5/5
24-03-2016 o godz 13:29 przez: sweet_julczixx | Zweryfikowany zakup
Naprawdę megaa książka, bardzo wciąga. Przeczytałam ją w zaledwie 2 dni!! Polecam gorącoo :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
19-08-2016 o godz 11:22 przez: Zofia Boniek | Zweryfikowany zakup
Piekna książka o miłości...trudnej miłości...Z niecierpliwością czekam na trzecią część...
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
25-05-2016 o godz 22:40 przez: Iwona Brodowska | Zweryfikowany zakup
Pierwsza cześć zdecydowanie lepsza. Zabrakło mi akcji w tej części. Czekam na kolejna :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
20-04-2016 o godz 01:06 przez: Natka | Zweryfikowany zakup
po pierwszej części myślałam że ta będzie po całości zrypana ale się nie zawiodłam :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
07-03-2016 o godz 21:22 przez: Magdalena Pruchnicka | Zweryfikowany zakup
Bardzo fajne, juz nie tak ciekawa jak pierwsza część ale często tak bywa. polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
17-07-2018 o godz 06:57 przez: gregor19781978 | Zweryfikowany zakup
Wszystko ok Polecam Towar zgodny z opisem Godny polecenia
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
12-03-2016 o godz 10:33 przez: Julia M-k | Zweryfikowany zakup
Bardzo polecam serię książek DIMILY Estelle Maskame
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
10-03-2016 o godz 07:51 przez: ewabrudnoch | Zweryfikowany zakup
genialna książka- genialna współpraca z empik.com!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
23-05-2022 o godz 08:58 przez: Gusia | Zweryfikowany zakup
Jak zwykle super pozycja. Rewelacja
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
20-08-2017 o godz 20:29 przez: klaudia05 | Zweryfikowany zakup
Najlepsza część z całej serii :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-11-2021 o godz 13:45 przez: Natalia Kowalska | Zweryfikowany zakup
Polecam z całego ❤❤
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
20-11-2017 o godz 12:07 przez: Dominika Wildhirt | Zweryfikowany zakup
Super
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
14-04-2016 o godz 12:21 przez: Raven Stark
http://ravenstarkbooks.blogspot.com/2016/04/czy-wspominaem-ze-cie-potrzebuje.html

Czy uczucie może po prostu zniknąć, jeśli tylko się postara? Czy wystarczy odległość, by zapomnieć? Czas leczy rany, ale czy i te zadane z własnej woli? Na niektóre sprawy nie ma się żadnego wpływu, nawet jeśli absolutnie jesteśmy w nie wplątani. Czasami nie jesteśmy w stanie się obronić. Chcemy tego w ogóle? Co z tego, że społeczeństwo nakazuje inaczej. Żyje się dla ludzi, wedle ich upodobań, czy dla siebie?

Estelle Maskame po raz kolejny urzeka nas historią Eden i Tylera. Dwa lata minęły od wydarzeń opisanych w tomie pierwszym, Czy wspomniałam, że Cię kocham? [recenzja], rok od ostatniego spotkania. Zaczynają się wakacje, ostatnie przed wyjazdem Eden do collegu, a jednak dziewczyna zamiast spędzić je ze swoim chłopakiem, Deanem, przystaje na zaproszenie Tylera do Nowego Jorku. Sześć tygodni z dala od chłopaka, którego kocha, za to u boku tego, w którym się zakochała dwa lata temu. Ale zauroczenie oczywiście minęło, kto to widział, żeby przybrane rodzeństwo coś ze sobą... nic ich już nie łączy. Prawda?

Łaaaa, ja wiedziałam, że tak będzie! Po raz kolejny mamy do czynienia z tymi samymi bohaterami, a jednak odmienionymi. Tyler przełamał się i prowadzi spotkania dla osób, tak jak on, dotkniętych przemocą. Eden rok temu powiedziała, że nie mogą ciągnąć z Tylerem tego, co się między nimi wywiązało. Jakoś tak wyszło, że zaczęła spotykać się z Deanem. Tylko czy jest z nim już tyle czasu, bo go kocha, czy może z przyzwyczajenia? Nie ulega wątpliwości, że jej uczucie do Tylera jeszcze nie wygasło, skoro bez większego namysłu zgodziła się do niego pojechać. Oboje, i Eden i Tyler, są bardziej dojrzali niż w pierwszej części (te dwa lata dla nastolatków robią różnicę). Chłopak nauczył się panować nad emocjami, pomagać innym ofiarom poprzez spotkania. Pozory łatwo zasłaniają prawdziwe uczucia.

Lekka młodzieżowka, ale jakże przyjemna w odbiorze. Estelle potrafi oczarować czytelników całkiem banalną historią. Nie ma w niej żadnej magii, dystopicznych elementów, żadnego "zostałaś wybrana do tego zadania, tylko ty jesteś w stanie tego dokonać". Książkę czyta się lekko i przyjemnie, jest wprost idealną lekturą na wiosnę. Autorka choć sama jest jeszcze bardzo młoda, a seria DIMILY jest jej debiutem, pisze naprawdę lepiej od niejednej doświadczonej autorki. W książce pokazuje w przystępny sposób emocje, decyzje bohaterów, nie ma jakiegoś niesmaku, bohaterów czysto idiotycznych, sztucznych frazesów.

Niby nic specjalnego, a jednak śledzi się losy bohaterów z zapartym tchem. O tyle o ile polubiłam Tylera, Eden, matkę dziewczyny, czy przyjaciół Tylera z Nowego Jorku, tak było dla mnie nie do pojęcia, jak Eden może się przyjaźnić z Rachel i resztą "przyjaciół". Zawalili i to porządnie, nie przypominam sobie chwili, by mogli jakoś wesprzeć Eden, wręcz przeciwnie, sami ją krzywdzili i to jeszcze udawali niewiniątka, jeszcze wszystko co Eden robiła wyolbrzymiali, co do swoich czynów, oczywiście całkiem odwrotnie. O ojcu Eden wolę nawet nie wspominać. Krew człowieka zalewa. Aż żal się robi matki Tylera, że za niego wyszła. O dziwo straciłam sympatię do brata Tylera, Jamiego. Chociaż w sumie, nie ma co się dziwić, przeczytacie, to zobaczycie.

Koło połowy książki, jak do Nowego Jorku przyjechali przyjaciele Eden miałam kilka razy ochotę wyrzucić książkę przez okno. Ona mi nie zawiniła, ale ci wszyscy, którzy dobijali głównych bohaterów... miałam ochotę złapać ich za kark i zrobić sporo rzeczy, za które bym raczej medalu nie dostała. Jak można być tak podłym?

Na szczęście przeżyłam tamte chwile, a blisko było szaleństwa. Później wydaje się, że już będzie coraz lepiej, ale koniec musi przecież zachęcać do przeczytania ostatniego tomu trylogii, więc Estelle zbiera się do katowania czytelników. Z jednej strony rozumiem t ę decyzję, z drugiej - wielka szkoda.

Książka mimo swej zwykłości przekazuje całą gamę emocji i coś pięknego - czytelnik nie denerwuje się na bohaterów, że zrobili to, a nie tamto. Nie wszystko idzie wedle życzenia, ale jest to, do czego doprowadzić nie potrafi wielu pisarzy - zrozumienie. Empatia. Wparcie dla bohaterów.

Czy wspomniałem, że Cię potrzebuję? zmyliło mnie tytułem, myślałam, że tym razem historia będzie poprowadzona z perspektywy Tylera, jednak wciąż narratorką jest Eden, co uważam za słuszne posunięcie. Drugi tom, stereotypowo najsłabszy z trylogii, w tym przypadku podtrzymuje poziom poprzedniej części. Do DIMILY, do autorki żywię bardzo ciepłe uczucia i jeśli Estelle napisze kolejne książki young adult, choćby bez odrobiny fantastyki - z przyjemnością przeczytam.

Lekka, poruszająca, piękna w prostocie. Słońce świeci przyjemnie? Macie wolne? Przeczytajcie kontynuację DIMILY, jednocześnie Was odpręży, jak i przyniesie wiele emocji.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
25-04-2016 o godz 12:51 przez: Magnolia044
Zasady moralne, które są nam przyswajane od najmłodszych lat, mają za zadanie wskazać nam, co jest dobre, a co złe. To właśnie dzięki nim, mamy możliwość obrania odpowiedniej drogi i dokonania należytych wyborów w ciągu całego życia. Miłość… jest dobra, czy zła? Każdy z pewnością odpowie, że miłość jest najlepszym, co może spotkać człowieka. Jednak do której grupy można zaliczyć miłość przybranego rodzeństwa? Nie miłość braterską czy siostrzaną, ale miłość kobiety i mężczyzny.

„Ale ja cię kocham (…) A ja ciebie potrzebuję (...)”. str. 359

Od ostatniego spotkania Eden i Tylera upłynął rok. Dali sobie rok na przemyślenie wszystkich spraw i określenie, na jakim etapie zatrzymały się ich uczucia. Teraz Tyler zaprasza Eden na wakacje do siebie do nowego Jorku. Mają ze sobą spędzić sześć tygodni i przekonać się, czy mogą żyć jako przybrane rodzeństwo i nic poza tym, czy ich miłość nie będzie silniejsza? Przybrane rodzeństwo przez ten czas nie utrzymywało ze sobą kontaktu, toteż Eden nie wie czego może się spodziewać po wylądowaniu w Nowym Jorku. Wiele mogło się zmienić i może wyglądać inaczej, ale również wszystko może być po staremu i uczucie, które się między nimi zrodziło, może być silniejsze niż dwa lata temu, kiedy spotkali się po raz pierwszy. Jednak nic nie jest białe albo czarne bowiem Eden w Santa Monica zostawia swojego chłopaka Deana (przyjaciela Tylera), który szaleje z zazdrości i nie jest zachwycony jej wyjazdem. Natomiast ani Eden, ani Tyler nie chcą skrzywdzić Deana. Co, jeśli sprawy pójdą za daleko i Dean zostanie zdradzony przez swoją dziewczynę i najlepszego przyjaciela?

„Prawdziwa miłość nie zna granic. Odległość to tylko liczby.” str. 305

Zdumiewało mnie zachowanie Eden, czasami miałam ochotę nią solidnie potrząsnąć, żeby w końcu dorosła. Dla mnie jej zachowanie było niedojrzale wręcz infantylne. Jednak w ostatecznym rozrachunku doszłam do wniosku, że biorąc pod uwagę jej młody wiek, to miała prawo zachować się tak, a nie inaczej. Co do Tylera wydaje mi się, że w drugim tomie przeszedł niejaką metamorfozę i dojrzał psychiczne oraz fizycznie. Rzucił narkotyki, potrafi panować nad agresją, do tego wyczuwalna była jego męskość i mądrość, dodatkowo jest przystojny i zabezpieczony materialnie, mogę stwierdzić, że wiele kobiet mogłoby się z takim facetem związać i z pewnością nie pożałowałyby swego wyboru. Jest jeszcze jedna osoba, która wiele namiesza w fabule i która okropnie mnie denerwowała – Tiffany, która wraca w drugim tomie niczym torpeda i robi wokół siebie mnóstwo zamieszania i bałaganu.

Przy niektórych momentach poleciała łezka, przy innych pojawił się uśmiech na twarzy, a przy kolejnych spora dawka irytacji. Także książka w dużym stopniu wpływa na emocje czytelnika, co oczywiście jest plusem. Język jest poprawny i utrzymany w podobnej stylistyce jak w przypadku pierwszego tomu. Okładka książki również została utrzymana w podobnym tonie jak tom pierwszy.

Czy wspominałem, że Cię potrzebuję?, to powieść z gatunku New Adult, którą zdecydowanie można polecić. Jest interesująca, posiada zaskakujące zakończenie i daje do myślenia. Czytając książkę, ciągle zastanawiałam się, co poczyniłabym, będąc na miejscu Eden? Ostatecznie nie udzieliłam na to pytanie odpowiedzi, a to dlatego, że ciężko jest nam ocenić, co moglibyśmy zrobić w danej sytuacji, póki naprawdę się w niej nie znajdziemy.

Książka o miłości, która nie powinna się przytrafić i o walce o te uczucia. O tym, czym są dla ludzi zasady moralne. O odkrywaniu swoich potrzeb i pokonywaniu własnych słabości. O mówieniu szczerej prawdy prosto w oczy, a także o tym, by nie bać się prosić o pomoc.

Podsumowując: Książka jest interesująca, a jej fabuła wciąga czytelnika już od pierwszej strony. Język jest poprawny i prosty nie znajdziecie tutaj wysublimowanego słownictwa. Tempo akcji jest prawidłowe i bez zarzutu. Wiarygodnie skonstruowane postaci, które wpływały na moje emocje. Zakończenie nawołujące do kontynuacji. Czy wspominałem, że Cię potrzebuję?, to lektura lekka i przyjemna w odbiorze, idealna na ciepłe popołudnie spędzone na ławeczce w parku. Książka jest dobra i nie odbiega od pierwszego tomu. Dlatego polecam ją przede wszystkim osobom, które miały możliwość zapoznać się z Czy wspominałam, że Cię kocham? oraz lubiącym New Adult. Polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
29-03-2016 o godz 13:26 przez: addictedtobooks
Minęły już dwa lata od momentu, kiedy Eden pojawiła się w Sant Monica i spędziła wakacje z nową rodziną jej ojca. Tamto lato już na zawsze zmieniło życie dziewczyny i spowodowało, że wszystko znacznie się skomplikowało. To właśnie wtedy poznała Taylera, swojego przyrodniego brata, który wywrócił jej świat do góry nogami oraz sprawił, że całkowicie straciła dla niego głowę. Jednak uczucie które ich połączyło nigdy nie mogło zostać zaakceptowane przez ich rodziny oraz przyjaciół. Eden oraz Taylor dla dobra swoich bliskich postanowili spróbować zapomnieć o sobie oraz zacząć nowe życie. Czy im się to udało? Czy Eden oraz Taylor są w stanie zrezygnować z tego, co ich połączyło dla dobra innych?

„Tak to już jest z odległością: albo sprawia, że oddalasz się od kogoś, albo uświadamia ci, jak bardzo go potrzebujesz.”

Eden otrzymuje od Taylera niezwykle kuszącą propozycję. Chłopak zaprasza ją do Nowego Jorku, żeby spędziła z nim razem wakacje. Dziewczyna nie jest w stanie mu odmówić i jest gotowa zrobić wszystko, żeby tylko po raz kolejny go zobaczyć. Kiedy Eden oraz Tayler spotykają się po dwóch latach rozłąki, to uświadamiają sobie, że łączące ich uczucie wcale nie osłabło. Eden nie potrafi już udawać, że Tayler jest dla niej jedynie przyrodnim bratem. Każdy wspólnie spędzony dzień jeszcze bardziej ich do siebie zbliża, a fakt, że są sami wśród tętniących życiem ulic Nowego Jorku oraz oddaleni od rodziny oraz bliskich sprawia, że ich uczucie kwitnie. Czas pokaże jednak, że ich sielanka nie potrwa długo, a wszystko jeszcze bardziej się skomplikuje…

„- Potrzebuję cię, bo jesteś jedną z nielicznych osób, którym ufam. Potrzebuję cię, bo znasz mnie taki, jakim byłem, a mimo to jesteś przy mnie. Potrzebuję cię, bo jestem w tobie zakochany, Eden, i nie mam pojęcia, co bym bez ciebie zrobił.”

Już wkrótce Eden będzie musiała podjąć niezwykle trudną decyzję, pomiędzy tym co podpowiada jej rozum, a tym czego pragnie jej serce. Czy dziewczyna wybierze spokojnego oraz stałego w uczuciach Deana z którym jest w związku od ponad dwóch lat? A może zaryzykuje wszystko, żeby być z porywczym oraz Taylerem? Czy po tym wszystkim dziewczyna będzie potrafiła pogodzić się z konsekwencjami swojego wyboru oraz zmierzyć się z trudną rzeczywistością? Jak wiele Eden jest w stanie poświęcić, by zaznać w końcu upragnionego szczęścia? Oraz czy rodzina oraz przyjaciele będzie w stanie zaakceptować wybór dziewczyny?

„- Ale ja cię kocham – szepczę. Nie dlatego, iż mam nadzieję, że zmieni zdanie, ale dlatego, że chcę, żeby pamiętał o tym, kiedy zamknie za sobą drzwi .
– A ja ciebie potrzebuję – mówi. To dziwne wyznanie, zważywszy na okoliczności. Przeczy temu, co mówił wcześniej, że nie chce dłużej tego ciągnąć i że się poddaje. – Na tym polega problem, Eden.”

Pierwszy tom tej serii bardzo mi się podobał i z ogromną niecierpliwością czekałam na jego kontynuację. Jednak czy autorka sprostała wyzwaniu i po raz kolejny zachwyciła swoich czytelników? Z kontynuacjami serii często jest taki problem, że kolejne części niekoniecznie są tak dobre, jak pierwszy tom. Estelle Maskame udało się jednak stworzyć bardzo ciekawą oraz niezwykle wciągającą kontynuację, która z całą pewnością nie zawiedzie fanów serii Dimily. Ponowne spotkanie z bohaterami przyniosło mi wiele radości i sprawiło, że choć na chwilę mogłam przenieść się do zupełnie innego świata.

W „Czy wspominałem, że Cię potrzebuję” zdarzały się czasami nudniejsze fragmenty, jednak przez większą część książki ciężko było się od niej oderwać. Przygody bohaterów dostarczają czytelnikowi wiele rozrywki, a zabawne dialogi zdecydowanie urozmaicają lekturę. W dodatku mamy okazję zwiedzić tętniący życiem Nowy Jork oraz jego okolice, co bardzo mi się spodobało. Zakończenie jest niezwykle szokujące i muszę przyznać, że kompletnie nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Teraz pozostaje mi tylko czekać na ostatni tom, który przyniesie może w końcu upragnione odpowiedzi na moje pytania. Książkę jak najbardziej polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
24-10-2016 o godz 23:24 przez: Zatracona w słowach
Od pamiętnych wakacji w Santa Monica minęły dwa lata. Eden po skończeniu szkoły wyjeżdża na wakacje do Nowego Jorku, aby spędzić je razem z Tylerem, którego nie widziała od roku. Dla dobra wszystkich przybrane rodzeństwo próbowało zapomnieć o uczuciu, które narodziło się między nimi dwa lata temu. Kiedy jednak ponownie się spotykają, wszystko odżywa na nowo, a oni nie potrafią udawać. Z dala od bliskich, sami w wielkim mieście zaczynają uświadamiać sobie siłę łączącej ich relacji.

Pierwszy tom serii Dimily, czyli „Czy wspominałam, że Cię kocham?” nie wywarł na mnie wielkiego wrażenia, spodobała mi się, ale nie jakoś szczególnie. Była to dla mnie dość schematyczna historia, jednak nigdy nie wcześniej nie miałam okazji czytać książki, która porusza wątek miłości pomiędzy przybranym rodzeństwem, dlatego byłam bardzo ciekawa, jak potoczą się dalsze losy Eden i Tylera i z chęcią sięgnęłam po „Czy wspominałem, że Cię potrzebuję?”.

Na początku myślałam, że wydarzenia w tym tomie będą opisywane przez Tylera. Miałam taką nadzieję po poznaniu tytułu, jednak niestety w tym tomie narratorką nadal pozostaje Eden, która, choć irytowała mnie czasami w pierwszym tomie, to jednak dało się ją znieść. W kontynuacji sprawa przedstawia się natomiast całkiem inaczej, ponieważ choć akcja książki rozgrywa się dwa lata po wydarzeniach z pierwszego tomu, to jednak główna bohaterka nie zachowuje się bardziej dojrzale niż poprzednio.

Ogromną przemianę od początku tej historii przeszedł jednak Tyler. W tej części nie był już wiecznie niezadowolonym i zbuntowanym nastolatkiem, który ranił wszystkich wokoło ze względu na krzywdę, której doznał w dzieciństwie. Bardzo dojrzał i widać wyraźnie jak wielki zmiany zaszły w nim przez dwa lata. Eden również się zmieniła, jednak jej zmiana nie jest według mnie szczególnie wielka, ani nie wyszła jej ona na dobre. Jej zachowanie niesamowicie mnie denerwowało, ponieważ w tym tomie dziewczyna była rozdarta pomiędzy swoim chłopakiem, który bardzo ją kochał, a przybranym bratem, do którego jej uczucia nie osłabły. Choć Eden chciała jak najlepiej dla siebie i innych, to jednak cały czas podejmowała decyzje, które raniły jej najbliższych. Była też niesamowicie zazdrosna o swojego przybranego brat, choć nie miała ku temu żadnych podstaw.

O ile sam wątek miłości pomiędzy przybranym rodzeństwem, z którym zetknęłam się po raz pierwszy w tej serii, był dla mnie nowością, to jednak wydarzenia okazały się schematyczne zarówno w pierwszym, jak i drugim tomie. W „Czy wspominałam, że Cię kocham?” dało się odczuć jednak jakieś napięcie, a akcja toczyła się do przodu, natomiast w kontynuacji były momenty, podczas których byłam bardzo znudzona i miałam po prostu odłożyć tę książkę na bok. Denerwowały mnie decyzje podejmowane przez głównych bohaterów, a ich zachowanie po prostu mnie męczyło. Zakończenie również nie było dla mnie wielkim zaskoczeniem, ponieważ już wcześniej przewidywałam, że autorka może się posunąć do takiego zabiegu, aby czytelnik zdecydował się sięgnąć po kolejną część.

Drugi tom serii Dimily to lekka i łatwa w odbiorze historia, która jednak nie wnosi niczego nowego do literatury Young Adult. To niewymagająca skupienia lektura, która nie zachwyca, ale pozwala zabić czas. Autorka posługuje się prostym i zrozumiałym językiem, a książkę czyta się mimo wszystko bardzo szybko. Kontynuacja „Czy wspominałam, że Cię kocham?” jest jednak według mnie gorsza od pierwszego tomu. Nie potrafiłam się na początku kompletnie w nią wbić i zanim mi się to udało, minęło trochę czasu. Mimo że „Czy wspominałem, że Cię potrzebuję?” spodobał mi się mniej niż pierwszy tom, to na pewno sięgnę po trzeci, który mam nadzieję, okaże się lepszy od drugiego, a losy Eden i Tylera doczekają się przyzwoitego zakończenia.

http://someculturewithme.blogspot.com/2016/10/odlegosc-sprawia-ze-oddalasz-sie-od.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-03-2016 o godz 21:24 przez: Maadziuulekx3
„Tak to już jest z odległością: albo sprawia, że oddalasz się od kogoś, albo uświadamia ci, jak bardzo go potrzebujesz.”

Te uczucie nigdy nie miało mieć prawa głosu. Nie miało się zdarzyć, jednak los sobie z nich zakpił i do życia wkroczyły uczucia. Jak na tym wyszli nasi bohaterowie?

Debiutancką powieść Estelle Maskame miałam okazję niedawno przeczytać. Okładka prosta, piękna, a opis sam zachęca do zapoznania się z treścią powieści, więc powiedziałam raz kozie śmierć i zabrałam się za czytanie. Nie spodziewałam się, że aż tak wywróci moje życie do góry nogami, że tak bardzo zawładnie moim światem. Gdy tylko otrzymałam propozycję recenzji drugiej części nie wahałam się ani przez moment. Jak tylko do mnie dotarła szybko zaczęłam ją czytać.

Trzysta pięćdziesiąt dziewięć dni. Tyle minęło odkąd Tyler i Eden się widzieli. Chłopak wyjechał do Nowego Jorku, a dziewczyna zaczęła się spotykać z Deaem. Któregoś dnia Tyler zaprasza swoją przybraną siostrę na wakacje do Nowego Jorku. Bez wahania się zgadza i pomimo protestów innych przyjeżdża do miasta, które nigdy nie śpi. Czy to był dobry pomysł by do niego przyjechać? Czy to była słuszna decyzja by na nowo otworzyć swoje serce, pomimo, że nadal ma w sobie liczne niezasklepione rany? Co jeżeli uczucie znowu weźmie górę i emocje już nie dadzą spokoju? Eden stanie przed trudnymi wyborami, którym będzie musiała podołać. Jak sobie z tym poradzi? Kogo wybierze? Deana, czy może Tylera? Czy będzie szczęśliwa? Nie dowiecie się, jeżeli nie przeczytacie.

Musiałam odczekać dzień by usiąść do recenzji książki. Dlaczego? Emocje wzięły nade mną kontrolę. Trzeba było się wyciszyć, uspokoić nadmiar wrażeń, galopujące serce, łzy cisnące się do oczu, oraz wulgaryzmy, które chciały ujrzeć światło dzienne. Kochana autorko dlaczego zakończyłaś w takim, a nie innym momencie? Do czasu aż wyjdzie następna część umrę chyba ze sto razy! Moje serce do teraz krwawi, tyle razy je skaleczyłaś historią Eden i Tylera.

Po części mam też pretensje do siebie. Gdybym tak bardzo nie utożsamiała się z bohaterami i nie wkładała w każdą książkę tyle emocji może przeczytałabym powieść w spokoju, z uśmiechem na ustach, a tak o mało nie rozwaliłam lektury o ścianę. Tak uczucia wzięły nade mną górę. Ale powracając do fabuły. Podoba mi się, że Eden przenosi się do Nowego Jorku, wraz z nią mogę znaleźć się w nowym miejscu, którego nigdy nie miałam okazji zobaczyć na własne oczy. To magiczne miejsce, które nigdy nie śpi, pełno ludzi, wiele samochodów, gwar, hałas, po prostu inny świat, który warto poznać i przeżyć na własnej skórze. Dzięki tej książce mogłam tam po części być, towarzyszyć bohaterce na każdym kroku, chłonąć widoki, smaki, zapachy.

Autorka zaskakuje mnie coraz to bardziej, nakręca, pobudza, uderza niczym rozpędzony pociąg po którym traci się wszelkie siły do życia. Doprowadza do złości, smutku, czasem radości i rozczulenia. Los płata nam różne figle, jak sobie z nim poradzić? Co zrobić by się mu nie poddać, jeżeli różne taktyki walki nie dają pożądanych efektów? Powieść daje wiele do myślenia, pokazuje jak walczyć ze swoimi słabościami, z przeciwnościami losu i by łapać szczęście pełnymi garściami.

Bohaterowie w tej części dorastają, każdy z nich się zmienia i to kolejny plus całej powieści. Możemy zobaczyć ich z nowej perspektywy, teraz lepiej zrozumieć co nimi tak naprawdę kieruje, przeżywamy z nimi wzloty i upadki, niepowodzenia, radości, autorka zawładnęła moim sercem na długo. Nie mogę się doczekać co tym razem dla nas zgotuje. Muszę przygotować tonę chusteczek higienicznych bo coś czuje, że będą mi bardzo potrzebne. Zachęcam was do zapoznania się z ,,Czy wspominałam, że cię kocham?" oraz za ,,Czy wspominałem, że cię potrzebuje?". Obok tych książek nie można przejść obojętnie. Gorąco polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
31-03-2016 o godz 16:47 przez: Kamila Idziaszek
"Czy wspomniałem, że Cię potrzebuję?" to długo wyczekiwana przeze mnie kontynuacja pierwszej części serii Dimily, która ogromnie przypadła mi do gustu. Twórczość autorki wprowadziła mnie do świata, który w pełni mną zawładnął. To właśnie dlatego wybór tej lektury z mojej strony, nie powinien Was dziwić - zwłaszcza, że wokół tego tytułu od samego początku było bardzo gorąco. Czy kolejna powieść Estelle Maskame spełni moje wszystkie oczekiwania, a historia głównych bohaterów zachwyci? Zapraszam do zapoznania się z dalszą częścią recenzji, w której - mam nadzieję - znajdziecie wszelkie potrzebne Wam informacje na temat twórczości tej pisarki.

Eden i Tyler - przybrane rodzeństwo, które nie widziało się od dłuższego czasu ma okazję spotkać się w Nowym Jorku. Jakiś czas wcześniej zdecydowali, że powinni się rozstać ze strachu o to co powiedzą o ich związku rodzina oraz przyjaciele. Obydwoje z jednej strony cieszą się z możliwości ponownego spędzenia razem czasu, jednak z drugiej strony obawiają się jak w tym momencie będzie wyglądać ich relacja. Czy sześć tygodni, które mają ze sobą dzielić na nowo rozgrzeje ich uczucie? Czy Eden zerwie ze swoim chłopakiem, który czeka na nią w Santa Monica?

Autorka już raz pokazała jak dobrze potrafi wykreować bohaterów i z czystym sumieniem mogę przyznać, że w tej części również się nie zawiodłam. Postacie są świetnie rozbudowane, a fakt, że już wcześniej mieliśmy okazję ich poznać, pozwala nam lepiej zobrazować każdą sytuację, w której oni się znajdują. Bohaterowie są barwni, wyraziści i sprawiają, że z łatwością możemy wczuć się we wszystkie wydarzenia. Oczywiście Tyler nadal pozostaje moją ulubioną postacią w całej tej historii.

Estelle Maskame to autorka, która posługuje się bardzo prostym językiem, który bezpośrednio dociera do czytelnika. Wszystko jest doskonale zrozumiałe i nadaje tej powieści wyjątkowej lekkości podczas czytania każdej kolejnej strony. Dzięki językowi, którego używa pisarka, książkę zaczynamy i kończymy jednym tchem - najlepiej bez jakiejkolwiek przerwy. Słownictwo użyte w tej powieści oddaje wszelkie możliwe emocje, które dodatkowo są wyraźnie podkreślone. Muszę przyznać, że twórczość Estelle Maskame bez wątpienia przypadła mi do gustu.

Akcja "Czy wspomniałem, że Cię potrzebuję?" jest bardzo dobrze rozwinięta - dokładnie tak samo jak w pierwszej części. Wszystkie wątki są świetnie rozbudowane, co nie pozwala nam nawet na chwilę zwątpić w umiejętności autorki. Pełne emocji zwroty akcji oraz bohaterowie, którzy idealnie pasują do przedstawionej historii splatają się w jedną, spójną całość. Zakończenie tej książki wprowadziło mnie w całkowite osłupienie. Jeszcze długo po zakończeniu lektury zadawałam sobie mnóstwo pytań odnośnie tego jak autorka mogła przerwać losy głównych postaci w takim momencie. Możecie być pewni, że dzieło Estelle Maskame nie jest wcale tak łatwe do przewidzenia.

Jeśli mieliście wcześniej okazję przeczytać "Czy wspomniałam, że Cię kocham?" to bez dwóch zdań powinniście mieć jej kontynuację w swojej biblioteczce. Jeśli natomiast z jakiegoś powodu jeszcze nie spotkaliście się z twórczością Estelle Maskame - musicie koniecznie nadrobić swoje zaległości. To lektura dla tych, którzy lubią książki pełne emocji, gdzie nic nie jest oczywiste.

Powieść tę można dedykować każdej grupie wiekowej - od nastolatka po osobę dorosłą, ponieważ wszystko jest tak ładnie ujęte, że idealnie nadaje się na chwilę relaksu i oderwania od rzeczywistości. To historia, przy której nie trzeba zbytnio wytężać umysłu, a zrozumienie fabuły nie sprawia czytelnikowi jakiegokolwiek problemu. Osobiście nie pozostało mi już nic innego jak czekać na kolejny utwór Estelle Maskame.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
22-03-2016 o godz 13:44 przez: Bernardeta Łagodzic-Mielnik
Doczekałam się drugiego tomu rewelacyjnej serii. Gdy książka znalazła się w moich rękach wszystko przestało się liczyć. Odłożyłam inną powieść w trakcie czytania której już byłam. Powróciłam do świata w którego centrum znajduje się para, która moim zdaniem jak nikt inny powinna być razem. Nawet, gdy innych to zszokuje czy zgorszy. Bo to właśnie miłość powinna w tej grze wygrać! Czy tak się stało? Zerknijcie do wspaniałej książki.

Eden i Taylor są przyszywanym rodzeństwem. Ojciec Eden poślubił matkę Taylora. Chłopca i dziewczynę nie łączą więzy krwi. Gdy się spotykają ich początkowo trudne relacje przeradzają się w coś więcej niż braterską przyjaźń. To przerasta nastolatków, którzy z jednej chcą być ze sobą a z drugiej nie chcą łamać konwenansów i rozstają się. Eden i Taylor spotykają się ponownie w drugim tomie serii Dimily. Oboje są już starsi. Taylor mieszka od roku w Nowym Jorku i zaprasza przyrodnią siostrę do siebie. Związana z Deanem osiemnastolatka wyrusza do wielkiej aglomeracji, gdzie ma spędzić lato. Jak się szybko okazuje żadne z nich nie zapomniało o drugim. Uczucie wcale nie straciło na sile. Na siłę uśpione budzi się niczym roślinność na wiosnę do życia. Czy z dala od rodziny i Deana naszym bohaterom uda się być ze sobą bez względu na ich sytuację? Czy prawdziwe uczucie wyzwoli się z więzów tego co wypada i rozbłyśnie pewnym blaskiem?
Czy miłość przetrwa przeciwności losu?

