Paulina Stanaszek: Co zmienia się na lepsze, a co na gorsze dla psa, kiedy w domu pojawia się dziecko?

  • Zofia Zaniewska-Wojtków: Najpierw powiem o czymś dobrym. Dzięki dziecku psy dostają więcej spacerów. Rodzice bardzo często wychodzą z dziećmi i biorą wtedy też psa. Dzięki temu dostają więcej ruchu i możliwość eksploracji, które są jednymi z ich głównych potrzeb.

    Czego jest mniej? Ciszy, bo dzieci eksplorują, wydają różne dźwięki, uczą się chodzić, rzucać, sprawdzają, jak działa świat. Psy mają przez to zdecydowanie mniej spokoju i snu, którego potrzebują więcej niż ludzie. Choć to wydaje się błahe, ma bardzo duży wpływ na nastrój psa. Czasami warto odizolować go od reszty domowników, zabrać do innego pokoju. Możemy tam nawet zostawić kamerkę i zobaczyć co pies robi, czy wtedy odpoczywa, czy korzysta z tego, że jest cicho. Musimy pamiętać o potrzebie spokojnego odpoczynku naszego czworonoga, bo dzieci wprowadzają niezły chaos.

 

Psy i dzieci. Jak ugryźć temat, Piotr Wojtków, Zofia Zaniewska-Wojtków

 

Czy było coś, co was zaskoczyło w zachowaniu Borda, kiedy pojawił się wasz pierwszy syn?

  • Zdecydowanie! Bardzo mnie zaskoczyło, że Bordo nie jest zazdrosny o Rysia. A jest on bardzo „klejącym się” psem. Nie lubi jak inne psy, nawet z rodziny, podchodzą do mnie. Warczy na suczkę mojej mamy, gdy ta wącha moją kurtkę. Byłam pewna, że taki malutki człowiek, któremu będę poświęcać dużo uwagi, sprawi, że Bordo będzie niezadowolony, a tak nie było. Lubił spędzać czas blisko mnie i synka, kładł się, zasypiał, a z drugiej strony nie interesował się nadmiernie dzieckiem. Teraz sytuacja się zmieniła, bo Rysio już biega i mówi.

A co byście zrobili, gdyby Bordo był zazdrosny?

  • Wspieralibyśmy go i starali się pomóc, bo zazdrość u psa to coś zupełnie naturalnego i choć nie jest przyjemną emocją, musimy pamiętać, że nie da się tego oduczyć. Zazdrosnego psa trzeba wspierać, uświadomić mu, że wcale nie został odtrącony i dalej jest dla nas ważny. Oczywiście to może iść w drugą stronę – dzieci też mogą być zazdrosne o psa. U nas bardzo rzadko, ale zdarzają się takie sytuacje. Ostatnio na przykład Memiś puknął Bordka w pupę, pogłaskał go, podrapał, a on akurat był w gorszym nastroju i mocno zareagował, szczeknął, kłapnął zębami, warczał. Memiś się przestraszył i popłakał. W tym momencie musiałam ich pocieszyć. Najpierw rzuciłam się do Bordka, żeby go troszeczkę zatrzymać. Memiś już wtedy był bardzo roztrzęsiony i zabolało go to, że najpierw zwróciłam uwagę na psa. Takie sytuacje też się zdarzają i trzeba być tego świadomym.

W książce „Psy i dzieci” wspominacie, że Bordo nie do końca przepada za waszymi dziećmi. Niestety dla wielu rodziców, może to być równoznaczne z oddaniem psa. Co byś poradziła takim osobom?

  • Musimy pamiętać, że nasz pies nas kocha i my go też kochamy, ale zbudowanie tej relacji zajęło sporo czasu. Bo pies nie kocha ludzi z automatu, nie uwielbia od razu nowego partnera, naszych gości czy znajomych. Potrzebuje czasu, żeby ich lepiej poznać. Tak samo jest z dzieckiem, które na początku ma gorsze umiejętności komunikacyjne i z psem w ogóle się nie dogaduje. Więc my, rodzice, jesteśmy pewnego rodzaju buforem. Zanim relacja zacznie się tworzyć, musi minąć trochę czasu. Są oczywiście wyjątki. Dostaję zdjęcia od mam, na których widać, że psy lubią spędzać czas z dziećmi i kładą się koło maluszków.

    Myślę, że z 2-latkiem jesteśmy w stanie ustalić jakieś proste zasady, jakie może przejąć odnośnie psa, np. pomoc w myciu misek. Oczywiście, jeśli dziecko ma na to ochotę. Nie narzucajmy mu niczego. Dopiero wtedy zacznie się tworzyć poważniejsza relacja. Musimy być bardzo uważni na obie strony i pomóc im w budowaniu więzi. To, że nasz pies od razu nie polubił naszego dziecka, nie znaczy, że zawsze tak będzie. Ważne, żeby mieć trochę wyrozumiałości wobec psa, bo przecież ciężko jest polubić kogoś, kto nie szanuje twoich granic. To na naszych barkach spoczywa odpowiedzialność za ich relację. Warto więc spróbować, zanim się podejmie decyzję o oddaniu psa.

Jak w takim razie zacząć budować relacje psa z dzieckiem w sposób komfortowy dla obu stron?

  • Przede wszystkim nie możemy się spieszyć. Na początku warto rozdzielać dziecko i psa. Stwarzać przestrzeń na poznawanie się poprzez obycie z zapachem, dźwiękami, obserwacją dziecka. A z drugiej strony pozwólmy dziecku poobserwować psa, zobaczyć się jak się porusza.

    Jeśli na tym etapie zbudujemy poczucie bezpieczeństwa u obu stron, to możemy przejść do spaceru. A są one świetnym miejscem na budowanie relacji, bo pies ma tam dużo przestrzeni i często wykorzystuje ją, żeby odejść od osoby, której się obawia. Jest tam trawa, są drzewa, pies może węszyć, a to też strategia, z której korzysta, aby się uregulować i wyluzować. Poza tym spacery są jedną z najfajniejszych aktywności, jakie możemy mu zapewnić. To dobry czas na budowanie relacji. Pies ma możliwość wyprzedzenia dziecka, więc czuje się bezpieczniej niż w domu pełnym ścian i pomieszczeń.

To, czego najbardziej się obawiamy, mając w domu dziecko i psa, to zrobienie dziecku krzywdy. Co możemy zrobić, żeby zminimalizować ryzyko ugryzienia przez psa?

  • Musimy obserwować psa i zawsze być w pobliżu. Nigdy nie zostawiajmy ich samych. Bywały u nas takie sytuacje, że Bordo zaczął kłapać w stronę dziecka, bo to naruszyło jego przestrzeń. Akurat byliśmy wtedy wszyscy w kuchni, głosem próbowaliśmy go uspokoić i wołaliśmy: „Borduś, już do ciebie idę”. Nawet w momencie, gdy dziecko zbliża się do psa, a my już biegniemy, żeby je zatrzymać, to głosem możemy zacząć uspokajać. On wtedy wie, że nie musi jeszcze reagować, bo przecież psy unikają konfliktu, nie dążą do niego, chyba że poczują się bardzo zagrożone. Kiedy już idziemy w jego stronę, nadzorujemy i mówimy do psa, że zaraz mu pomożemy, to na przykład nasz Bordo hamuje się, przestaje warczeć, bo wie, że zaraz zabiorę dziecko. Trzeba zawsze nadzorować i obserwować psa, wyłapywać najmniejsze sygnały, w których prosi o dystans, czyli zesztywnienie, warczenie, wielorybie oko, uszy skulone do tyłu. Warto też pamiętać o sygnałach stresu takich jak dyszenie i ziewanie. W ten sposób pies się uspokaja, a to dla nas to wiadomość, że coś jest nie tak.

 

Zofia Zaniewska-Wojtków, fot. piesekwarszawski

Zosia Zaniewska-Wojtków, Ryś, Jeremi i Bordo / fot. Piesek warszawski

 

Dlaczego nie powinniśmy wyciągać ręki do obcego psa i jak wytłumaczyć dziecku, żeby tego nie robiło?

  • Warto jest pomóc dziecku zrozumieć emocje, które przeżywa pies, Można to zrobić nawiązując do jakiejś znanej mu sytuacji. Podam przykład mojego syna. Ryś ma 2,5 roku i nieraz się zdarzyło, że jakaś pani w sklepie go pogłaskała. On wtedy truchleje, bardzo tego nie lubi. Oczywiście mu pomagam, uczę stawiania granic, a potem mogę się odnieść do takiej sytuacji i wytłumaczyć, że piesek też nie lubi być dotykany. Tłumacze mu, że on się czuje tak samo. To pomaga dziecku zrozumieć emocje psa. Samo zabronienie, bez wytłumaczenia rzadko kiedy działa, bo dziecko już tak ma, że musi samemu sprawdzić, dlaczego czegoś mu nie wolno. Uczy się też teraz dzieci, żeby pytały, czy mogą pogłaskać psa, ale to też nie jest w porządku, bo wiele osób wtedy się zgadza nie chcąc sprawić przykrości, a rzadko który pies lubi być dotykany przez obce osoby.

Jak dziecko podchodzi i pyta, to czasem mamy problem z postawieniem granicy, nie chcemy mu sprawić przykrości, niestety kosztem naszego psa…

  • Tak, to nie jest łatwe. Często poznajemy kogoś, jest to pewnego rodzaju początek nowej relacji, a już musimy zacząć od zgrzytu, odmowy. Bywa niezręcznie i przyznam, że też mi nie zawsze wychodzi. Czasami próbuję się wymigać albo mówię, że można spróbować go pogłaskać. Na szczęście wiem, że wtedy Bordo odejdzie.

Wśród psich opiekunów krąży stwierdzenie, że „mój pies nie zrobi mojemu dziecku krzywdy” – jaki masz do tego stosunek?

  • Nie lubię stwierdzenia, że pies to tylko zwierzę i nigdy nie wiesz, jak się zachowa. Nie zgadzam się z tym. Myślę, że jesteśmy w stanie poznać naszego psa na tyle, żeby wiedzieć, jak zareaguje w danej chwili. Są momenty, w których jestem pewna, że mój pies tylko warknie na dziecko, nie zrobi nic więcej. Z drugiej strony znam mojego syna i wiem, że nie przekroczy granicy. Kiedy idzie po jakąś zabawkę, która leży obok psa, weźmie ją i odejdzie, a Bordo wtedy warknie, ale nic więcej nie zrobi, nikt się na siebie nie rzuci. Gdyby to było obce dziecko, którego nie znam, to już bym na to nie pozwoliła, bo nie wiem, jak się Bordo wobec niego zachowa. Oczywiście ich relacja się zmienia, ewoluuje, więc te zachowania również mogą się zmienić, trzeba być uważnym i obserwować.

    Co jest jednak istotne w tym stwierdzeniu? To, że w ogóle nie powinniśmy dopuszczać do takich sytuacji, kiedy musimy coś takiego powiedzieć. Nie dopuszczajmy do sytuacji, w której dziecko narusza przestrzeń psa i testuje jego cierpliwość. Jako osoby, które pracują z opiekunami psów, często zauważamy, że nie wyłapują oni sygnałów stresu. Wiele ludzi nie odczytuje w prawidłowy sposób zachowań swojego psa i wtedy dochodzi do ugryzienia.

Czy są jakieś ćwiczenia, których możemy nauczyć psa, zanim w domu się pojawi dziecko?

  • Tak, myślę, że poza poznawaniem naszego psa i rozpoznawaniem jego potrzeb, treningowe aspekty też są ważne. Przy dwójce dzieci przydaje mi się „wysłanie” psa. Poproszenie go, żeby wyszedł z pokoju albo poszedł na posłanie. Jak się robi jakaś afera i Bordo chce interweniować, a ja nie mam na to czasu, bo rozdzielam chłopaków, to wtedy potrzebuję, żeby sobie poszedł, nie dostał rykoszetem. W takiej sytuacji wysłanie psa na miejsce czy wyjście z pokoju, bardzo się przydaje.

    Polecenie „poczekaj” też jest ważne. Przydaje się kiedy mamy awaryjną sytuację, np. podczas spaceru, jak musimy ogarnąć dziecko, psa i jeszcze kilka innych rzeczy w tym samym momencie. Uziemienie psa na chwilę, zawołanie „stop”, „poczekaj”, „połóż się” bardzo się przydaje. Dobrze też ćwiczyć z psem to, co już umie, mając coś na rękach. Kiedy będziemy prosić psa, żeby poszedł na miejsce, równocześnie trzymając dziecko, on nie będzie wiedział, o co chodzi, bo zawsze robiliśmy to ćwiczenie z jakimś gestem. Warto też zapoznać psa z elementami, które będą w domu, czyli wózkiem, kołyską, dostawką do łóżka, bramkami. Te wszystkie nowe rzeczy mogą go przestraszyć, zaniepokoić, więc fajnie dać psu czas na zapoznanie się z nimi, zanim pojawi się dziecko.

W Internecie wiele osób poleca puszczanie płaczu dziecka, żeby go przyzwyczaić do tego dźwięku. Co o tym myślisz?

  • Myślę, że dobrze jest sprawdzić, jak będzie reagował na takie odgłosy. Oczywiście to może się mieć nijak do tego, jak zareaguje na płacz naszego dziecka, bo to zupełnie inna sytuacja, ale nie zaszkodzi spróbować. Można zacząć go przyzwyczajać do tego z wyprzedzeniem, po cichutku puszczać płacz i wspierać psa, mówić mu, że wszystko jest w porządku, pokazać głośnik, z którego wydobywa się dźwięk. A kiedy pojawi się dziecko, pokazać skąd dochodzi płacz, tak, żeby mógł zlokalizować źródło dźwięku. Nie jest to jednak przełomowe ćwiczenie, które dużo zmieni.

 

Zofia Zaniewska-Wojtków z dziećmi i psem

Zosia Zaniewska-Wojtków, Ryś, Jeremi i Bordo / fot. Piesek warszawski

 

Czy macie jakieś ćwiczenia, które pomagają dziecku nauczyć się odpowiedniego zachowania w obecności psa, którego jeszcze nie ma?

  • Tak, na przykład gra w obserwacje. Bierzemy książeczkę z obrazkami przedstawiającymi psa i zadajemy różne pytania: jaki nasz pies będzie miał ogon, długi czy krótki, jakie będzie miał uszy, jakiego koloru futerko itd. Warto też ćwiczyć głaskanie na misiach, bo dzieci naturalnie mają odruch „bicia” albo łapania za futerko , tak też sprawdzają reakcje. Nie zapominajmy, że dzieci uczą się poprzez naśladowanie nas, także to jak reagujemy i zachowujemy się wobec psa, ma duże znaczenie. Jeżeli chodzi o naruszanie granic i przestrzeni, to myślę, że mogą się sprawdzić wizualne bariery, na przykład przyklejenie taśmy na podłodze naokoło legowiska albo zbudowanie ścieżki dla dzieci oddalonej od posłania. Ważne, żeby nasza narracja była pozytywna. Nie mówmy, że nie wolno tej taśmy przekraczać, tylko przedstawmy ją jako własną ścieżkę. Wymyślmy zadania i gry, które pomogą dzieciom szanować psią przestrzeń, ale nie będą nic zakazywały.

„Ludzie to zwierzęta, a zwierzęta to ludzie" – piszecie w książce. Jak wiele wspólnego, twoim zdaniem, mają ze sobą zachowania psa i dziecka?

  • Bardzo dużo! Mają podobną emocjonalności i podobnie są traktowane przez społeczeństwo. Ich granice w podobny sposób nie są szanowane. Dzieciom i psom daje się mało wyboru. Podobnie jest też z wypłakiwaniem. Są osoby, które stosują wypłakiwanie u dzieci, a ja sama kiedyś radziłam, żeby nie wracać do psa, gdy on piszczy, by nauczyć go zostawania samemu. W efekcie bagatelizujemy emocje dzieci i psów. W naszej pracy zawsze dawaliśmy psom dużo czasu, na przykład w trakcie terapii, podczas spotkania jednego psa, który jest agresywny, z drugim. Pozwalaliśmy agresywnemu powęszyć w trawie, zanim się zbliży kawałek, mógł długo obserwować, a my nie narzucaliśmy mu tempa. Nie spychaliśmy go w stronę drugiego psa. Z dzieckiem jest podobnie. Najlepiej jest dać mu czas, nawet gdy płacze, gdy jest złe, bo się uderzyło. Bądźmy obok, poczekajmy, aż ochłonie, pozwólmy na odczuwanie emocji, zamiast je tłumić.

Czy planujcie wydać następną książkę, a jeśli tak, to o czym ona będzie?

  • Ja bym chciała napisać książkę o psach dla dzieci, ale to nie jest takie proste, jak mogłoby się wydawać. Wiem jak uczyć dorosłych o psach, a ciągle uczę się tego, jak uczyć dzieci o psach. Razem też mamy coś w planach. Myślę, że nasza ostatnia książka, „W harmonii z psem”, jest dosyć przełomowa, bo są tam kody QR, gdzie mamy ponad 5 godzin filmów z analizy psiej komunikacji. Taki sposób przekazywania wiedzy, w którym czytelnik może zobaczyć to, o czym mówimy, bardzo nam się spodobał, więc myślę, że będziemy iść dalej w tę stronę i rozbudowywać różne wątki psiego świata, a jest ich jeszcze bardzo wiele.

 

Szczeka, merda, mówi. Jak być najlepszym człowiekiem swojego psa

 

Więcej wywiadów znajdziesz na Empik Pasje w dziale Czytam.

Zdjęcia w artykule: fot. Piesek warszawski, mat. promocyjne wydawcy