5/5
07-06-2018 o godz 21:32 przez: weronika0402
Książki Mii Sheridan cenię za ich wyjątkową nutę. Każda niesie ze sobą pewną lekcję, jedna jest piękniejsza od drugiej. Moim numerem jeden pozostaje bez zmian "Bez słów", jednak dzisiaj chcę wam opowiedzieć o "Bez lęku", które jest niezwykle wyjątkowym tytułem wśród dzieł autorki. Na wstępie chcę wyjaśnić jedną kwestię - "Bez słów" pozostaje moją ulubioną historią miłosną autorstwa Sheridan (bezsprzecznie na to zasługuje), ale (!) "Bez lęku" uznaję za najbardziej wyjątkowe dzieło autorki. Dlaczego? Tego dowiecie się czytając dalej post. Historia Holden Scotta jest niezwykła pod wieloma względami. Gdy wchodzimy do umysłu bohatera i jego oczami obserwujemy Nocną Lilię, wszystko wydaje się zmierzać w kierunku zwykłego romansu. I już w tym miejscu przy tym założeniu jesteśmy w błędzie. Opowieść o sportowcu znanym na całym świecie, z pozoru wydająca się niezwykle płaską opowieścią, nabiera ze strony na stronę niezwykłej głębi. Nie zamierzam wam zdradzać szczegółów, bo to właśnie nutkę tajemnicy uważam za najlepszą stronę tej książki. Podążając w tym kierunku, podejmijmy wątek. Tajemnica, mrok, niepewność, zagrożenie, strach - wszystkie te elementy przewijają się na kartach tej powieści. "Bez lęku" to zdecydowanie pierwsze dzieło autorki, które ma taki wyjątkowy i misternie skonstruowany klimat. Sheridan nie skupia całej swojej uwagi, jak dotychczas, wyłącznie na bohaterach, idzie o krok dalej i tworzy intrygujące otoczenie oraz fabułę. I w tym miejscu przyznam, że fabuła tej książki wykracza poza dotychczasowe ramy postawione przez autorkę. Gołym okiem docierając mniej więcej do połowy książki jesteśmy w stanie stwierdzić, iż wykroczyła ona poza swoją strefę "komfortu". Jestem pozytywnie zaskoczona zarówno kreacją bohaterów, jak i kierunkiem, w którym prowadzi prowadzi ich Mia. I ponownie, nie zdradzę nic, pozwolę wam to odkryć na własną rękę. I choć autorka eksperymentuje, stara się pokazać nam coś nowego, z czym być może nie miała do tej pory styczności, to trzeba przyznać, iż wyszło jej to doskonale. Książka wciąga, intryguje, z każdą kolejną stroną coraz mocniej przyciąga, aż w końcu nie pozwala się oderwać do samego końca. A jej lektura? To sama przyjemność. Momentami wymieszana z tytułowym lękiem, zastanowieniem, konsternacją i zdumieniem. Jak wspomniałam na początku, "Bez lęku" to tytuł, który moim zdaniem zasłużył na miano najbardziej wyjątkowego dzieła autorki. Zdecydowanie przyczynił się do tego fakt, iż jest to pierwsze dzieło, które nie tyle zagrało na mojej duszy i emocjach, ile zaskoczyło mnie całkowicie, sprawiło, że zastanawiałam się, co przeoczyłam, co mi umknęło i, no cóż, zbierałam szczękę z podłogi. Również na podstawie dosłownie kilku fragmentów pozwoliłam sobie uznać to dzieło jako wyjątkowe dla samej autorki, bowiem we wspomnianych fragmentach zawiera ona cząstkę swojej duszy i poświęca jej chwilę rozważań. Ten wątek bardzo mi się podobał, szczególnie, iż czułam, że jest w pełni autentyczny. Podsumujmy krótko tą tajemniczą recenzję. "Bez lęku" to naprawdę świetny tytuł autorstwa Mii Sheridan, przy lekturze którego tym razem nie skupicie się na wątku miłosnym, a na całej jego otoczce. Pozwolicie mydlić sobie oczy, by po chwili zrozumieć, iż autorka wywiodła was w pole. A koniec końców uśmiechniecie się i podsumujecie lekturę jednym słowem: znakomita.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
05-06-2018 o godz 13:43 przez: Domi czyta