O ile pierwszy tom tego cyklu szalenie mi się spodobał to drugi jeszcze bardziej mnie oczarował. Powalił na kolana i odurzył niczym świetny narkotyk. Estelle Maskame udało się niesamowicie naładować fabułę emocjami, które wręcz oplątały mnie z każdą przeczytaną stroną. Ja nie tylko przeczytałam, ja tę powieść jeszcze mocno przeżyłam, poczułam jakbym stała się cieniem bohaterki, która walczy z potęgą uczucia. W jej umyślę pojawiają się skrupuły. Eden musi złamać konwenanse, zdradzić chłopaka i zarazem przyjaciela swojej Miłości, musi znaleźć w sobie olbrzymie pokłady odwagi by oznajmić światu kogo wybrało jej serce.
Wątek miłosny dominuje w tej książce, ale pojawia się w niej miasto legenda. Nowy Jork, który jest dla naszej bohaterki niesamowicie atrakcyjny tym bardziej, że jej przewodnikiem jest Taylor. Para w swoim towarzystwie, a także w gronie nowo poznanych znajomych dziewczyny spędza czas. Udają się w najbardziej kultowe miejsca, spędzają czas na meczu, Taylor uczy Eden pewnej gry, nie brak i romantycznych momentów we dwoje. I ciągle w trakcie czytania przewija się myśl, o stanie się dalej! Lektura jest zarazem i niewinna i pełna seksu, romantyzmu i otoczki, która towarzyszy wyjątkowo mocnym porywom serca. Czyta się ją naprawdę lekko, zachłannie i przyjemnie. Bywają momenty przesycone napięciem równym temu, które pojawia się jedynie w najwyższej klasie sensacji. "Czy wspominałam, że Cię potrzebuję" to książka o trudnej miłości, która nie powinna się zdarzyć, a która pojawia się i wymaga od zakochanych walki o swoje szczęście, przełamania stereotypów, asertywności i nie zwracania uwagi na cały świat. W trakcie lektury rodzi się refleksja czy warto walczyć o swoje uczucia, czy warto iść w życiu pod wiatr słuchając przede wszystkim swojego serca. Powieść Maskame zawładnęła mną na całego, otumaniła podobnie jak uczucie w niej opisane. Zakończenie to bardzo mocny jej atut, który sprawia, że chciałoby się biec po kolejny tom nawet na kraniec świata. Po przeczytaniu wciąż tkwią we mnie poszczególne sceny, wciąż myślę kiedy dowiem się jak zakończy się ta historia. Pozostaje sobie życzyć by kolejny wolumen jak najszybciej trafił w moje ręce i do domów wszystkich fanów Eden i Taylera.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
2/5
15-06-2017 o godz 21:55 przez: Caroline Livre
(NIE) NASTOLETNIE DYLEMATY Niemal rok temu Eden i Tyler – dwójka przybranego rodzeństwa widziała się po raz ostatni. Dużo wcześniej zupełnie niespodziewanie zakochali się w sobie z wzajemnością. Zdając sobie sprawę z tego, że ich uczucie nie ma najmniejszych szans na przetrwanie, zdecydowali się na rozstanie. Jednak rozum i serce to dwie zupełnie różne rzeczy, nie da się bowiem tak łatwo wyleczyć z miłości. Teraz Eden przyjeżdża do Nowego Jorku. Czy ich kolejne spotkanie zmieni cokolwiek? Już na samym początku mocno odczułam, że „Czy wspominałam, że Cię kocham” było lepsze od kontynuacji. Gdzieś po drodze zaczęłam się zastanawiać, czy to nie czasem JA się zmieniłam. W końcu przez 11 miesięcy mojego życia również wiele się wydarzyło, ja z czasem nieco zmieniłam poglądy i plany na swoją przyszłość i tak dalej, i tak dalej. Szczerze mówiąc – albo wydoroślałam, albo po prostu się postarzałam, bo książki przeznaczone dla młodzieży zaczynają mnie coraz bardziej irytować. Wracając do tematu, to, co najbardziej rzuciło mi się w oczy w drugiej części DIMLY, to wszechobecny bałagan. Bałagan, chaos, brak jasnych przyczyn i skutków. Bohaterowie stworzeni przez autorkę, zamiast stać się coraz bardziej odpowiedzialni i po prostu dorośli, okazali się jeszcze bardziej dziecinni i nieodpowiedzialni. Przynajmniej moim zdaniem ich zachowanie było często bezsensowne i niemal zupełnie pozbawione myślenia. Tym razem szczególnie działała mi na nerwy główna bohaterka – Eden. Dziewczyna, która w poprzedniej części powiedziała Tylerowi „nie” i która nagle zaczyna zastanawiać się jeszcze raz nad słusznością swojej decyzji „Wszystko może wyglądać inaczej. I to mnie przeraża. Ale boję się też tego, że nic się nie zmieniło. Że kiedy go zobaczę wszystko wróci ze zdwojona siłą. Tak to już jest z odległością; albo sprawia, że oddalasz się od kogoś, albo uświadamia ci, jak bardzo go potrzebujesz.” W swoim postępowaniu bywa chorobliwie zazdrosna i zaborcza w stosunku do przybranego brata, gubi się w swoich uczuciach i sama nie wie, co zrobić. Postępuje nierozważnie i naiwnie, daje sobą manipulować i zdecydowanie zbyt często jest skupiona na sobie. Nie bronię również Tylera, który wcale nie jest tak odpowiedzialny i tak dorosły jakby się mogło wydawać. Dalej tylko udaje rozważną osobę, bo w gruncie rzeczy nadal razem z Eden ma mentalność i dojrzałość dziecka. Co najważniejsze, obojgu brakuje odwagi, a także odrobiny szczerości i prawdy, która byłaby na pewno łatwiejsza niż siatka kłamstw i kłamstewek. Nie podobał mi się w tej książce kierunek fabuły, a właściwie jego brak. Niespodziewane zwroty akcji kompletnie nie pasowały i wydawały się wręcz dopisane na siłę. W ten sposób Estelle Maskame wprowadza niepotrzebny chaos, gubi czytelnika i miesza mu do tego stopnia, że ten ma ochotę porzucić lekturę (przynajmniej tak było w moim przypadku). Nie dajcie się zwieść hasłom na okładce w stylu „fenomen”, bo nie mają one według mnie nic wspólnego z prawdą. Tak samo pisarki nigdy nie nazwałabym „głosem pokolenia”, bo gdyby tak ono wyglądało, to naprawdę trzeba by zacząć się bać o swoją przyszłość. „Czy wspominałem, że Cię potrzebuję” to w moim mniemaniu bardzo słaba kontynuacja „Czy wspominałam, że Cię kocham”, w której aż roi się od niepotrzebnego chaosu i nierozważnego postępowania bohaterów. Może przypaść do gustu fankom autorki i czytelnikom, którzy nie szukają w książkach autorytetów, jednak dla reszty może być trudna do przebrnięcia. www.carolinelivre.pl
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji