast szuka akceptacji wśród rówieśników, nie akceptowana przez nich ze względu na swoją nadwagę. Jednak jest na tyle uparta aby zawalczyć o siebie i popracować nad sylwetką.

Jedyne co mnie trochę rozczarowało w tej lekturze to zakończenie. Zazwyczaj tego typu historia kończy się wydarzeniem, które wzbudza niesamowitą ciekawość, odkrywa rąbek tajemnicy, co też może wydarzyć się w kolejnej części. W tym wypadku tego nie ma, zakończenie jest według mnie słabe i nie wzbudza jakichś większych kontrowersji, a szkoda.

Czy wspominałam, że Cię kocham? to pierwsza część trylogii „Dimily” i już wiem, że z chęcią sięgnę po kolejną część pomimo tego, że zakończenie nie powala.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
01-02-2016 o godz 22:17 przez: ksiazkanonstop
Okres nastoletni dla każdego znaczy coś innego. Jeden będzie ten czas wspominał z łobuzerskim uśmiechem, drugi wzruszy ramionami i bąknie "było, minęło". Ile ludzi, tyle poglądów, przemyśleń, historii.

Eden to nie wyróżniająca się z tłumu nastolatka. Po rozwodzie rodziców zamieszkała z matką a ojciec zniknął. Radzą sobie, nie można powiedzieć, że nie. Dziewczyna wiedzie normalne życie. Ma przyjaciół, na pewno wychodzi na imprezy, bawi się. Wszystko ulega zmianie kiedy o istnieniu córki przypomina sobie jej tata mieszkający teraz w Kalifornii jakby tego było mało... z nową rodziną. Zupełnie nieoczekiwanie Dave zaprasza Eden do Portland, chce aby dziewczyna przyjechała do niego na wakacje. Co się kryje za taką inicjatywą? Czy na pewno wyszła ona od ojca Eden?

Główna bohaterka, wbrew wszelkim obawom, decyduje się na wyjazd. Powodem takiej a nie innej decyzji staje się chęć poznania nowych miejsc. W tym momencie nie jest dla niej ważne, że będzie mogła odbudować relacje z ojcem. W Los Angeles czeka ją wiele przygód, o jakich nigdy nie śniła. Zaraz po przyjeździe przeżywa pierwszy szok: o tym, że nowa żona Dave'a ma dzieci, wiedziała ale podejrzewała, iż będą to maluchy, które przyjdzie jej niańczyć. Rzeczywistość zaskakuje ją bardzo, kiedy dowiaduje się, że przyjdzie jej mieszkać pod jednym dachem z nastoletnimi chłopcami. Czy może być gorzej?

W mieście, gdzie tyle się dzieje, ludzie imprezują na okrągło, które nigdy nie śpi tego lata Eden przeżyje coś zaskakującego, coś, co nie powinno nigdy mieć miejsca. Tak się jednak dzieje. My wiemy, mamy świadomość, że tak nie wolno, że to nie moralne, bez przyszłości a jest i nie potrafimy z tego zrezygnować. Dopada nas w najmniej spodziewanym momencie. Jedno jest pewne. Główna bohaterka swój nastoletni okres zapamięta do końca życia, ponieważ takich uczuć, rozterek nie można puścić w niepamięć. Dziewczyna zmienia się nie do poznania pod wpływem nowych przyjaciół. Z ułożonej Eden coraz mniej pozostaje. Czy wspominałam, że Cię kocham" to pierwsza część serii Dimily. Powieść dla nastolatek napisana przez nastolatkę. Spędziłam z tą książką miły czas i jestem ciekawa kontynuacji. Jednakże fabuła mnie nie porwała, akcja powieści toczy się głównie na imprezach, na których bohaterowie nie stronią od alkoholu, narkotyków - te tematy nie za bardzo mnie kręcą. Wbrew tym wszystkim odczuciom, chciałabym sprawdzić jaki pomysł ma tak młoda pisarka na następne części. Tę pozycję polecam przede wszystkim nastolatkom, które zapewne zachwycą się pierwszą książką Estelle Maskame i z niecierpliwością będą oczekiwały "Czy wspominałam, że Cię potrzebuję".

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję wydawnictwu Feeria Young.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
04-11-2015 o godz 21:09 przez: Rosemarie
(...) Od momentu, gdy zauważyłam "Czy wspominałam, że Cię kocham?" w zapowiedziach wydawniczych na październik po prostu wiedziałam, że jest to książka, którą muszę przeczytać. Muszę się Wam przyznać, że minęło sporo czasu, odkąd miałam w swoich dłoniach taką typową "młodzieżówkę". A jest to gatunek, od którego nie stronię i który po prostu uwielbiam. Wiecie dlaczego? Bo gwarantuje mi coś, czego po prostu nigdy nie spotkam w prawdziwym życiu (a przynajmniej jest to bardzo nierealne). Uwielbiam sięgać po powieści, które choć nie zawierają w sobie fantastyki, to i tak są magiczne przez wzgląd na treść, którą za sobą niosą. A "Czy wspominałam..." jest właśnie taką lekturą. Gorący klimat, wakacyjna pora i emocjonujące imprezy to coś, czego na próżno mogę obecnie szukać w swoim życiu. Dlatego ta książka okazała się świetną odskocznią od codziennej monotonii.

(...)

Estelle Maskame stworzyła lekturę, której się nie czyta, a którą się dosłownie pochłania. Właśnie tego rodzaju dzieła cenię sobie najbardziej. Po ciężkim dniu na uczelni jedynym dla mnie pocieszeniem był fakt, że gdy wrócę do domu, to będę mogła się zanurzyć w fikcyjny świat przedstawiony. Największym tego czynnikiem jest sam pomysł. Owszem, z pozoru koncepcja obrana przez młodą autorkę może się wydawać zbyt oklepana, sztampowa i nudna. Jednak - co najlepsze - nie jest taka ani trochę. Historia wymyślona przez Maskame jest jednocześnie urocza i prosta w swojej wymowie. Ukazuje uczucie, które choć zakazane, od początku wcale się takie nie wydaje. Wydaje się po prostu prawdziwe i ciężko jest jemu zaprzeczyć.

Estelle Maskame z warsztatem pisarskim godnym pozazdroszczenia, napisała powieść, która jest lekka i prosta, a która wciąż potrafi zaintrygować czytelnika. Choć ta autorka zaczęła pisać swoją książkę w wieku siedemnastu lat, śmiem twierdzić, że wyszło jej to naprawdę dobrze. Można to zauważyć nie tylko na podstawie samego stylu, który jeszcze z czasem się przecież wyrobi, ale także i na podstawie wielu innych czynników. Takich jak płynność fabuły, wartka akcja i umiejętne ukazanie chemii pomiędzy bohaterami. A nie ukrywajmy, że takowa chemia jest bardzo istotna, o ile nie najważniejsza. W końcu co byłby to za romans, gdyby sam wątek romantyczny wiał nudą. Ten w "Czy wspominałam..." został ciekawie zarysowany. Relacja Eden i Tylera z pewnością nie należy do najłatwiejszych i najmniej skomplikowanych, ale za to świetnie się o niej czyta!

Reszta recenzji do przeczytania na blogu: http://mojeksiazkoweniebo.blogspot.com/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji