A Thousand Suns (CD)

Ne mogłem się doczekać kolejnej płyty LP więc już w dniu premiery ustawiłem się w kolejce. Pierwsze recenzje nie były dla tej płyty dobre ale pomyślałem sobie że często tak bywa na początku. I pierwszy raz niestety zgadzam się w 100 % pieniądze wyrzucone w błoto, kicha totalna więcej skit-ów niż samej muzyki, a do tego tempo płyty usypia. Pierwszy raz żałuje że płytki wcześniej nie sprawdziłem ściągając ją z netu. Mam nadzieje że to nie koniec zespołu LP.

Delikatne dźwięki piosenek i wspaniały wokal Chestera Benningtona jak najbardziej do mnie przemawiają. Płyta idealnie nadaje się na jesienne i zimowe, spokojne wieczory. Nawet przez sekundę nie pożałowałam zakupu tej płyty. Uwielbiam i polecam!

Jak zwykle Linkin mnie nie zawiódł. Moje ulubione brzmienie i głos Chestera. Polecam

polecam jak każdą płytę tego wykonawcy. Najwyższy poziom rapu :)

Pomimo fali krytyki po wydaniu albumu, uważam że każdy kto ceni Panów z Linkin Park wie że chłamu to oni nie wydają. Jest to bardzo dobry album który został niestety zepchnięty na bok za odejście od stylu gitarowego i przejście na mieszanki. Podczas drugiego słuchania albumu dostrzega się to co chciano nam przekazać, a mianowicie to iż Chester nie jest tylko od darcia się.

Ja polecam każdemu przesłuchać dwa razy album przed oceną ponieważ jest tutaj wszystko czego nie było na poprzednich albumach i jeszcze coś więcej. Napewno nie będziecie zawiedzeni zakupem. Jest to również wyśmienity prezent na pierwszy album dla osoby która tego zespołu jeszcze nie zna.

Czwarty studyjny album Linkin Park wydany w 2010 roku, a wyprodukowany przez Mike'a Shinodę i Ricka Rubina. Z pewnością odbiega nieco od stylu poprzednich płyt, ale jest obowiązkową pozycją dla każdego fana. Sami Linkini wydając płytę przyznawali, że zrywają z poprzednią konwencją nu-metalową. Jest to album koncepcyjny, a tematyka piosenek dotyczy ludzkich strachów i obaw - choćby takich jak broń atomowa. Nawet tytuł ma takie odniesienie - "Tysiąc Słońc" nawiązuje do frazy, że bomba atomowa jest "jasna niczym tysiąc słońc" (słowa zaczerpnięte z sanskryckich pism a rozpowszechnione przez J.R. Oppenheimera - Amerykańskiego fizyka, którego słyszymy w drugim utworze na płycie -"The Radiance"). Co do muzyki - zdecydowanie mniej gitar niż na poprzednich albumach, a dużo więcej syntezatorów i hip-hopu. Wokal Chestera nieco łagodniejszy, ale harmonijny. Dobry rap Shinody. Utwory mocno eksperymentalne, czasem wręcz taneczne. Dla wielu osób będzie to trudna płyta, ale myślę, że warto ją mieć. A fani Transformers znajdą tu piosenkę "Iridescent", która była motywem przewodnim w trzeciej części filmu ("Dark of the Moon") ;)

Nie jest to ich najlepsza płyta, jaką wydali, jednak na pewno znajdują się na niej utwory, które każdemu zapadną w pamięci. Szczególnie mogę polecić "The Messenger", "Burning in the Skies" oraz "Iridescent". Materiał zdecydowanie spokojniejszy od pozostałej twórczości zespołu, jednak dla niektórych słuchaczy może okazać się odpowiedni na początkową fazę znajomości z tym zespołem.

Samego albumu nie trzeba przedstawić i rekomendować, skupię się tym razem na samej dostawie. Po lekkiej obsuwie, towar otrzymałem w nieskazitelnym, bez pęknięć stanie. Liczę na to że będzie to standardem :)

Płyta, w której znajduje się utwór promujący grę Medal Of Honor "The Catalyst" oraz wiele innych wspaniałych utworów. Płyta godna zainteresowania.

Płyta ta zwiera wiele bardzo znanych utworów LP. Chyba nie ma osoby, która nie zna utworów takich jak "Burning in the skies" lub "Iridescent".