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA Premiera: 6.06.2018 „Nigdy go tak naprawdę nie straciłeś. Zawsze będzie częścią ciebie. Zawsze. – powiedziała Lily. Lily. Nagle przez szparę w moim złamanym sercu przebił się spokój – jak jeden z tych małych kwiatów, które na przekór logice wyrastały z pęknięć w skałach nad brzegiem leśnego strumienia. Holden mnie odmienił. Ocalił mnie, zmienił moje życie na tak wiele sposobów, niezależnie od tego, czy był tutaj teraz i czy mogłem go mieć na zawsze czy nie. Zacisnąłem powieki, powstrzymując kolejny potok łez. Pomimo spokoju ogarniającego moje serce wypełnił mnie też bolesny smutek. Zrozumiałem, czym jest ten moment: to było moje pożegnanie. W końcu byłem dość silny, by pozwolić mu odejść. Odchyliłem głowę i uniosłem palce ułożone w literę V. - Dziękuję. - wykrztusiłem. – Tak bardzo ci dziękuję przyjacielu.” – fragment powieści. Przysłowiowe „motylki w brzuchu” doskonale znane są osobom zakochanym. To drżenie serducha i ściśnięte gardło, kiedy dochodzi do spotkania z ukochaną osobą. Zakochać można się również w książce i odczuwać właśnie takie emocje. Nikt wśród zagranicznych autorek historii romantycznych nie potrafi tak jak Mia Sheridan zagrać na najczulszych strunach mojej zaczytanej duszy. Ta amerykańska autorka ma swój niepowtarzalny, delikatny, ale niesamowicie sugestywny styl narracji, rozbudzający w czytelniku ochotę, a wręcz głód jak najszybszej lektury kolejnego tytułu jej autorstwa. „Bez lęku” wyczekiwałam jak kania dżdżu, bo spotkanie z bohaterami wcześniej wydanej na polskim rynku pod egidą innego wydawnictwa powieści „Bez pożegnania” nie do końca mnie usatysfakcjonowało. Warto było jednak poczekać na następną w serii „Bez” książkę spod znaku Wydawnictwa Otwartego, bo moim zdaniem Mia Sheridan prezentuje nam się w niej w swojej najlepszej odsłonie, detronizując niezapomnianą powieść „Bez słów”. Otrzymujemy tu bowiem romans i dramat psychologiczny w jednym, swoisty majstersztyk emocjonalny, dotykający najciemniejszych zakamarków ludzkiej duszy. Mia stworzyła historię eteryczną i nieco magiczną; taką, w której jawa miesza się ze snem (również tym narkotycznym, którego ofiarą jest główny bohater), a odbiorca do ostatnich stron nie może być pewny, co zdarzyło się naprawdę, a co było wyłącznie wytworem wyobraźni głównych postaci. Główną osią powieści jest kwestia radzenia sobie ze stratą najbliższej osoby oraz zaburzeniami psychicznymi. Okazuje się, że lekarstwem na strach przed przyszłością, a przede wszystkim przed samym sobą, jest miłość, którą stać na wszystko. Mia z pełną premedytacją wplotła w fabułę łamiące czytelnicze serca frazy, by za moment nadać im moc wzbudzania motywacji i nadziei. Co jest tylko złudzeniem, a co jest prawdą? Gdzie tkwi prawdziwa siła człowieka, który zamknięty w klatce lęku i traumy, unicestwia sam siebie? Czy człowiek jest w stanie powstrzymać się od całkowitego upadku za sprawą ukochanej osoby, ofiarowując jej bezwarunkowe zaufanie? Zanurzcie się w tę historię bez leku i bez uprzedzeń, dajcie się ponieść historii Holdena, Lily i Ryana, która urzeka romantyczne dusze od pierwszych stron. Brawo dla autorki! Brawo! www.domi-czyta.pl
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
22-05-2018 o godz 23:58 przez: werka777
Holden miał prawie wszystko. Talent, urodę, wiernych kibiców i gromadkę uganiających się za nim dziewczyn. Prawie. Bo przytłoczony sławą i pewnym traumatycznym wydarzeniem coraz częściej sięgał po używki. Aż znalazł się na krawędzi. W położonym w głębi lasu domku musi odnaleźć na nowo swoją drogę. Odizolowany od obowiązków i codzienności, za namową kumpla trafia na łono natury i choć wie, że nie będzie łatwo, postanawia o siebie zawalczyć. Kiedy jednak przypuszcza, że na kompletnym odludziu znajduje się całkiem sam, zauważa przemykającą pomiędzy drzewami dziewczynę. Nocną Lilię. Pierwsze spojrzenie, pierwsza rozmowa, pierwszy pocałunek. Kim jest kobieta mieszkająca w lesie? Zjawą? Snem? A może szansą? Zaszalała autorka pod każdym względem i to nie tylko przy koncepcji dotyczącej akcji, ale przede wszystkim na linii relacji łączącej głównych bohaterów. Co za świeżość pomysłu! A to już w dzisiejszych czasach wyczyn godzien złotego medalu. Holden, tkwiący w uścisku nałogu i powracających wspomnień, był kiedyś panem swojego losu. Teraz po jego pewności siebie pozostał jedynie nikły ślad, który od czasu do czasu dochodzi do głosu, wywołując gorzki śmiech. Z kolei Lily, uf… co to za kobieta? Kiedy przejmowała stery narracji miałam wrażenie, że jest skrywającą jakąś bolesną przeszłość dziewczyną, ale kiedy z kolei do głosu dochodził Holden, zaczynałam powątpiewać. Czy faktycznie nie jest tylko złudzeniem? Leśnym, fantastycznym elfem? Dobrą wróżką? Obserwowanie tej pary to jak metafizyczne przeżycie. Mało tego, zarówno ona, jak i on, sprytnie chowają w rękawie asy, którymi co jakiś czas totalnie zbijali mnie z tropu. Miłość, namiętność, niewinność, a to wszystko splecione w jakiś skomplikowany sposób. Niecodzienne wrażenia skontrastowane z wszędobylską aurą tajemnicy, która naprawdę nie daje spokoju. I tak do samego końca. Co jakiś czas kolejna sensacja wyskakuje jak królik z kapelusza magika wywołując wielkie „wow”. Dawno nie czytałam książki tego gatunku, która byłaby mnie w stanie zaskoczyć tak wiele razy. Autorka zupełnie wyszła poza ramy banalnego romansu. Tutaj nic nie jest zwykłe. Nie zdziwił mnie fakt, że kolejny raz Mia Sheridan zrezygnowała z wielkomiejskiego tła. Pojawia się charakterystyczny dla jej powieści element przyrody. Tutaj spotęgowany, bo ograniczony do całkowitego pustkowia, odgłosów ptaków, szumu drzew, pośród których rodzi się coś czystego i nieskalanego. Z tyłu gdzieś wychodzący z czasem na pierwszy plan, opuszczony szpital psychiatryczny z historią, od której włos jeży się na głowie. Miało być bez lęku, a było odrobinę „z”. I jak tu teraz przełknąć poczucie świadomości, że to już koniec? Polecam i zarazem zazdroszczę Wam możliwości odkrycia tej książki. To obowiązkowa, bardzo niezwykła, świeża historia o miłości, która nieraz skłoni Was do wypowiedzenia słów: tego się nie spodziewałam… Czy może być coś dla Was lepszą rekomendacją niż wzmianka o wciągającej opowieści połączonej z nieprzewidywalnością zdarzeń? Naprawdę wiele stracicie, jeśli postanowicie ją sobie odpuścić. https://ktoczytaksiazki-zyjepodwojnie.blogspot.com/2018/05/bez-leku-mia-sheridan-kim-jest-lily.html#more
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-06-2018 o godz 08:37 przez: KobieceRecenzje365
Na pewno już wiecie, że uwielbiam książki, które wychodzą spod pióra Mii Sheridan, więc to nic nadzwyczajnego, że przeczytałam jej kolejną książkę, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Otwartego. Myślałam, że autorka już niczym mnie zaskoczy, a jednak… Opis książki wydaje się dość zwyczajny i pasowałby do wielu romansów, ale ta książka jest po prostu wyjątkowa, niezwykła, zachwycająca i tak inna od tego, co do tej pory czytałam. Historia zaczyna się dość zwyczajnie, jest on, jest tajemnicza ona i czuć, co dalej się wydarzy. Jednak im dalej, tym historia staje się coraz bardziej dziwna, nieprzewidywalna, miejscami mistyczna i bajeczna. Sama nie wiedziałam, co spotka mnie na następnej stronie, co tylko coraz bardziej pobudzało moją ciekawość. Jednak chyba i tak nie byłam przygotowana na to, co znajdę na ostatnich stronach i w samym epilogu. To było coś, co spowodowało, że zbierałam szczękę z podłogi i uświadomiło mi, że czasami nie potrafię czytać między wierszami. Poza tym do tej pory nie potrafię tak do końca odpowiedzieć sobie na pytanie, co w tej książce było prawdą, a co iluzją stworzoną przez bohaterów. Mia Sheridan znów udowodniła, jak wspaniałą jest autorką i utarła mi nosa, wodząc mnie za niego prawie na każdej stronie. Ta książka to literacki majstersztyk, ale przecież Mia już nie raz udowodniła, że potrafi pisać tak, by zaskoczyć, a tym bardziej zadziwić czytelnika. Dla mnie to jedna z jej lepszych książek, do której pewnie jeszcze nie raz powrócę. „To, co wybieramy, należy do nas. Ale nie decydujemy o tym, co dźwigamy. Niektóre brzemiona są cięższe od innych, niektóre możemy kiedyś zrzucić, inne zatrzymujemy za zawsze. Nie mamy w tej kwestii wyboru, ale możemy podjąć decyzję, jak będziemy je nieść. Możemy przypiąć je do pleców i iść przez życie przygnieceni do ziemi ich ciężarem jak ktoś, kto powinien tkwić w dzwonnicy. A:bo możemy się wyprostować jak te afrykańskie królowe noszące plecione koszyki na głowach.” „Bez lęku” to niewątpliwie romans, bo do takich książek przyzwyczaiła nas Mia, ale to także dramat psychologiczny. Autorka skupiła się na ludzkich emocjach, na zaburzeniach psychicznych oraz na radzeniu sobie z własnym życiem, po śmierci bliskiej osoby. Oczywiście w tej historii nie zabrakło miłości, oj nie, bo to ona jest fundamentem tej opowieści. Autorka uświadamia czytelnikowi, jak ważna jest miłość w życiu każdego człowieka i jaką ma moc. To miłość uchroniła bohaterów, dała im siłę i potrafiła wyrwać z mroku. „Happy end to nie zawsze życie bez skazy. Chyba nikt nie uważa, że szczęśliwe zakończenie oznacza brak nieszczęśliwych dni czy nawet nieszczęśliwych lat. Oznacza miłość na zawsze, pomimo wszystkich powodów, dla których jej brak byłby łatwiejszy.” „Bez lęku” to książka, która tylko z pozoru wydaje się zwykłym romansem. To historia przepełniona bólem, szaleństwem i oczywiście miłością, która jest w stanie przetrwać największy sztorm i wyciągnąć z ciemności, w której nietrudno się zatracić. Brawo dla autorki. Mia Sheridan rozwinęła skrzydła i pokazała, na co ją stać. Gorąco polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
05-06-2018 o godz 15:42 przez: AgnieszkaN
https://www.facebook.com/notes/ksi%C4%85%C5%BCki-takie-jak-my/recenzja-przedpremierowa-bez-l%C4%99ku-mia-sheridan/196505630972629/ „ – A wiesz, co jest jeszcze gorsze? – Odwróciła się w moją stronę, jej uśmiech zbladł na smutnej twarzy. – Jeśli nic po tobie nie zostaje. Żadnego dowodu, że się istniało, niczego takiego jak to – przesunęła dłonią po parapecie – i nikogo, kto przypominałby światu, że tu byłeś, choćby przez chwilę. Nikogo, kto mógłby dotknąć twoich palców swoimi opuszkami i poznać twój dotyk, choćby w ciemności.” Holden jest marzeniem wielu kobiet. Bogaty, przystojny, sławny. Odnosił sukcesy. Gwiazda drużyny futbolowej. Do czasu… Branon przywozi przyjaciela do swojego domku na odludzi. Holden ma doprowadzić tam swoje życie do porządku. Po śmierci przyjaciela uzależnił się od tabletek przeciwbólowych, bez których nie jest w stanie funkcjonować. Wywarło to potężny wpływ na jego organizm, a także psychikę. Zwłaszcza psychikę. Na początku mężczyzna wiedzie w domku spokojne życie, wziął ze sobą kilka tabletek, które starannie ukrył przed Brandonem. Z nudów postanawia zacząć zwiedzać okolicę. Podczas spacerów zauważa kobietę. Nie wie, czy jest to wywołane wynikiem uzależnienia, czy to tylko zwidy. Jednak pewnego dnia w końcu udaje mu się porozmawiać z Lily, tajemniczą, zjawiskową kobietą. Lily ukrywa jakąś tajemnicę, której nie daje nikomu poznać. Młoda kobieta szybko zaczyna się interesować mężczyzną, z wzajemnością. Ale jak tu budować związek, gdy tyle rzeczy stoi na przeszkodzie? Uzależnienie Holdena, tajemnice Lily… I ciągnąca się za nimi przeszłość. „Jesteś snem? A może… duchem?” „Może. Tak, możliwe, że jestem duchem.” Po zakończonym detoksie Brandon zabiera przyjaciela z powrotem do San Francisco. Pomaga wrócić mu do codzienności. Mężczyzna wraca do pracy, oraz zaczyna terapię. Nie jest pewny, czy to, co wydarzyło się w Kolorado było prawdą. Czy Lily była prawdziwa? Może była tylko wytworem jego wyobraźni, która płatała mu figle podczas walki z uzależnieniem, albo przyjemnym snem, który pozwalał mu przetrwać te trudne chwile… Mężczyzna stara się uporać z teraźniejszością, zacząć normalne życie. Wszystko mu się udaje, aż do pewnego dnia, gdy nieoczekiwane zdarzenie znowu burzy mu to, co udało mu się do tej pory poukładać. Ile wrażeń może znieść jedna osoba? W tej historii jest naprawdę wiele uczuć i emocji: tęsknota, strach, radość, smutek, miłość, żal… Bohaterowie mają za sobą trudne przejścia, ale nie poddają się, walczą o siebie i swoje szczęście. Ale czy można zaufać sobie, jeśli już nie wiesz, kim naprawdę jesteś? W tej powieści nie wszystko jest takie, jakie na pozór się wydaje. I książka zdecydowanie nie jest przewidywalna, naprawdę polecam. Moim zdaniem jest to najlepsza powieść Mii Sheridan jaką do tej pory czytałam! Bardzo pozytywnie się zaskoczyłam. Lubię, gdy historie miłosne nie są tylko banalnym romansem, ale w książce dzieje się więcej. Ta powieść zdecydowanie taka jest, mamy tu naprawdę ciekawe wątki i dużo słów, nad którymi warto się zastanowić.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
30-03-2021 o godz 11:12 przez: kobieca kawiarnia
O tym, że Mia Sheridan pisze świetne, chwytające za serce i pełne przesłania książki już wiedziałam, ale jej największa powieść „Bez lęku” to zdecydowanie jest coś innego niż to, co czytałam do tej pory. Na całe szczęście ta inność jest sporym plusem tej książki, dzięki czemu czytało się ją naprawdę przyjemnie i tak naprawdę nie wiem, kiedy przeleciało mi tych kilka godzin lektury, w trakcie której zapoznawałam się z losami Holdena i Lily. Zacznijmy od tego, że ta historia wciąga od samego początku, kiedy poznajemy głównego bohatera, którym jest właśnie Holden. Chłopak jest gwiazdą futbolu, życie mocno go doświadczyło i sprawiło, że postanowił zaszyć się w domku letniskowym swojego znajomego, by doprowadzić się do porządku. Demony przeszłości, uzależnienie i chęć odnalezienia lepszego jutra, to motyw przewodni dla codzienności Holdena. Nie inaczej ma się sprawa z Lily. Tajemniczą dziewczyną, którą napotyka na swojej drodze pośrodku niczego. Początkowo Holden bierze ją za wytwór własnej wyobraźni, ale czy aby na pewno tym właśnie jest Lily? O tym przekonujemy się z biegiem czasu, a wcześniej mamy przyjemność obserwować, jak między tą dwójką nawiązuje się relacja, która z biegiem czasu nabiera rozpędu. Chemia między bohaterami została przedstawiona w idealny sposób. Co najważniejsze kręci się ona wokół naprawdę ciężkich tematów co jedynie nadaje jej autentyczności. Uczucia budowane na kłamstwie, sekretach i licznych obawach, to jest coś z czym Mia Sheridan poradziła sobie świetnie. Jeśli chodzi o uzależnienie Holdena, to tutaj również zostało ono przedstawione w bardzo dokładny sposób. Autorka nie zrobiła z tego fabularnego tła, ale istotną część całej historii, w skutek czego możemy poczytać nie tylko o tym, co czuł chłopak gdy dopadał go głód, ale również co czuł i jak zachowywał się w chwilach, w których próbował zerwać z uzależnieniem i zmagał się z objawami odstawienia, co doskonale widzimy na przestrzeni kolejnych stron, że nie jest dla niego niczym łatwym. Ogólnie rzecz biorąc sami bohaterowie też są super. Nie jestem jednak zaskoczona, bo Mia Sheridan tworzy ich w taki sposób, że nie tylko mają charakter, ale również duszę. To samo tyczy się klimatu książki. Każdy kolejny rozdział trzyma w napięciu oraz rodzi wiele przemyśleń i pytań, na które czym prędzej chce się uzyskać odpowiedzi. Najważniejszy w tym wszystkim jest zwrot akcji. Taki, który całkowicie zmienia postrzeganie tej historii przez czytelnika i sprawia, że kilka stron trzeba przeczytać raz jeszcze, by utwierdzić się w przekonaniu, że naprawdę wszystko potoczyło się w ten sposób. Jest to zaskakujące, a „Bez lęku” finalnie jest taką książką, która mimo happy endu, nie wzbudza jakiejś wielkiej radości. Wbrew pozorom pozostawia jakieś uczucie smutku i pokazuje, że nie zawsze wszystko jest takim, jakim nam się wydaje. Jedyne co mi pozostaje, to gorąco polecić ten tytuł.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
27-06-2018 o godz 13:44 przez: kogellmogell
Nie da się ukryć, że mam słabość do książek Mii Sheridan i uwielbiam po nie sięgać. Jestem typową kobietą, która raz na jakiś czas ma ochotę zatracić się w ciepłej, uroczej i romantycznej historii. Ale jak to bywa w przypadku Mii, okraszonej również dozą prawdziwego i często okrutnego życia. Do najnowszej książki autorki podeszłam z odrobiną ciekawości, ale i ze spokojem, bo przecież nie była to dla mnie pierwszyzna i wiedziałam czego mogę się mniej więcej spodziewać. No i jak możecie się domyślać, ta pewność siebie ogromnie mnie zmyliła! To co w "Bez lęku" zaserwowała mi Mia Sheridan zbiło mnie z pantałyku i rzuciło w otchłań! Tą historią wprawiła mnie w całkowite osłupienie, po którym do dzisiaj nie mogę się pozbierać. Czas przejść do rzeczy. Książka opowiada historię Holdena, który jest gwiazdą futbolu, ma sławę, pieniądze i wydaje się być człowiekiem spełnionym. Do czasu, aż traci jedną z najważniejszych osób w swoim życiu i popada w uzależnienie od środków przeciwbólowych. Dostaje ostatnią szansę, aby sam, w ogromnej willi przyjaciela, położonej w środku głębokiego lasu dojść do siebie i stanąć w końcu na nogi. W zasięgu kilku kilometrów od tego miejsca, znajduje się jedynie stary opuszczony szpital psychiatryczny, a mimo to Holden spotyka w lesie Lily. Kim jest dziewczyna w białej sukience, czy istnieje naprawdę? A może Holden przez leki, które zażywa zaczyna mieć halucynacje i nawet nie zdaje sobie z tego sprawy? Tym razem Mia Sheridan pokusiła się o poruszenie kolejnych bardzo trudnych tematów. Walka z nałogiem, z ciemną stroną jaką niesie ze sobą popularność, ogromne cierpienie po stracie najbliższych, a także choroby psychiczne. Kompletnie nie spodziewałam się tego jak to rozegra i mimo, że mocno zaskoczyła mnie w samym środku książki, to nic nie może się równać z tym, co zaprezentowała swoim czytelnikom na ostatnich 10 stronach! Tym zakończeniem autorka weszła na kompletnie inny poziom i z jednej strony żałowałam, że je przeczytałam, a z drugiej, gdybym tego nie zrobiła to książka nie wywarłaby na mnie tak dużego wrażenia. Ostrzegam jednak, "Bez lęku" czytacie na własną odpowiedzialność! "Nigdy nie będziemy doskonali, bez wad, bo życie, które dostaliśmy, takie nie jest."
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
24-05-2018 o godz 21:07 przez: GreczynkaCzyta
Mia Sheridan to niekwestionowana królowa współczesnych romansów. Jest także autorką, której książki wiodą prym na moim blogu. Uwielbiam jej styl i te do bólu słodkie i pełne pasji historie miłosne. "Bez lęku" to książka zagadka. Po kliknięciu na tytuł przeniesiecie się na stronę wydawcy, gdzie macie opis fabuły. Podobna do poprzedniczek, a jednocześnie tak bardzo inna. Podoba mi się problem, który poruszyła w tej powieści autorka. Myślę, że tym tytułem dała wielu osobom nadzieję na szczęście i lepsze jutro, pomimo barier jakie umysł człowieka sam sobie stwarza. "Miłość odnajdzie cię nawet w najgłębszym mroku" Epilog musiałam przeczytać dwa razy i do dzisiaj nie jestem pewna co tak naprawdę wydarzyło się w tej książce. Zazwyczaj Sheridan daje nam piękne zakończenie, rozwiewające wszystkie wątpliwości i wyczerpująco opisujące przyszłość bohaterów. Mól książkowy odkłada taką powieść i usatysfakcjonowany idzie spać. I wiecie co? Tym razem autorka też tak zrobiła, a mimo to każdy czytelnik inaczej odbierze tę historię. Tym razem nie mogłam pójść spać, musiałam myśleć, myśleć i jeszcze raz myśleć. I tak w sumie rozmyślam sobie do dziś. Bardzo podobało mi się to zacieranie granic w powieści. Rzeczywistość miesza się z tajemniczością i ułudą. Mia Sheridan trochę wodzi nas za nos. Czytając w internecie opinie o książce natknęłam się na wpis osoby, która czytała "Midnight Lily" w oryginale i napisała, że odczucia względem tej powieści zależą od wrażliwości danej osoby. Im bardziej człowiek wrażliwy, tym głębiej będzie przeżywał historię Lily i Holdena. Zgadzam się z tą opinią. Podsumowując, "Bez lęku" to historia niejednoznaczna, pełna uczuć, tajemnic i cierpienia. Klimatyczna, bo większość scen ma miejsce w głębi lasu, z dala od cywilizacji i ludzkich siedzib. Gratka dla fanów autorki, a zarazem zaskoczenie. Dla jednych pozytywne, a dla innych negatywne. Zdecydowanie musicie przekonać się sami.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-05-2018 o godz 14:34 przez: Czytaczyk
Mia Sheridan jest chyba moją najulubieńszą pisarką romansów. Po przeczytaniu „Bez słów” jestem bezgranicznie zakochana w jej twórczości. Przeczytałam wszystkie jej książki, które zostały u Nas wydane i moją zdecydowaną faworytką była właśnie „Bez słów”. Ale teraz, gdy już jestem po lekturze „Bez lęku”, ciężko mi stwierdzić, którą bardziej sobie upodobałam. Obie są naprawdę przecudowne. Nie mogę wyjść z podziwu nad tymi słodko-gorzkimi historiami, które wnikają w głąb i chwytają za serducho. Jak to jest w przypadku książek Mii i ta jest naprawdę piękna. Autorka nie idzie za trendami wyznawanymi przez większość pisarek i wyzbywa się w swoich książkach przesadnego, wręcz nachalnego erotyzmu. Tutaj znajdziecie prawdziwie namiętne uczucie łączące dwoje ludzi, które dojrzewa powoli i subtelnie. Myślę, że właśnie w tym tkwi urok dzieł Mii. Bohaterowie są pełnokrwiści, wiarygodni i przesympatyczni. Każda z postaci wykreowanych przez autorkę zostaje w mojej pamięci jeszcze długo po skończeniu książki. Bardzo emocjonalnie odczuwałam losy, toczące się na kartach powieści, każdej z par. W „Bez lęku” znalazłam to wszystko. Treść wciąga już od pierwszych stron i naprawdę ciężko się od niej oderwać choć na chwilkę. Styl jest lekki i przyjemny, co tylko ułatwia błyskawiczne pochłanianie nadrukowanych kartek. Ja zostałam całkowicie kupiona. To jest autorka, po której dzieła zawsze będę sięgać w ciemno. Książki Mii Sheridan polecam każdemu, przy każdej możliwej okazji. Cieszę się, że teraz będę mogła polecać również tę.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
05-06-2018 o godz 13:48 przez: Anonim
Piękna historia o miłości, jednak jak to bywa towarzyszy jej cierpienie i ból. Jednak w tej książce również jeszcze choroba. Uwielbiam tę autorkę, a ta książka to fenomen. Zdecydowanie przebiła siebie samą. Holden Scott odnosi sukcesy zawodowe, lecz popada w pewien nałóg. Musi odnaleźć spokój na uboczu od wszystkiego. Zostaje sam ze sobą w domku letniskowym z dala od ludzi, obok las i szczątki dawnego szpitala psychiatrycznego. Wydaje mu się, że widzi dziewczynę, odstawianie prochów wiele wyjaśnia, lecz dziewczyna o imieniu Lily staje się jakby prawdziwa. Ale na ile prawdziwa, żeby reszta świata mogła w to uwierzyć? Nie to nie thriller! To piękna historia o miłości, w której oprócz bólu i cierpienie towarzyszy choroba. Czy w końcu nie będą się bać? i potrafią sobie zaufać? Cudowna. Musicie to przeczytać!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
07-06-2018 o godz 18:44 przez: Zapatrzona_W_Książki
Bez lęku mnie zaskoczyło, już myślałam, że mam wyrobione zdanie o książce, już układałam w głowie słowa recenzji, by za chwilę przekonać się, że to był marny trud. Trudno tutaj mówić o zżyciu się z bohaterami, ale z fascynacją obserwowałam ich poczynania, zmagania z uczuciami i ich mrocznymi ścieżkami. Oni fascynowali i przyciągali. Mia Sheridan pokazała, że ma jeszcze czym zaskoczyć i wie, jak to wykorzystać. Pisze o uczuciach, lękach, przyjaźni i miłości, która porywa serca swoją nietypowością. Ta powieść jest tajemnicza i trudna do rozgryzienia. Mam wrażenie, że skrywa w sobie dużo więcej niż odkryłam. http://zapatrzonawksiazki.pl/2018/05/27/bez-leku-mia-sheridan/
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
05-06-2018 o godz 20:39 przez: Majkalovefotografie
Holden Scott,sportowiec uzależniony od leków przeciwbólowych,zostaje przywieziony przez przyjaciela do willi położonej w głębi lasu.Ma tam dojść do siebie i skończyć z nałogiem.Pewnej nocy zauważa tajemniczą dziewczynę w białej sukni.Zapoznają się i wkrótce zauważają coś,co ich łączy. Książka z początku mnie nudziła,jednak po setnej stronie zaczęły dziać się tajemnicze rzeczy wskazujące na stan bohaterów.Spodziewałam się takiego obrotu spraw praktycznie od początku.Zakończenie historii było można interpretować na wiele sposobów,jednak na mnie wywołało skrajne uczucia.Było tajemnicze i zastanawiające.Ta książka zastanawia i intryguje.Koniecznie sięgnijcie!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
30-06-2018 o godz 00:00 przez: AlicjaC | Empik recenzuje
Obrazowo bardzo i pięknie opowiada o prawdziwych najwyższych życiowych wartościach. Jak szybko człowiek potrafi się zatracić w pędzie za sławą i pieniędzmi. Nie każdy potrafi się zatrzymać na chwilę refleksji. Kiedy bohater Holden Scott wpada w sidła uzależnianie szansa na powrót staje się coraz mniejsza. Holden stara się wyciszyć w odizolowanej posiadłości w środku lasu. Tylko on sam i przyroda wokół niego to idealne miejsce na przeanalizowanie życia i odnalezienie prawdziwego siebie. Nie jest to łatwa czynność, która utrudnia nieznajoma. Jej obecność nie daje bohaterowi spokoju. Czy to właśnie ta nocna lilia odmieni jego życie?
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
20-05-2018 o godz 13:58 przez: Majkalovefotografie
Holden Scott,sportowiec uzależniony od leków przeciwbólowych,zostaje przywieziony przez przyjaciela do willi położonej w głębi lasu.Ma tam skończyć z nałogiem.Pewnej nocy zauważa tajemniczą dziewczynę w białej sukni... Książka z początku mnie nudziła,jednak po setnej stronie zaczęły dziać się tajemnicze rzeczy wskazujące na stan bohaterów.Spodziewałam się takiego obrotu spraw praktycznie od początku.Zakończenie historii było można interpretować na wiele sposobów,co wywołało mętlik w głowie. Jednak to nie zmienia faktu,że historia jest bardzo ciekawa i tajemnicza. Serdecznie polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-06-2018 o godz 19:58 przez: Agnieszka Rybska
www.blonderka.pl Ta historia jest mocno złożona, nie jest łatwa choć z początku taka się właśnie zdaje. Dobra, delikatna opowieść… ale to tylko wstęp do dalszego etapu, którego nikt z nas na pewno się nie spodziewał! Czy to co zdarzyło się bohaterowi, to była prawdziwa miłość, czy wytwór jego chorej wyobraźni, jak wiemy umysł potrafi płatać figle… Chcesz się przekonać, czy namiętność między Holdenem i Lily była skomplikowaną prawdą, czy jedynie fikcją? Biegnij do księgarni, aby się przekonać! Warto!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
29-05-2018 o godz 21:42 przez: Diane Rose
Mia Sheridan stworzyła historię niepodobną do tego co pisała do tej pory, w zupełnie innym klimacie. Od pierwszej strony wszystko co czytamy jest na tyle niezwykłe, że ciężko nam w to uwierzyć. Zaczynamy wątpić, a kiedy wydaje nam się już, że jesteśmy pewni, autorka ponownie daje nam do zrozumienia, że to niekoniecznie tak i dopiero na końcu książki zrozumiemy o co tak naprawdę chodziło. Dzięki temu powieść jest ciekawa i intrygująca, a czytelnik nie może przestać o niej myśleć ani na chwilę.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
28-05-2018 o godz 17:01 przez: charlotte
Bez lęku to poszukiwanie siebie w gąszczu problemów, próba pogodzenia się z tym, czego nie można zmienić, a przede wszystkim to zaufanie wobec drugiej osoby i zapewnienie, że zawsze nas znajdzie. Jeśli sięgnięcie po tę lekturę to Wam gwarantuję, że na końcu zabraknie Wam słów i nie będziecie wiedzieli, co z tego było prawdziwe, a co nie. Zapraszam na recenzję na http://whothatgirl.blogspot.com/2018/05/bez-leku-mia-sheridan-przedpremiera.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Mniej recenzji Więcej recenzji