Dobiegająca czterdziestki bohaterka powieści Claire Alexander od prawie trzech lat nie wychodzi z domu, skrupulatnie odliczając każdy dzień odosobnienia. Mieszka sama, mając do towarzystwa kota. Pracuje zdalnie, pisząc krótkie teksty dla portali internetowych (są to głównie reklamy natywne, w każdym razie nic osobistego czy opatrzonego nazwiskiem), co pozwala jej na utrzymanie się na przyzwoitym poziomie. Prowadzi bardzo uporządkowane życie: o określonych godzinach je zbilansowane posiłki, ćwiczy, robi zakupy przez internet, układa puzzle. Regularnie odwiedza ją przyjaciółka Sadie z dwójką małych dzieci. Meredith należy też do internetowego forum dla osób z rozmaitymi fobiami. Nie utrzymuje natomiast kontaktów z siostrą Fee ani z matką, chociaż od początku sugerowane jest, że kiedyś były sobie bardzo bliskie. Generalnie wygląda na ogarniętą osobę, która kiedyś miała rodzinę, chłopaka, chodziła do barów i prowadziła normalne życie. Co więc sprawiło, że nie jest w stanie wyjść poza próg mieszkania?

 

Nie jesteś sama, Meredith Claire Alexander

 

Autorka pokazuje moment, kiedy w zorganizowanym do bólu życiu Meredith pojawiają się dwie nowe osoby. Pierwszą jest Tom, pracownik organizacji pozarządowej wspierającej osoby samotne. Mężczyzna odwiedza podopieczną raz w tygodniu – najpierw jest to dla Meredith przeżycie nieznośnie inwazyjne i zakłócające wypracowany ład, potem jednak przyzwyczaja się do spokojnego, sympatycznego mężczyzny i zaczyna się przed nim powoli otwierać.

Drugą osobą jest poznana online młoda kobieta, która przeżywa kryzys. Została zgwałcona na ulicy przez anonimowego napastnika, boi się wychodzić z domu, zastanawia się, czy zgłosić gwałt na policję. Meredith wspiera ją online i zaczyna fantazjować o wyjściu z domu, żeby poznać Celeste na żywo, a może nawet wziąć udział w jej urodzinowej imprezie.

W serii retrospekcji poznajemy przeszłość bohaterki: jej ojciec odszedł, gdy miała kilka lat, zostawiając Meredith i jej starszą siostrę Fee z matką, która nie była szczególnie zainteresowana wychowaniem dzieci. Lubi za to makijaż, wizyty z koleżankami w pubie i palenie papierosów w fotelu przed telewizorem. Dziewczynki muszą radzić sobie same: robią zakupy, odgrzewają gotowe jedzenie w mikrofalówce, kupują matce papierosy, zajmują się domem i sobą nawzajem, tak dobrze, jak tylko mogą robić to pozbawione wzorców, opieki i ciepła dzieci.

Matka faworyzuje Fionę, bez litości punktując niedociągnięcia w wyglądzie Meredith, mówiąc jej, że nikt jej nie polubi, o pokochaniu nie wspominając i twierdząc, że to z jej winy odszedł ojciec (z którym nie ma kontaktu, dziewczynki odwiedza jego siostra, ale surowo nadzorowana przez matkę wizyta nie powtarza się).

 

Meredith, alone Claire Alexander

 

Dorastając, Meredith i Fiona obierają inne strategie: Meredith pragnie jak najszybciej wyprowadzić się z domu. Pracuje, oszczędza i w końcu wynajmuje mieszkanie. Fee zostaje z toksyczną matką, a następnie wychodzi za mąż za podejrzanego typa z dzielnicy, który pije, bije, ale kocha najbardziej, jak to łobuz. Meredith ma porządnego, miłego chłopaka, ale z nim zrywa, bo jest przekonana, że matka jednak ma słuszność i nikt nie może jej kochać naprawdę lub bez szkody dla siebie.

Krótko po tym następuje coś, co zmienia całe życie Meredith (nie napiszę co, gdyż byłby to spoiler). Po tym wydarzeniu Meredith przestaje wychodzić z domu – wybiera zamknięty świat, w którym jest bezpieczna. Ma wszystko pod kontrolą: nikt nie rani jej, ona nie rani nikogo, czasami tylko siebie, nacinając ręce żyletką.

Książka Alexander ma wszystko, co powinna mieć dobra obyczajówka z półki z literaturą popularną. Jest bardzo wciągająca, angażująca emocjonalnie, dobrze się czyta. Za przyjemnością lektury stoi niegłupia historia o rozmaitych traumach emocjonalnych i sposobach na radzenie sobie z nimi (oprócz Meredith, jej siostry i matki dostajemy jeszcze historie Toma, Celeste i Sadie). Nie ma przyjemnych i łatwych rozwiązań, wszystko trzeba powoli przepracować, licząc się z własnymi ograniczeniami oraz z tym, że może nigdy nie będzie idealnie. Siostry nawiązują ponownie kontakt, ale jest on kruchy, naznaczony brakiem zaufania.

„Meredith, alone” ma jeszcze jedną zaletę: jest bardzo przytulną książką. Wiem, że bohaterka siedzi w domu, bo zdarzyły jej się na zewnątrz straszne rzeczy. Ale nie mogłam się powstrzymać od lekkiej zazdrości: TAKI SPOKÓJ. Kot, herbata, puzzle, ulubiony kubeczek, czekoladowe ciasto (Meredith kompulsywnie piecze). I tak codziennie. Nikt nie przeszkadza, nie trzeba się szlajać po mieście i ciągle spotykać ludzi. Może nie chciałabym tak spędzić trzech lat, ale chociaż trzy tygodnie?

Przekład: Agata Ostrowska

Więcej artykułów o książkach znajdziesz w pasji Czytam.