Rozmowa z Dorotą Świątkowską, blogerką, autorką dwóch bestsellerowych książek z serii „Moje wypieki i desery”.

Jakie jest Pani ulubione ciasto?

Bardzo często zmieniam upodobania, więc trudno wskazać mi jeden wypiek, który darzę największym sentymentem. Nie mam również zbyt dużo czasu, by powtarzać wypieki, staram się zawsze upiec coś nowego, zaskoczyć domowników. Są jednak okazje, kiedy wracam do wypróbowanych ciast: święta lub urodziny. Lubię napoleonkę, sernik królewski i klasyczny, mojego dziadka, ciasta czekoladowe, tartę cytrynową. Kocham babki! Te wypieki chyba nigdy mi się nie znudzą.

Czy lubi Pani również gotować?

Lubię, ale nie sprawia mi to aż tak dużej przyjemności jak pieczenie. Nigdy też nie było to moją pasją. Gotuję, by nakarmić rodzinę, dostarczyć niezbędnych składników odżywczych, zaspokoić głód. Piekę – bo kocham to robić, chcę poznawać nowe połączenia, uczyć się różnych technik cukierniczych, dążę do doskonałości. Dla samouka to długa droga, ale jaka przyjemna!

Czy córki również dzielą z Panią tę pasję?

Tak, córki lubią spędzać ze mną czas w kuchni, przed świętami to im zostawiam dekorowanie pierniczków i wypieków. Starsza córka już sama piecze ciasteczka, muffinki lub kruche babeczki, po szkole uczęszcza na zajęcia z gospodarstwa domowego, gdzie uczy się wypiekać tradycyjne angielskie przysmaki. Kilka jej wypieków zamieściłam na Instagramie MW. Widać, że sprawia jej to dużą przyjemność. Oczywiście obie córki bardzo lubią jeść swoje słodkie dzieła :)

Skąd takie zamiłowanie do kulinariów, przecież ma Pani przyrodnicze wykształcenie?

Wydaje mi się, że zawsze drzemało to we mnie, ale sporo czasu zajęło mi uświadomienie sobie, że właśnie tym chciałabym się zajmować. Czasem potrzebna jest mała iskra, by obudzić w kimś duży ogień, którym w moim przypadku była miłość do wypieków. Zamiłowanie dało o sobie znać na dobre po wyjeździe z Polski, kiedy tęskniłam za polskim pieczywem, chałką z ulubionej piekarni. Metodą drobnych kroczków uczyłam się hodować zakwas czy radzić sobie z tajemnicami ciasta parzonego na ptysie. Teraz wszystko wydaje się dużo prostsze. I nie potrafię już żyć bez tej pasji :)

A jak to wszystko się zaczęło?

Zawsze lubiłam słodkości, ale zajmowałam się ich przygotowywaniem tylko przy okazji świąt lub innych uroczystości rodzinnych. W czasie urlopu macierzyńskiego z młodszą córką zaczęłam jednak przeglądać forum internetowe Galeria Potraw. Spodobała mi się idea prezentowania w internecie przepisów wraz ze zdjęciami. Blogi kulinarne wtedy raczkowały – pamiętam ich tylko kilka z tego okresu. Założyłam więc blog, podzieliłam się najlepszymi przepisami. Nie spodziewałam się większego odzewu, moja strona była kroplą w fali internetowej. Potrzebowałam chyba możliwości komunikowania się z ludźmi, wyjścia do nich, rozmawiania o wspólnym hobby. Czytelnicy sami mi pisali, czego ode mnie oczekują, oni nauczyli mnie blogowania.

Czy ma Pani jakieś rady dla początkujących blogerów?

Podążać za swoją pasją. Być pracowitym, systematycznym, oryginalnym, zawsze krok przed innymi, pogłębiać swoją wiedzę. Nie przejmować się krytykantami i nie oglądać się za siebie. Być najlepszym w tym, co się kocha. Dążyć do tego, by zdjęcia wykonanych przez nas potraw/wypieków były najpiękniejsze. Dbać o swój blog, o przejrzystą szatę graficzną, ale przede wszystkim o czytelników, słuchać ich, bez nich blog nie istnieje. Mieć swój styl, być rozpoznawalnym, pracować nad swoją marką.

Skąd bierze Pani inspiracje do nowych przepisów?

Z życia, z wystaw cukierni, z przeglądania menu restauracji, czasopism kulinarnych, portali społecznościowych. Kiedy zobaczysz piękne zdjęcie ciasta, natychmiast masz ochotę je zrobić! Wtedy przychodzą do głowy nowe połączenia, rozwiązania. Czasem czytelnicy sami proponują: Dorotko, a może coś z moją ulubioną pralinką? Tak powstała na blogu seria „Rocher” i „Raffaello”. Pomysłów nigdy nie brakuje :)

Czy lubi Pani eksperymentować z nowymi składnikami?

Lubię nowości, zaskakujące połączenia, choć w wypiekach często pozostaję tradycjonalistką. Teraz często dodaję do wypieków herbatę matcha (wcześniej jej nie stosowałam w swojej kuchni), polubiłam ciasta z warzywami, zdrowe wypieki np. z kaszą jaglaną. W kuchni trzeba spróbować wszystkiego :)

Z jakimi problemami najczęściej spotyka się Pani podczas pieczenia?

Wiele problemów już nauczyłam się rozwiązywać. Jestem osobą, której na przykład kompletnie nie wychodziły bezy, a sto kop jajek później piekę makaroniki lepsze niż te z wystawy francuskiej patisserie ;-) Czuję jednak respekt przed dziełami prawdziwych cukierników. Moja pasja uczy pokory, ale i niepoddawania się przeciwnościom. Potrafię wielokrotnie podchodzić do jednego przepisu i robić go tak długo, aż wyjdzie perfekcyjnie. Bardzo na ambicję wpływa fakt, że jednak komuś przede mną to już wyszło. Czasem zrzucam winę na piekarnik :) Mówię sobie wtedy: Dorotka, odpocznij, dzisiaj nie jest twój dzień. I za parę dni robię kolejne podejście.

Po wielkim sukcesie „Moich wypieków i deserów”, które podbiły listy bestsellerów, teraz ukazuje się drugi tom z podtytułem „Na każdą okazję”, powstał też notes kulinarny – jakie są Pani dalsze plany?

Chciałabym wyjść z blogiem do czytelników zagranicznych. Często jestem proszona o przetłumaczenie przepisów na język angielski, na co ciągle brakuje mi czasu. Kiedy odpocznę od pisania książek, zajmę się tym. Może przygotuję też angielską wersję mojej aplikacji na urządzenia mobilne. Nigdy się nie nudzę, na blogu cały czas pracy jest mnóstwo. Chciałabym, żeby doba trwała 48 godzin :)

Z autorką rozmawiała Katarzyna Konopka.

Już 22 października premiera dwóch najnowszych książek Doroty Świątkowskiej!  Zamów je już teraz w przedsprzedaży na empik.com – „Moje wypieki i desery na każdą okazję” oraz „Moje przepisy i pomysły”.